wtorek, 30 czerwca 2015

Od Wilkiama CD Evy

-Nie ma mowy- chwyciłem ją za rękę i wciągnąłem na parkiet
-Ja nie potrafię. Puść mnie
-Daj się ponieść muzyce- krzyknąłem jej przy uchu inaczej by mnie nie usłyszała
-Ale...
-Zaufaj mk. Ja też nie potrafię- zacząłem tańczyć dopasowując się di reszty

Eva?

Od Williama CD Jessici

-Co ty robisz?
-Nie widać?
-Chcesz się zabić. Spadniesz z ośmiu metrów
-Mhm..- nie przestawała. Rozchuśtałem się i przygniotłem nas oboje do ściany
-Nie ma mowy bym miał cie na sumieniu- powiedziałem ostro

Jesssica? Brak weny ;-;

Od Williama CD Katfrin

Spojrzałem za siebie. Stała za mną wielka jaszczurka? Coś w tym rodzaju. Na pewno nie tak straszne jak tygrys. Dla niej położyłem jedzenie ze spokojem prawdziwym. Oba zwierzaki rzuciły się na jedzenie. W tym czasie się wycofałem. Katfrin nadal się ze mnje śmiała
-Dzięki za wspomożenie- burknąłem
-Oj no nie obrażaj się. Wyglądałeś komicznie- usmiechmąłem się
-Wiedz, że się zemszcze- powiedziałem z ręką na sercu

Katfrin?

Od Jessicy CD Katfrin

Przed drzwiami stał jakiś pijany facet.
- Cześć, mała! - zawołał.
- Spadaj! - chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale przytrzymał je ręką.
- Nie poznajesz mnie? - zawołał. Był nieźle opity i wydawał się też naćpany - Jessico - dodał szalmanckim głosem. Poznałam... Z przerażeniem stwierdziłam, że to Tedd, mój dawny chłopak... Nawet narzeczony... mieliśmy mieć ślub jak tylko skończę 18 lat, ale uciekłam.
- Odwal się! - krzyknęłam. Kątem oka zauważyłam Katfrin. Chciałam pokazać, że wszystko jest w porządku.
- Właź - szepnęłam do Tedd'a. Wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.
- Czego ty do chol*ry ode mnie chcesz!? - wysyczałam wściekła.
- Nie pamiętasz? - spytał i podszedł do mnie. Waliło od niego papierosami i alkoholem. Zbliżył do moich ust swoje.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam. Chciałam się na niego rzucić, ale mnie przytrzymał. Zaczęłam się szarpać...

Katfrin? Ktoś? xD

Odeszli

Nikodem oraz Samantha 
Powód - decyzja właścicieli 

Hollanda Roden

 Ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi, tylko że byli silni zbyt długo.

Od Cecile Cd Allena

Jeszcze przez chwilę wpatruję się w niego uważnie. Po czym westchnęłam
- Dobrze, więc do Francji. Ale wrócimy na koncert.
- Dobrze – wydawał się zadowolony z siebie
- Obiecujesz ?
- Obiecuję. - uśmiechnęłam się szeroko. Pojadę do Francji. Pojadę do Francji. Zaczęłam radośnie nucić sobie w głowie – Chodź po motor.
Udaliśmy się wolnym krokiem w nieznanym mi kierunku.      
???

Od Katfrin CD Allena

-Dziękuje.-powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
-Hmm gdzie twój tygrys mógł pobiec?-zapytał się.
-Wszędzie.-powiedziałam.Bałam się o niego leć on pewnie spokojnie sobie chodzi po ulicy i straszy ludzi.
-Może...pójdziemy tu?-zapytał i wskazał ręką w kierunek w którym mógł pobiec Morten.
-Dobrze chodźmy Morten!-zawołałam. Po 30 minutowej wędrówce znaleźliśmy tygrysa uklękłam obok niego i przytuliłam go.
-Morten nigdy mi tego więcej nie rób.-powiedziałam do niego.Ten tylko przechylił lekko głowę i "przytulił" się do mnę.

Allen?

Od Katfrin CD Williama

Patrzyłam na chłopaka był przerażony.Zaśmiałam się cicho.
-Hey to nie jest śmieszne.-powiedział i odwrócił się do mnę.
-Właśnie że jest karmisz pierwszy raz tygrysa?-zapytałam się go.
-Tak.-odpowiedział.
-A i Ariel stoi za tobą,jest głodna.-powiedziałam do niego poważnie a potem się roześmiałam.


William? 

Od Williama CD Katfrim

Spojrzałem z uniesioną brwią na mięso
-Że ja?
-Chyba, że się boisz
-Nie boję się niczego- wstałem i chwycił em mięso- a jakbym zginął to na moim pogrzebje rozdaj wszyatkim alkovhol. Njech nie smutaja- dziewvzyna zaśmiała się
-Nie musisz tego robić
-Owszem muszę- poszedłem do pokoju. Zwierzaki leżały gdy tylko mnie zobaczyły podniosły się. Musiałem przełknąć wielką gulę w gardle, ale nie poddam się. Wszedłem niosąc im jedzenie. Przyjąłem spokojny wyraz twarzy. 

<Katfrin?>

Od Allena c.d Katfrin

W tym tygodniu już chyba piąta dziewczyna na mnie wpadła czyżby to coś znaczyło ?
- Nic ci nie jest ?
- Raczej nie... Morten o nie...
- Co ?
- Tygrys mi uciekł
- pomogę ci go szukać w pewnym sensie to moja wina - powiedziałem. Dziewczyna była trochę... no w sumie to wszystko na raz. Jedyne co mnie przekazało to to że to jest tygrys a nie jakiś pies... 
- A tak w ogóle Allen 
- Katfrin
- Ładne imię - powiedziałem. 
Katfrin ? 

a od Allena c.d Cecile

- nie rozwalimy się... przecież jedziesz ze mną -dałem jej kuksańca w bok- To co musimy skoczyć po motor... a gdzie byś chciała pojechać ? - zapytałem i uśmiechnąłem się - Ja szczerze to do Francji bym pojechał to tylko pół godziny...- kiedyś do Francji by się jechali co najmniej osiem godzin wiec można się karać...z dwa godziny tam pobyć i wrócić 
- Hm ? - dziewczyna długo myślała ale w końcu odpowiedziała

Cecile ? 

Od Cecile Cd Allena

Patrzę na niego oszołomiona. Lecieć do Francji? Prawko na prawie wszystko? Chyba lubi pokazywać co to nie on. Nie mam pojęcia co wybrać...
- Chyba wolę motor. Coś co trzymam się ziemia... Jak na pierwszy raz to chyba wystarczy.
- Nigdy nie jeździłaś  motorem? - wydaje się lekko zdziwiony
- Nigdy nie jeździłam niczym innym niż metrem i rowerem - zaśmiałam się - Inaczej bym się nie bała że się rozwalimy

Od Allena c.d Cecilie

- No to idziemy - powiedziałem i ruszyłem w stronę parku.  Musiałem zaczekać na nią... usiadłem na jednej z ławek.  Po jakiejś godzinie dziewczyna doszła do mnie
- Co powiesz na przejażdżkę przed koncertem
- Jaką przejażdżkę ?
- Wiesz... motorem albo czymś takim wybieraj mam prawko prawie na wszystko zrobione... jeśli chcesz możemy do Francji polecieć

Cecilie ?

Od Evy c.d Williama

- Hmm... może pola tartaku - powiedziałam.  Byłam tu kilka razy więc nazwy kilku drinków. po jakimś czasie  zatraciłam się.  Kolejny i kolejny. Chłopaka musiało to dużo kosztować bo sam pił. Po jakieś godzinie już byłam upita. Miło się rozmawiało z Williamem. 
- Idziemy ? - zapytałam 
- Jeszcze nie tańczyliśmy 
- Ale ja nie potrafię tańczyć... idź sam ją zaczekam 

Williama ? 

Od Katfrin CD Williama

-Tsa ja też mam dużo na głowie ale z wybraniem się gdzieś nie ma problemu.-powiedziałam do niego.
-Ciesze się.-odpowiedział. Podeszłam do lodówki i wyjęłam mięso dla Mortena i Ariel rozdzieliłam je do misek.
-To co odważny jesteś czy raczej takiego zgrywasz?-zapytałam się go i podłożyłam pod nos miski z mięsem.


William? Brak weny 

Od Katfrin CD Jessicy

Nie byłam na nią zła.Miałam żele jedynie do siebie że jej pomogłam a ona teraz nie chce docenić co dla niej zrobiłam.Wiedziałam że źle zrobiłam że zarządzałam jej życiem ale......ja tak bardzo chciałam mieć siostrę trudno.....

******************
Wychodziłam do pracy gdy zauważyłam że do domu Jessicy przyszedł jakiś facet. Był pijany i to bardzo widać było że wczoraj był na jakiejś imprezie gdzie został do rana. Ruszyłam do garażu.Wyjechałam samochodem spojrzałam jak Jessica wychodzi z domu i patrzy się na mnę.Pojechałam do pracy...do szkoły.


Jessica?

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Jessicy CD Williama

- Twój geniusz mnie dobija - rzuciłam.- Wiesz co jak już tak wisimy to podsumujmy twoje przewinienia
- Dawaj - krzyknął. Najwyraźniej go to bawiło.
- Wydajesz mnie glinom, porywasz mnie, zmuszasz do wspinaczki i zostawiasz mnie wiszącą ponad osiem metrów nad ziemią na pastwę losu zmuszoną na twoje towarzystwo. Tak, Williamie Cassel, jesteś genialny! - wydarłam się... No ale trzeba przyznać, że widoki ładne. - Będę musiała po tym wszystkim zdrowo wypić. Może uda mi się o tym wszystkim zapomnieć!
Zaczęłam się wiercić i próbować odpiąć te chole*ne szelki!

William?

Od Williama CD Jessici

-Oczywiście, że śmieszy. Wyglądasz słodko tak widząc
-Spadaj
-Jak tam chcesz- powiedziałem i odepchnąłem się od ścianki i zawisnąłem trochę pod dziewczyną
-Coś ty narobił?!
-Wykonuje twoje polecenia. Przecież kazałaś mi spadać.
-Ale miałeś najperw mi pomóc- warknęła
-Jestem tylko mężczyzną. Musisz mówić jaśniej. Ale popatrz na plusy. Mamy piękny widok- spojrzałem w dal. Pofoda była wprost idealna i było widać nawet sylwetkę miasta

Jessica?


Od Williama CD Katfrin

Uśmiechnął em się i sam zabrałem się za jedzenie
-Cóż musze niestety odmówić- powiedziałem- mam wiele na głowie
-Co takiego?
-No naprzyklad narąbywanie się by znaleźć się w domu jakieś pięknej panny- skończyłem jeść. Mój telefon zaprzeczał- przeproszę cię na chwilę- powiedziałem i wyszedłem (nadal wsamym rręczniku). Na dworze czekał John. Rzucił mi ciuchy
-Gdzieś ty wylądował?
-Późnej ci opowiem- powiedziałem i wróciłem do dziewczyny-no to na czym ja skończyłe? Ach tak na alkoholu. Musisz się kiedyś wybrać ze mną. 

Katfrin?


Od Jessicy CD Katfrin

Byłam wściekła!
- Jak chcesz - fuknęłam - łaski ci nie robię!
Wściekła chwyciłam klamkę jej własnych drzwi i zatrzasnęłam jej je przed nosem. Później ruszyłam biegiem na drugą stronę ulicy. Zamknęłam się w moim "domu". Raczej była to tara rudera. Jedynym urządzonym pomieszczeniem była łazienka. Sypialnia miała tylko skromną szafę, toaletkę, dwa materace i worek treningowy powieszony na środku pokoju.Do tego wiało zimnem i... jak to niektórzy określali; zgrozą. Do niedawna był tu jeszcze budzik... ale go rozwaliłam. Zaczęłam uderzać w worek, a później rzuciłam się na "łóżko". I zasnęłam...
~~*~~
Rano ktoś zapukał do drzwi. 
- Zamknij się! - krzyknęłam do drzwi, ale jakiś baaardzo natrętny człowiek nie przestawał w nie walić. Cho*era! Poszłam otworzyć.

Katfrin?

Od Jessicy CD Williama

- Jaki dżeltelmen - mruknęłam zirytowana i chwyciłam się pierwszego lepszego uchwytu na skale. Zaczęłam się wspinać. Szło mi całkiem nieźle, choć najchętniej zdjęłabym z siebie te durne szelki. Nie, żeby mi przeszkadzały. Po prostu mnie irytowały! Chłopak wspinał się tuż za mną. 
Weszliśmy już na wysokość jakieś... czy ja wiem...osiem metrów? Cała skałka ma chyba z piętnaście (w najlepszym wypadku). Zsapałam się. Żadko kiedy miałam czas na wspinaczki, teraz za to nie miałam wyboru. Gdyby nie to, że zostałam zmuszona do  wspinaczki, uznała bym to za niezły pomysł i... fajny wypad. Jednak biorąc pod uwagę, że koleś już raz wydał mnie policji...
Nagle straciłam równowagę. Stopa mi się zsunęła z uchwytu i runęłam w dół. Na szczęście miałam szelki, więc zamiast spaść zawisłam w powietrzu. William się zaśmiał.
- Śmieszy cię to!? - warknęłam. - lepiej mi pomóż!

William?

Od Katfrin CD Jessicy

-Hey mogłaś po prostu powiedzieć nie chce pomocy zostaw mnie w spokoju i odejść.-powiedziałam nie chciałam się z nią kłócić ale przez te kilka godzin potraktowałam ja jak....młodsza siostrę którą zawsze chciałam mieć. Wzięłam głęboki oddech.
-Jeżeli chcesz przyjąć moją ostatnią pomoc to przyjmij nie musisz robić prawka wtedy wkurzyłam się na ciebie mogę ci kupić ten motor jutro jadę kupić sobie mogę przy okazji i tobie.-powiedziałam do dziewczyny.


Jessica?

Od Katfrin CD Williama

Chłopak smażył naleśniki.
-Może naleśnika?-zapytał się mnie.
-Z chęcią.-powiedziałam do niego i usiadłam przy stole. Zrobił mi dwa naleśniki.Podał mi je na talerzu.Wzięłam widelec i skosztowałam.Były dobre nawet bardzo.
-Hmmm może zostaniesz u mnie na dłużej dobrze gotujesz.-powiedziałam z uśmiechem.


William?Brak weny xd

Od Williama CD Jessici

Uśmiechnąłem się
-William Cassel zawsze do usług- skłoniłem się lekko- a ty szanowna damo?- dziewczyna przewróciła oczami
-Jessica- ruszyłem ręką by kontynuowała- Nightmare- westchnęła. Zapiołem ją dokładnie, a potem siebie. Sprawdziłem liny 
-Panie przodem- mrugnąłem do niej

Jessica? Sr nie mam pomysłu


Od Jessicy CD Katfrin

Chol*ra! Zupełnie nie tak miało się to wszystko potoczyć. Nie chcę robić żadnego, durnego prawka! Ta dziewczyna myśli, że może sobie mną rządzić!? Wstałam mimo ogromnego bólu w łepetynie. Iść w tych ciuchach? Nie, lepiej nie... jeszcze uznają mnie za wariatkę z psychiatryka a tak źle nie jest... nie? No więc teraz jak wyjść? Oknem czy przez drzwi? Raczej nie chcę skakać z pierwszego piętra,   więc wymyknę się tradycyjnie. A szczęście raczej nie było problemów, wystarczyło wyłączyć to pikające ustrojstwo i już po chwili wszyscy lekarze z okolicy zlecieli się do pustego pokoju a ja spokojnie sobie wyszłam. Jestem geniuszem zbrodni nie?Więc teraz już tylko znaleźć normalne ubrania.Wemknęłam się do... nie wiem jak to nazwać... jakiejś sali z ubraniami pacjentów. 
Przebrana wyszłam ze szpitala i udałam się do domu Katfrin. Zapukałam i po chwili dziewczyna otworzyła.
- Cześć, więc chciałam tylko powiedzieć, że przykro mi z powodu motoru, i sorry, że od początku naciągałam cię na wydatki, ale NIE BĘDĘ cię słuchać, a ty NIE BĘDZIESZ MI ROZKAZYWAĆ! TO MOJE ŻYCIE I TO MOJA SPRAWA JAK BARDZO SOBIE JE SPIE*DOLĘ, ZROZUMIANO!? - wydarłam się na Katfrin.

Katfrin?

Od Jessicy CD Williama

- Dup*k - mruknęłam i wyrwałam się. Popatrzyłam na motor. Gówno! Nie da rady go sobie "pożyczyć". Wiedziałam to po tej całej elektronice... Pewnie działa na głos czy coś...
- To jak? - spytał.
- Nienawidzę cię - wysyczałam wściekle i ruszyłam do skały wspinaczkowej. Wow! Ale to wielkie. Zaplotłam ręce na piersiach. Chciałam poinformować Daimora o tym gdzie jestem, ale zorientowałam się, że moja torba, zakupy i telefon zostały przed sklepem.
- Chol*ra - mruknęłam.
- Orientuj się! - usłyszałam krzyk chłopaka. Odwróciłam się w stronę tego półgłupka i złapałam rzucony przez niego sprzęt do wspinaczki. Spróbowałam go założyć. Akurat byłam przy zapinaniu chole*nych szelek, które widać "nie lubią mnie".
- Pomóc? - spytał chłopak widząc moje starania. Prychnęłam z pogardą, ale skinęłam twierdząco głową.
- A w ogóle to jak się nazywasz? No wiesz. Nie, że mnie to interesuje, ale wypadało by wiedzieć, skoro i tak mam być na ciebie skazana.

William?

Od Williama CD Katfrin

Skoro już tu jestem to czemu by nie wziąść prysznicu. Nieźle śmierdziałem po wczorajszy. Najpier puścił em zimną wodę by się ożeźwić dopiero potem puściłem ciepłą. Od razu się odprężyłem dokładnie się umyłem. Trochę mi to zajęło. W końcu wyszedłem z prysznica. Spojrzałem na swoje ciuchy i westchnął em. Nie ubiorę tego. Wziąłem jeden ręcznik i przecoazałem go na biodrach potem wyszedłem. Słychać było jeszcze wodę. Chyba ta dziewczyna też brała prysznic. Rozejrzałem się trochę i wyciągnąłem telefon. Zadzwoniłem do kumpla by przywiózł mi ubrania. Przejrzałem zawartość jej lodówki i zrobiłem naleśniki. Skoro już mi pizwala to mogę skorzystać. Woda przestała lecieć . Po chwili dzieczyna przyszła do mnie przebrana. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je gdy mnie zobaczyła. Lata ćwiczeń się opłaciły właśnie dla takich momentów, ale i tam spojrzałem za siebiw by się upewnić czy któreś z jej zwierząt może się na mnie czai na szczęście nie. Zwróciłem się znowu do niej
-Może naleśnika?- spytałem

Katfrin?


Od Katfrin CD Jessicy

Dowiedziałam się że Jessica miała wypadek.Boże wstałam szybko umyłam się ubrałam itp. Wzięłam wodę i trochę jedzenia dla dziewczyny.Jedzenie w szpitalu jest .....nie dobre.Wsiadłam szybko do swojego samochodu.Wyjechałam z garażu.Pod drodze zobaczyłam swój motor.A zresztą i tak miał już 2 lata miałam go wymienić ale był to prezent na imieniny.Pojechałam do szpitala.Tam okazało się że Jessica nie miała prawka.O nie.....Weszłam do jej pokoju.
-Jessica oszukałaś mnie powiedziałaś że masz prawko.-powiedziałam do niej.
-Wiem sory.-powiedziała.Chodziłam po całym pokoju.
-Jak tam motor?-zapytała się mnie.
-Nie chodzi o ten cholerny motor,chodzi o to ze mnie oszukałaś i mogłaś się zatrzymać zapłaciła bym za ten cholerny mandat.-powiedziałam a raczej krzyknęłam.
-Przepraszam.-powiedziała.
-Dobra zrobimy inaczej zapiszesz się na nauki a potem zdasz prawko na motor.-powiedziałam.
-Ale...-powiedziała.
-Zapłacę ci za naukę jeżeli zdasz za pierwszym razem może nawet kupie ci motor.-powiedziałam i wyszłam.


Jessica?

Od Williama CD Jessici

Wróciłem do swojego mieszkania. Miałem zamiar pójść na wspinaczkę. Wolałem tą górską, ale narazie nie mogłem sobie na ro pozwolić to wyjazd na parę dni. Wsiadłem na swój motor i ruszyłem drogą. Smigałem łamiąc chyba jakiś zakaz, ale kogo to interesuje. Przejeżdzałem obok centrum gdy zobaczyłem tamtą dziewczynę. Wpadłem na genialny (głupi) pomysł. Zatrzymałem się przed nią i za nim się zorientowała była już na moim motorze. Spróbowała zjeść czy coś, ale od razu ruszyłem pełna prędkością. Z tyłu od razu wysunął się drugi kask i wylądował na jej głowie. Musiała się mnie chwycić. Zaczęła coś mówić. W kasku był głośnik
-Co t...- wyciszyłem ją. W końcu dojechaliśmy za miasto. Była tutaj stworzona prze władze wydoka skała wspinaczkowa. Nie było tu nikogo. Zszedł em z motoru ściągając kask. Dozewzyna też wstała i prawie kd razu się na mnie żuciła. Chwyciłem ją tak, że nie mogła się ruszyć
-Spokojnie. Mamy piękny dzień nie uważasz?
-Ty d...u co ty sobie wyobrażasz?
-Nic. Zabieram cię na wspinaczkę
-Pożałujesz- Spróbowała się wyrwać
-Masz do wyboru iść na piechotę.droga zajmie jakieś 4 h albo zostać ze mną i się po wspinać. Mam dość sprzętu. Co wybierasz?- nie miała co liczyć na uprowadzenie mojego motoru bo dział tylko na mój odcisk i pin

<Jessica?>

Od Williama CD Evy

Przyjrzałem się dziewczynie i uśmiechnął em
-Hej. Pieknie wygląsasz- mrugnąłem do niej
-Nie schlebiaj sobie
-Ja tylko stwierdzam fakty- wzroszyłem ramionami nadal z uśmiechem na twarzy. 
-Jak tam chcesz- mimo słów także się uśmiechnęła- to gdzie idziemy?
-Zobaczysz- powiedziałem i ruszyliśmy. Dotarliśmy do mojego ulubionego klubu "Hades". Zchodziło się na dół po czarno czerwonych schodach. Wokół były namalowane diabły semony itp. Przed wejściem było coś co miało imitować Styks. Nawet Cerber był. No może spał sobie teraz, ale i tak wyglądał groźnie. Weszliśmy. Tutaj też kolory były czerwone czarne. Grała głośna muzyka. Podeszliśmy do baru- czego sobie życzysz?- spytałem

Eva?




Od Jessicy CD Katfrin

Prawka nie mam, ale jeździć umiem...
- Jasne, że mam prawko - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
~~*~~
Pojechałam do pracy na motorze Katfrin. Niezła maszyna. Licznik pokazywał 250 km/h. Włosy co jakiś czas przesłaniały mi widoczność, ale co tam. Nie przejmowałam się takimi błahostkami!
Nagle zatrzymała mnie policja i... zaczęłam uciekać. Rozpędziłam motor do maksymalnej prędkości i... Poczułam szarpnięcie, poleciałam do przodu i nagle wszystko zniknęło. Potem już tylko słyszałam stłumione krzyki. Dźwięk syren i pikanie. Tak, cholerne pikanie. W kółko i w kółko i w kółko.
~~*~~
W kółko tylko na przemian spałam i się budziłam... No znaczy się... To całe "budzenie" było na zasadzie słyszenia wszystkiego co się dzieje wokół mnie... Łącznie z tym zasranym pikaniem! To było najgorsze... Po kiego to coś było cały czas włączone? Słyszałam jak ludzie wchodzili i wychodzili... Mnie to strasznie wkurzało...  No ale nijak nie mogłam się obudzić choć bardzo chciałam... Często śniły mi się wydarzenia z przeszłości a całe życie tego unikałam. No to teraz się obudź geniuszu! Powodzenia życzę! No i tak mi mijał czas... Aż w końcu się obudziłam. Tym razem tak naprawdę jednak szybko tego pożałowałam. Jak mnie rypało w czaszkę! Usiadłam z niejakim trudem na brzegu łóżka zaczęłam się rozglądać za jakąś aspiryną czy czymś.. Nic nie widziałam, tak swoją drogą jest noc.
- Egh... Co ja mam na sobie?- warknęłam.... Kocham te szpitalne koszule! Pewnie nie mam co liczyć na odzyskanie normalnych ubrań co nie?

Katfrin? xD

Od Allena c.d Luny

To było jak w jednym z filmów.  Ale jak na złość to nie był tylko film sf tylko realność.  
- Luno... a może Katherine... jak mam do ciebie mówić ? - za nie mówiła. Staliśmy tak w ciszy i to jeszcze na dodatek obserwowani. Nie lubiłem jak ktoś na mnie patrzy... obserwuje. 
- O co chodzi ?  - przerwałem ciszę. Nie byłem zorientowany.  Miałem ochotę wziąść jakiś łuk i szczelić temu gościowi prosto w serce... 

Luna ? 
Sorry lekki brak weny 
( jestem na telefonie wiec może być nie wyśrodkowane) 

Od Katfrin CD Dylana

-Jasne.-wstałam z ławki i poszliśmy w kierunku miasta. 
-Hmmm....gdzie idziemy?-zapytał się.
-Hmm...lubisz lody?-zapytałam się go.
-Załatwione.-powiedział. Poszliśmy do najbliższej lodziarni. Zamówiliśmy sobie kilka gałek i usiedliśmy przy oknie w koncie.Oczywiście ja wybrałam miejsce gdzie będziemy siedzieć.
-Czemu akurat tu?-zapytał się.
-Nie lubię siedzieć w centrum uwagi,jest to dla mnie dziwne dla mnie siadanie na środku jest zwracaniem na siebie uwagi. -powiedziałam."Kelnerka" przyniosła nam lody.
-Ariel proszę.-powiedziałam i położyłam na podłodze loda z jedną gałką.Waran liznął nie pewnie loda.
-Czy warany mogą jeść lody?-zapytał się chłopak.Spojrzałam na niego.
-Nie wiem ale Ariel je wtedy gdy ja jeżeli ja coś jem ona też musi jeść nieraz nie jem śniadania ona wtedy swojego też nie tknie ale nie pozwala zjeść go Mortenowi.-powiedziałam.


Dylan? Brak weny 

Od Dylana CD Katfrin

- Masz tygrysa? - wytrzeszczyłem oczy.
- Taaak, a co? - Katfrin wzruszyła ramionami, jakby było to zupełnie normalne. - Jest jeszcze koń.
- A myślałem, że orzeł jest wystarczająco... oryginalny. - nagle w parku zebrało się okropnie dużo ludzi. - Strasznie ciasno, idziemy gdzieś?

Katfrin?

Od Katfrin CD Dylana

Zaśmiałam się cicho.
-No przecież Ariel jest bardzo miłym i przyjaznym waranem, ja jestem Katfrin-powiedziałam do niego z uśmiechem.
-Ile razy chciała zaatakować człowieka?-zapytał.
-Tylko 5 razy nie licząc 7 kolejnych gdzie przewróciła ich do wody lub w błoto.-powiedziałam do chłopaka.
-No tak czyli 12 razy zaatakowała człowieka.-powiedział.
-Nom Morten jest miej agresywny.-powiedziałam do chłopaka.
-Kto?-zapytał.
-Mój tygrys jest albinosem.-powiedziałam.


Dylan? moje nie lepsze 

Od Dylana CD Katfrin

Kiedy dziewczyna to powiedziała, z początku myślałem, że chodzi o psa. Nic bardziej mylnego. Gdy zerknąłem w stronę zwierzęcia, okazało się, że to... ekhm... niezbyt przypomina psa. Cóż, niezbyt znam się na zwierzętach, ale to chyba waran.
- O. Milusia - parsknąłem śmiechem. - Jestem Dylan.

Katfrin?
Długość opowiadania powala, wiem. xd

Od Katfrin Do Arthura

Dzisiaj poszłam wyjątkowo pobiegać.Wstałam specjalnie rano.Była godzina 5:15.Musiałam powoli wracać no cóż praca to praca.Muszę dzisiaj przetłumaczyć jakiemuś facetowi Łacinę. To był najłatwiejszy język jakiego się uczyłam na oprócz angielskiego.Po drodze spotkałam jakiegoś chłopaka na którego wpadłam.Powiedziałam tylko przepraszam i pobiegłam do domu.Wzięłam prysznic ubrałam się i poszłam do "pracy".Dzisiaj wyjątkowo pojechałam samochodem zazwyczaj zamawiałam taksówki. Podjechałam pod dom i czekałam aż chłopak wyjdzie.Podobno ma 22 lata i nazywa się Arthur. Nie interesowało mnie to.Z domu wyszedł chłopak na którego wpadłam dziś rano.


Arthur? 

Od Katfrin CD Samuela

-Z chęcią.-powiedziałam do niego. Już miałam wejść do domu.
-A i masz mój numer jak coś.-powiedziałam podałam mu szybko numer. Stałam tak i czekałam aż powie ok zapisałem czy coś w tym stylu. Ale wiedziałam że już tego nie powie bo schował telefon do kieszenie.
-Dobra cześć. -powiedziałam podeszłam do niego i przytuliłam go. Kiedyś ze znajomymi tak się żegnałam nie miałam zamiaru tego nie powtarzać.

Samuel? Spoko ja też nie raz pisze krótkie opowiadania ;)

Od Samuel'a CD Katfrin

Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Dzisiaj już trochę za późno na odwiedziny. Jutro dyżur mam do piętnastej, może spotkamy się o szesnastej? - Zaproponowałem.
Katfrin? Przepraszam, że takie krótkie ale nie wiem czy się zgadzasz czy nie.

Od Katfrin CD Jessicy

Byłam w kuchni gdy usłyszałam jak Jessica gra na pianinie babci.Poszłam na strych. Jessica spojrzał na mnie.
-Pamiątka po babci,dawno tu nie byłam zawszę kojarzyło mi się to z tym że jestem mała siedzę na kolanach babci a ona gra na pianinie. Kochałam ją najmocniej na świecie była mi bliższa niż matka czy ojciec.A ona.....ja nie nie mogę tego dokończyć może kiedyś ci to powiem ale nie dziś gdy jesteśmy w jej ulubionym pokoju.
-To był jej pokój?-zapytała się mnie.
-Tak te pomieszczenie było inne dużo rzeczy przeniosłam do piwnicy bym nie załamała się do końca.-powiedziałam do niej.
-Może lepiej będzie jeżeli zostawię te pianino.-powiedziała.
-Ma około 30 lat,jeżeli lubisz grać możesz wykorzystać ten w salonie na dole jest nowszy. -powiedziałam i zeszłam na dół.
-Dzięki.-powiedziała cicho.
-A i jutro jadę do pracy swoim samochodem mogę ci pożyczyć motor jeżeli chcesz i jeżeli masz prawko.-powiedziałam do niej.

Motor:


Jessica? Xd 

Od Katfrin CD Luny

Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Jedyna osoba która wiedziała by co robić właśnie leży pod gruzami swojego domu. Fajnie!
-A tak w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Dobra opowiem ci co dzisiaj się dowiedziałam.-powiedziałam do niej.
-Tylko szybko.-powiedziała. Powiedziałam jej wszystko co dzisiaj mnie spotkało.No oprócz tego że lekko płakałam.
-Dobra nie czekam teraz na twoją odpowiedź,mam zamiar iść do domu bo jutro mam pracę od 7 rano więc znając życie do zobaczenia jutro o 19.-powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. 

Luna?

Od Katfrin CD Nikodema

Nie przeszkadzało mi to że siedzi obok mnie nieznajomy chłopak bez koszulki i to jeszcze w moim wieku. Byłam zdziwiona że nie przedstawił się czy coś w tym stylu.
-Jestem Katfrin.-powiedziałam do niego i zamknęłam oczy dalej wygrzebując się na słońcu.
-Ja Nikodem.powiedział tylko.
-Jesteś fotografem?-zapytałam się go.
-Tak a ty jaką masz pracę?-zapytał.
-Jestem nauczycielką angielskiego,niemieckiego i tłumaczką jestem także wolontariuszką.-odpowiedziałam.
-Masz mało czasu dla siebie,prawda?-zapytał się mnie.
-Tak ale kocham mieć za razem zajęty dzień jak i wolny.-powiedziałam do niego.
-Hmmm.
-Jeżeli chcesz możesz mi jutro pomóc w schronisku.-powiedziałam do niego.

Nikodem?

Od Luny CD Katfrin

- Oh, znowu ty... - Spojrzałam na nią. - Co Cię tu znowu sprowadza, mam mało czasu ale wejdź. - Otworzyłam drzwi szerzej, żeby dziewczyna mogła wejść. Sama je potem zamknęłam, usiadłam w fotelu. Zaraz przybiegł do mnie Simba i Jacob, zmierzyli dziewczynę wzrokiem. - Chcesz się czegoś napić, zanim zasypiesz mnie szeregiem pytań lub coś w tym stylu. - Dziewczyna nie odpowiedziała, dalej patrzyła się na mnie w osłupieniu. - Ehh... No dobra, simba przynieś nam tutaj dwie Herbaty jak możesz.
- Tak jest. - Odpowiedział.
- Chyba nie masz zamiaru, stać tak cały czas.


< Katfrin ? >

Od Jessicy CD Katfrin

Pytanie czy w łazience też ma telewizor było z sarkazmem, a ona mi szczerze odpowiada, że tak. Kurna, zazdro domu! Weszłam na górę. Nie mając co robić chodziłam w tę i z powrotem po domu. I doszłam... na strych? W każdym bądź razie do pomieszczenia, które tak wyglądało.
Po drugiej stronie pokoju, pod ścianą stało pianino. Przypomniało mi się, jak kiedyś grałam po objedzie w salonie w moim domu. Podeszłam do instrumentu i usiadłam na jakimś taborecie przed nim. Wytarłam ręce o spodnie i zaczęłam grać.
W połowie utworu poczułam czyjąś obecność. Gdy tylko skończyłam grać odwróciłam się i spojrzałam w stronę drzwi.

Katfrin?

Od Jessicy CD Arthur'a

Wywróciłam oczami.
- Ze słabszymi nie walczę - powiedziałam.
- No pokaż na co cię stać! - zaśmiał się. Było widać, że chce po prostu zaimponować koledze.
Wstałam i podeszłam do patyczaka. Czemu ja się dałam w to wciągnąć!?
- Watawaj i garda! - Al podszedł do patyczaka i podniósł go siłą z ziemi - Ręce!
Stanęłam przed chłopakiem.
- Jessica trzymaj gardę! - usłyszałam krzyk Arthur'a. Przewróciłam oczami.
- Po co - odburknęłam. Wątpię czy to usłyszał. Przez lata treningów tanecznych wypracowałam sobie kocie ruchy. Postanowiłam to teraz wykorzystać. Zaczęłam obchodzić patyczaka w kółko cały czas zmieniając kierunek. Próbował mnie trafić. Kiedy za chyba setnym razem w końcu dostałam na mojej twarzy pojawił się mimowolny grymas bólu. Usłyszałam za sobą śmiechy. Dobra dość tego! Niepostrzeżenie podłożyłam chłopakowi nogę. Kiedy leżał na ziemi walnęłam go pięścią w nos i... chyba mu go złamałam. Patyk jęknął z bólu... jak przykro (sarkazm). Przeszłam przez patyczaka i podeszłam do Arthur'a.
- Że niby bezbronna dziewczynka, tak? - spytałam sarkastycznie.

Arthur?

niedziela, 28 czerwca 2015

Od Teagan

- Tysiące lat temu ludzie żyli zupełnie inaczej niż my teraz - siedząc na biurku, wpajałam wiedzę uczniom na mojej ostatniej, piątkowej lekcji - W tym roku przerobimy trzy pierwsze epoki: prehistorię, starożytność i średniowiecze. W każdej z tych epok działy się inne rzeczy, ludzie prowadzili inny tryb życia, technologia się zmieniała.
- A ile dokładnie jest tych epok? - spytał lekko znudzony chłopiec, chyba Troy.
- Łącznie z naszą sześć - odpowiedziałam. Z klasy dobiegł rozpaczliwy jęk.
- Zapowiada się wieeelka nuda - westchnął chłopak.
- Zapowiada się wieeelki egzamin za parę lat - przedrzeźniłam go - Jeśli nie zaczniesz nauki teraz, to go oblejesz.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Większość dzieci wypadła z klasy po kilku sekundach, a pozostałe trochę się ociągały.
- No szybciej, dzieciaki - zawołałam, pakując książki do torby - Ja też mam weekend.
Gdy już wszyscy wyszli, napełniłam dzbanek wodą i zaczęłam podlewać kwiaty. Nie ufałam woźnym co do tego. Po chwili usłyszałam kroki.
- Dzień dobry - odezwał się głos.


Ktoś?

Raven Silence

 "Życie ze mną to ciągły balans pomiędzy chęcią zabójstwa, a samobójstwa"

Od Nikodema cd Katrine

Po pracy poszłem z aparatem do parku.. grało mocn i ci mi się podobało zobaczyłem że jakaś dziewczyna siedzi sama wiec stanął otworzyła oczy
- mogę -A pytałem
- tak
Usiadłem obok niej zdjąłem torbe z pleców zdjąłem koszulkę i wyjalem aparat zrobiłem parę zdjęć i schowałem sprzęt. . Oparlem się wygodnie o oparcie i zamknąłem oczy nie zwazajac na dziewczynę
Kafrine?

Od Katfrin CD Jessicy

-Jasne kocham zwierzęta.-powiedziałam do niej.Weszłyśmy do domu. Weszłam od razu do kuchni. 
-Jeżeli chcesz to idź na górę i wybierz film a jak nie to mi pomóż nakarmić zwierzęta i zrobić jedzenie.-powiedziałam do dziewczyny.Od razu ruszyła na górę.
-Który pokój?-zapytała się mnie.
-Obojętnie w każdym jest telewizor.-powiedziałam do niej.
-W łazience też masz telewizor?-zapytała się mnie.
-W jednej tak w dwóch kolejnych nie.-powiedziałam do niej. Nakarmiłam zwierzęta i zrobiłam jakieś jedzenie.


Jessica?

Od Arthur'a CD Jessicy

Razem z Al'em popatrzyłem na dziewczynę.
-Widzę, że się nudzisz. Może chcesz poćwiczyć? - Wskazałem ręką chłopaka który ledwo dobijał z pompkami do trzydziestu. Szczerze mówiąc obstawiałem, że zrobi max. dwadzieścia.
-Nigdy nie walczyłam. - Przestała liczyć i przeniosła spojrzenie na mnie.
-Spokojnie, on dużej krzywdy Ci nie zrobi. Ty mu chyba też. - Zaśmiałem się, mój kolega tak samo.
-Dupek. - Fuknęła na mnie.
-To jak chcesz spróbować? Mogą być niezłe jaja.
Jessica?

Od Jessicy CD Katfrin

No tak... Kiedy tylko Katfrin powiedziała o swoich zwierzętach od razu przypomniało mi się o Daimorze siedzącym w domu i najpewniej niewyobrażalnie się nudzącym. Chwyciłam smartfona i pościłam sygnał. Daimor nosił niewidoczną obrożę, dzięki której mogłam się z nim kontektować myślami.
"Przyjdź do mnie" - poleciłam mu w myślach.
"Się robi" - usłyszałam w głowie.
- Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli dołączy do nas wilk? - spytałam dziewczyny.

Katfrin?

Od Katfrin CD Luny

Weszłam do domu i zadzwoniłam od razu na numer która podała mi ciotka 547 364 753 zadzwoniłam ale nikt nie odbierał.Za to wysłali mi SMS był to adres.Wzięłam kurtkę i wyszłam zadzwoniłam po taksówkę mój mały zwyczaj.Podałam adres.Jechaliśmy 20 min wysiadłam i powiedziałam żeby nie odjeżdżał. Zapukałam do drzwi.Otworzyła mi Luna. SERIO! Dzięki ciociu po prostu dziękuje ci nad życie.
 
 
Luna?

Od Luny CD Katfrin

Nie obchodziło mnie to, czy ona była ze mną spokrewniona czy też nie. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie, dziś trzeba wykonać zlecenie na zabójstwo trzech osób. Z tego co mi wiadomo, są to głównie chłopacy, którzy wybrali się na wieczór kawalerski. Miałam ze sobą ich zdjęcia, więc odnalezienie ich nie stanowiło żadnego problemu. Moje zwierzaki siedziały sobie wygodnie na dywanie, wyglądały nawet słodko. Tylko one mnie rozumiały, ja praktycznie nikomu nie ufałam.
- Zamierzasz dalej zabijać...? - Simba spojrzał na mnie zaciekawiony.
- No chyba muszę z czegoś żyć... Dobrze wiesz, że to mam już we krwi... Matka wychowała mnie na zabójcę, nikt już tego nie zmieni.
- Oj Luna, Luna...- Zaśmiał się lekko.
- No co.?
- Nic, skoro masz zamiar dalej siać zniszczenie to proszę bardzo, ale uważaj żeby Cię nikt nie przyłapał... Katarino..
- Spoko, da się zrobić.
- Ah, jeszcze jedno Ta dziewczyna tutaj idzie... Będzie za dziesięć minut. - Mruknął.

< Columbiana ? >

Od Jessicy CD Arthur'a

Kiedy mężczyzna odszedł uznałam, że dalszy trening jest bez sensu. Poszłam zobaczyć jak trenują boks. Może będzie Arthur i trochę się z niego ponabijam? Ale w sumie koleś nie jest zły, gdyby jednak nie okazał się podrywaczem, byłby z niego fajny gość, może coś więcej...  Kurna, pier*ole, o czym ja myślę!?
Na ringu jakiś słabo umięśniony chłopak, dosłownie patyczak, machał pompki, a Arthur rozmawiał z jakimś kolesiem.Podeszłam do nich.
- A Ty co, nową uczennice sobie znalazłeś? - zagadał Arthur'a jego znajomy i spojrzał na mnie.
- Co Ty pier... Al?- chyba zauważył, że człowiek nazwany Al'em wpatrywał się w kogoś za jego plecami, Arthur odwrócił się do mnie.
- Koszykówka się znudziła? - spytał zgryźliwie.
- Jakiś ty śmieszny - wywróciłam oczami. Podeszłam do jednego z rogów ringu i usiadłam w siadzie skrzyżnym. Oparłam głowę na rękach i zaczęłam liczyć razem z patyczakiem pompki.
- Dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć...

Arthur?

Od Katfrin CD Jessica

Zapłaciłam korowcowi.
-Ja jestem Katfrin.-powiedziałam do niej. Ruszyłyśmy do mojego domu. 
-A i taki drobiazg mam w domu trzy zwierzaki,-powiedziałam.
-Spoko to nie żaden problem.-powiedziała do mnie z lekkim uśmiechem.
-Tak tylko to jest koń,waran i tygrys.-powiedziałam gdy otworzyłam drzwi z domu wybiegł Morten i Ariel.Przywitał mnie i spojrzały na dziewczynę.
-To jest Jessica dzisiaj u nas nocuje.-powiedziałam do zwierząt.
-Musze je jeszcze nakarmić.-powiedziałam do dziewczyny.
-Co jedzą?-zapytała.
-Mięso.-powiedziałam do niej z lekkim uśmiechem.


Jessica?

Od Jessicy CD Katfrin

Popatrzyłam niezdecydowana na dziewczynę.
- No dobra - powiedziałam. Chwilę się wahałam, po czym dodałam słowo, które zawsze z trudem przechodziło mi przez gardło - dzięki.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Masz jakąś pracę? - stytała.
- Sekretarka u gliniarzy - odparłam wzruszając ramionami - nic specialnego.
- A masz gdzie mieszkać?
- Coś taka ciekawska!? - zdenerwowałam się. Przecież nie będę się teraz spowiadać jakiejś obcej babie z mojego zasranego życia!
- Okej, okej - odparła szybko.
~~*~~
Gwizdnęłam. 
- Niezły domek - mruknęłam, nawet przeszło mi przez myśl okradzenie dziewczyny, ale zaraz skarciłam się za to w duchu.
- W ogóle to Jessica jestem - mruknęłam rozglądając się po budynku.

Katfrin?

Od Arthur'a CD Jessicy

Domyśliłem się, że dziewczyna uważa mnie za typowego podrywacza. Cóż wszystkie tak uważają. W pewnym momencie przestałem zwracać uwagę na nią jak na kobietę i zaczęła być mi obojętna.
Trafiła trzy razy na dziesięć rzutów.
-Dobra, na dzisiaj koniec. - Zarządziłem i złapałem piłkę która odbiła się od kosza.
-Co? Jeszcze nie. - Zaczęła protestować.
-Dobra, to ćwicz sama. Na dzisiaj u mnie jest koniec kosza. - Oznajmiłem i podałem jej piłkę. Sam ruszyłem w stronę ringu bokserskiego. Zaśmiałem się widząc jak mój dobry znajomy (też trener boksu), uczy chłopaka jak trzymać gardę. Nie miał więcej niż siedemnaście lat, był strasznie chudy, nie miał prawie mięśni. Oczywiście urodą też nie grzeszył. Widać było, że jest szkolnym popychadłem.
Wskoczyłem na podest, oparłem się o jeden z narożników.
-Uważaj Al bo Cię pobije. - Zaśmiałem się.
-Żebyś się nie zdziwił jak on zajmie Twoje miejsce. - Próbował się odgryźć. - Jak trzymasz ręce? Pytam się jak trzymasz ręce?! - Warknął na dzieciaka. - Na ziemię i pięćdziesiąt. - Wydał polecenie i podszedł do mnie. - A Ty co, nową uczennice sobie znalazłeś?
-Co Ty pier... - Al wpatrywał się w kogoś za moimi plecami, odwróciłem się, stała tam Jessica. - Koszykówka się znudziła?
Jessica?

Od Katfrin CD Jessicy

Wiedziałam że dziewczyna chce mnę wykorzystać ale nie przeszkadzało mi to lubię pomagać i przysięgłam że będę to robić.
-Choć zrobimy dla ciebie małe zakupy.-powiedziałam i chwyciłam ją za ramię była zdziwiona ale tylko przez chwilę. Poszłyśmy najpierw do sklepu z ubraniami kupiłam jej parę rzeczy.Następnie poszłyśmy do zwykłego po jedzenie. Kupiłam jej parą potrzebnych rzeczy.Zadzwoniłam po taksówkę.Jechałyśmy teraz do mnie do domu.
-Chcesz u mnie zanocować,mamy popcorn i fajne filmy.-powiedziałam do niej i czekałam na odpowiedź.


Jessica?

Od Luny CD Allena

Znowu ten prywatny numer, odebrałam połączenie. Allen wyciągnął rękę w moją stronę, odchylił telefon i włączył głośnik.
- No, w końcu odebrałaś Katarina... - Usłyszałam. - Zastanawiałem się kiedy to zrobisz.
Nie wiedziałam co zrobić, musiałam zacząć się zastanawiać nad tym co powiedzieć. Zaraz może się wydać moja praca... - Chyba mnie pan z kimś pomylił...
- Wątpię, jak można zapomnieć osobę która zabiła ze sto ludzi... - Zaśmiał się - Nie ukryjesz się Katarina, nawet zmiana imienia nic Ci nie pomoże... Ah... A ten kolega obok ciebie, chyba nie jest Twoim ochroniarzem..?
Zamurowało mnie, rzuciłam komórką o ziemię chwyciłam swoje sztylety, które miałam na plecach. Zajęłam pozycje bojową, miałam to w nosie że się ujawniłam. Rozejrzałam się dookoła, nikogo nie było... Chciałam się puścić biegiem przed siebie, ale chłopak złapał mnie za rękę.


< Allen ? >

Od Jessicy CD Katfrin

Nagle ruszyło mnie sumienie... Dziwne, zawsze myślałam że go nie mam.
- Ej, ty! - krzyknęłam do dziewczyny. Ta zwolniła kroku, a później odwróciła się do mnie. Potem ruszyła w moją stronę.
- Słuchaj sorry, że tak na ciebie nakrzyczałam - powiedziałam... W sumie postanowiłam ją wykorzystać.
- Nie ma sprawy, chciałam być tylko miła - powiedziała z uśmiechem. Odwzajemniłam ten gest. Chwyciłam dwa jabłka, bułkę słodką, Coca-Colę i rzeczy, które mi zostawiła.
- Jak chcesz możesz zapłacić - uśmiechnęłam się złośliwie.

Katfrin?

Od Katfrin CD Jessicy

Chciałam być tylko miła ale cóż niektórzy mnie nie szanują. Ruszyłam do kasy.Zapłaciłam szybko i wyszłam ze sklepu. Zauważyłam tamtą dziewczyna.Podeszłam do niej.
-Przepraszam jeżeli to co powiedziałam cię uraziło lubię pomagać,wiec oferowałam pomoc.-powiedziałam do niej. I wyjęłam z torby picie i jakiegoś batona podałam dziewczynie.Ta nie wzięłam więc położyłam obok niej i odeszłam.Naglę dziewczyn mnę zawołała.
-Ej ty!-krzyknęła 

Jessica?

Od Katfrin Do Allena

Dzisiaj maiłam cały dzień dla siebie cieszyłam się z tego powodu. Wreszcie pójdę na spacer ze zwierzętami bez pośpiechu że nie zdążę do pracy.Zjadłam śniadanie i oczywiście nakarmiłam swoje zwierzęta. Dzisiaj miałam ochotę na bieganie. Przebrałam się szybko w dresy i podkoszulek i wyszłam do ogródka tam czekał na mnie Morten. 
-Co chcesz iść ze mną?-zapytałam się go. Pobiegł do furtki oznaczało to tak.Otworzyłam szybko furtkę i wyszłam na piaszczystą drużkę.Ruszyłam w kierunku lasu. Biegliśmy 30 min i ruszyliśmy w kierunku miasta w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka.

Allen? 

Od Jessicy CD Katfrin

Poszłam do sklepu spożywczego. Chciałam kupić coś do żarcia, ale po co kupować, jak można kraść? Cóż, to prawda mam pieniądze, nową dobrze płatną pracę, ale od niektórych nawyków trudno się odzwyczaić... Chwyciłam 7-dejsa i schowałam go do kieszeni.
-Hmmm....mogę ci za to zapłacić.- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Stała przede mną kobieta, mniej więcej w moim wieku.
- Nie dzięki, nie chcę, abyś się nade mną litowała - wysyczałam i odwróciłam się od niej. Kur*a, czy ludzie nie mogę mnie choć na chwilę zostawić w spokoju!? Czy o tak wiele proszę!?

Katfrin?

Od Katfrin Do Jessicy

Dzisiaj idę do szkoły mam zaledwie 6 lekcji.Pierwszy był angielski. Postanowiłam że dzisiaj zrobię im dzień "wolny" obejrzeli bajkę po angielsku.I miałam 45 min dla siebie.Patrzyłam jak dzieci oglądają z zaciekawieniem bajkę.Po chwili zadzwonił dzwonek.Dzieci wyszły na przerwę.A ja postanowiłam że dzisiaj dzieci będą oglądały bajki.Każda klasa była zadowolona ze zamiast ćwiczeń oglądały bajkę lub film.Gdy byłam na ostatniej lekcji. Jakieś dziecko dziwnie się zachowywało. Gdy zadzwonił dzwonek zebrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju nauczycielskiego by wziąć książki które tam zostawiłam.Gdy wyszłam ze szkoły ruszyłam jeszcze do jakiegoś sklepu by kupić sobie wodę. Nagle zobaczyłam że jakaś dziewczyna kradnie. 
-Hmmm....mogę ci za to zapłacić.-powiedziałam do niej.Dziewczyna spojrzał się na mnie.


Jessica?

Od Allena c.d Luny

Coś było z nią nie halo. Jakaś zdekoncentrowana...
- Co się stało ?
- A ty co policja ?
- Nie... ale możesz powiedzieć
- Och... nie interesuj się
- Dobra - stwierdziłem że odpuszczę... nie chce żebym jej pomógł to nie... ruszyłem. Dziewczyna lekko zaniepokojona poszła za mną. Nie wiem czy czuła się przy mnie bezpieczniejsza czy to tylko jakieś chore moje złudzenie. Po kilku minutach zrobiło się dziwnie... coś było w powietrzu zaniepokojony zacząłem się rozglądać... nagle usłyszałem dźwięk telefonu. I nie był to mój tylko Luny... dziewczyna się zatrzymała, ja też. Spojrzałem na nią i bez głośnie powiedziałem " Odbierz"

Luna ?

Od Katfrin Do Nikodema

Byłam w domu postanowiłam że się przejdę. Poszłam wiec do jednego z polecanych barów. Zmówiłam polecane danie i czekałam aż mi je przyniosą. Czekałam 30 min i moje danie zostało zrobione.Przynieśli mi je w pośpiechu. Cieszyłam się z tego powodu.Jadłam powoli.Poz jedzeniu zapłaciłam i ruszyłam do parku dzisiaj miałam cały wolny dzień jutro tylko miałam przetłumaczyć 3 osobą język arabski,hiszpański i chiński.Usiadłam na ławce.Dzisiaj było bardzo ciepło słońce grzało moje ciało. Było mi gorąca ale nie obchodziło mnie to. Zamknęłam oczy na kilka chwil ale nagle poczułam na sobie czyjś cień otworzyłam oczy.

Nikodem? 

Od Katfrin CD Luny

-Hej to ja próbuje rozwiązać ten gówniany problem nie ty więc łaskawie się zamknij i jedź do tej twojej gównianej pracy chciałam ci tylko powiedzieć że jadę szukać swojej zajebistej matki!!Krzyknęłam do niej i pojechałam dalej.Miałam jej dość jeżeli to moja siostra to zajebiście. Pojechałam najpierw do znajomej ojca. Jej dom był w gruzach.Nie.... zeszłam z konia i podbiegłam do pozostałościach po domu. Byłam bliska płaczu. Była moją matką chrzestną.Ruszyłam do ogrodu.Tyle wspomnień.... usiadłam na krześle.Podleciał do mnie ptak ciotki z kartką w dziobie.Napisane było
  "Droga Katfrin jeżeli tu jesteś chciałaś się czegoś dowiedzieć niestety ale wiedziałam że mój dom zostanie zniszczony ale chciałam tu zostać i zostałam.Teraz musisz się dowiedzieć od kogoś innego informacji. Tu masz pewien numer na który zawsze możesz dzwonić......zawszę i proszę zajmij się przez parę dni Kirem po 1-2 tygodniach przyjedzie po niego pewien człowiek oddaj go mu.
Ciocia która zawszę cię kochała"
Byłam blisko płaczu.Ruszyłam do domu.
-Kir idziesz z nami.-powiedziałam do niego ptak osiadł mi na ramieniu.Ruszyłam do domu.



Luna?

Od Katfrin CD WIlliama

Hmmm cóż zrobić za bardzo się wczoraj nachlałeś zasnęłaś na mojej klaczy wcześniej gadałeś mi o jakiś demonach normalnie jestem twoją fanką.Zamiast tego powiedziałam tylko.
-Było tyle nie picz to byś wszystko pamiętał.-powiedziałam do niego. Zrobiłam sobie śniadanie.
-Hmm masz do dyspozycji pokój w którym spałeś,kuchnie i łazienkę na górze tą z lewej prawa jest moja.-powiedziałam do niego.
-A ty gdzie idziesz?-zapytał się mnie.
-Nakarmić moje zwierzaki.-pomachałam mu przed nosem kawałkiem mięsa dla Mortena.Drugi kawałek leżał już w misce Ariel.
-Twoje zwierzaki to?-zapytał sie mnie.
-Koń,waran i tygrys.-odpowiedziałam na jego pytanie.
-Zajebi*cie spałem w domu w którym mieszka waran i tygrys.-powiedział do mnie.
-Nie zapomnij o koniu.-powiedziałam do niego i wyszłam z kuchni.
-Przepraszam.-powiedział do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ręczniki masz w swoim pokoju.-powiedziałam do niego i weszłam do "terrarium" Ariel leżała sobie na swoim posłaniu. Gdy mnie zobaczyła podbiegła i rzuciła się na miskę. Ruszyłam teraz do pokoju Mortena który bawił się teraz ulubioną zabawką. Uśmiechnęłam się lekko. Położyłam miskę i wyszłam z pokoju.Usłyszałam że chłopak wchodzi do łazienki.Chwilę potem usłyszałam jak woda wlewa się do wanny miał do dyspozycji także prysznic no cóż. Ruszyłam także do łazienki wziąć prysznic.

William? Brak weny 

Od Jessicy CD Arthur'a

- Tak - odparłam i chciałam wziąść piłkę. Podniósł ją wysoko. Kurna! Był wyższy o co najmniej 10cm ode mnie.
- No oddaj! - krzyknęłam i zaczęłam skakać jak głupia, żeby ją dosięgnąć. Zaśmiał się, ale oddał mi ją.
- To tera pacz! - krzyknęłam rzuciłam do kosza... prawie idealnie. Gwizdnął i złapał piłkę.
- Jeszcze raz - powiedział oddając mi piłkę - i nie zapominaj o odpowiedniej postawie.
Przybrałam pozycję i chciałam rzucać, ale chłopak stanął za mną, złapał mnie za barki i pochylił lekko do przodu poprawiając tym samym moją pozycję. Przewróciłam oczami, ale się nie odezwałam. Rzuciłam i znów chybiłam.
- Poczekaj skarbie - odezwał się odbierając mi piłkę.
- Możesz przestać tak do mnie mówić!? - zdenerwowałam się.
- Dobrze, złotko - pierdzielę! Czy ten człowiek nie może choć na chwilę przestać!? Jak znam życie to po prostu typowy podrywacz. Przewróciłam oczami, a głupek-Arthur jak gdyby nigdy nic kontynuował:
- Musisz złapać mocno piłkę o tak -chwycił ją w obie ręce i rzucił do kosza - później nauczę cię rzucać jedną ręką - dodał.
Chwyciłam piłkę i wykonałam jego polecenie. Co prawda trafiłam tylko trzy na dziesięć razy, ale to i tak najlepszy wynik jaki udało mi się w życiu osiągnąć.

Arthur?

Od Arthur'a CD Jessicy

Zrobiłem kilka kroków, dziewczyna starała się cały czas zabrać mi piłkę. Muszę przyznać, była uparta. Zatrzymałem się i podniosłem ręce z piłką nad głowę.
-Nauczę Cię skarbię. - Zrobiłem kilka kroków w tył i rzuciłem do niej piłkę.
-Czas najwyższy. - Złapała ją a ja podszedłem bliżej. Jessica trzymała piłkę w rękach i patrzyła na mnie nieufnie jakbym miał zaraz zabrać jej największy skarb. Uśmiechnąłem się tylko.
-Rozstaw stopy na szerokość bioder, równolegle do siebie. - Lekko przesunąłem jej nogę, swoją nogą. Poprawiając ją. - Ugnij się lekko w kolanach. - Wykonywała moje polecenia bardzo dobrze. - Pochyl się do przodu, proste plecy. - Zrobiłem wokół niej kółko. - Bardzo dobrze. - Uśmiechnąłem się, delikatnie podniosłem jej brodę do góry tak aby patrzyła mi w oczy. - Głowa wysoko.
-Co dalej? - Odsunęła moją rękę od swojej twarzy.
-Jak na razie stoisz w poprawnej pozycji. - Kolejne kółko, wokół dziewczyny. Zabrałem jej piłkę, ona znowu próbowała mi ją odebrać. Zacząłem ją blokować wolną ręką.
-Miałeś mnie uczyć a nie się za mną dup*u droczyć! - Warknęła. Oddałem jej piłkę.
-Widziałaś co robiłem skarbie? Zrób to samo.
Jessica przybrała odpowiednią postawę i zaczęła powoli łapać o co chodzi z ręką. Chwilę poudawałem, że jest w tym znakomita i znowu zabrałem piłkę.
-Rzucać umiesz? - Spytałem. Przyjąłem pozycję i rzuciłem.

Od Jessicy do Arthur'a

- Ja? - spytałam z sarkazmem.
- Nie wierzba w rogu - zażartował
- Bardzo śmieszne - warknęłam
- To jak? Zdradzisz mi swoją tajemnicę? - spytał
- On nie spadł, został zepchnięty - rzuciłam bez wyrazu, choć tak naprawdę skręcało mnie ze śmiechu. Podniósł brwi i westchnął głęboko.
- Chodziło mi o twoje imię. W to kogo mordujesz nie wnikam.
- Bardzo zabawne - powiedziałam biorąc od niego piłkę i zaczynając kozłować.
- To jak? - spytał odbierając mi piłkę. Próbowałam mu ją odebrać, ale mi jej nie dał. Zamiast to zaczął kozłować.
- A oddasz piłkę? - spytałam.
- Może - rzucił.
- Jessica - odrzekłam - teraz piłka!
- Powiedziałem może - odparł wzruszając ramionami. Zaczęłam próbować mu ją odebrać, ale nie dawał za wygraną.
- To może nauczysz mnie wreszcie grać, co palancie!? - wyzywanie sygnalizowało moją bezbronność, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważy.

Arthur?

Od Arthur'a CD Jessicy

Obudziło mnie upierdliwe i głośne szczekanie. Otworzyłem oczy, nade mną stał mój pit bull. Wczoraj trochę za mocno zabalowałem. Cholernie bolała mnie głowa.
-Spier*alaj. - Mruknąłem i odkręciłem się do niego plecami. Pies nie dał za wygraną i zaczął wyć. - Już ku*wa wstaję. 
Podniosłem się niechętnie i ruszyłem do kuchni. Złapałem butelkę z wodą i ugasiłem pragnienie. Odstawiłem ją na blat stołu i usiadłem na jednym z krzeseł. Naprzeciwko mnie usiadły moje trzy psy. Niechętnie podniosłem się i je nakarmiłem, sam zjadłem jakieś szybkie śniadanie. Wziąłem prysznic, spakowałem torbę i wypuściłem psy do ogródka. Zamknąłem dom i wyprowadziłem z garażu swój motocykl. Zamknąłem za sobą bramę, spojrzałem na psy.
-Pilnujcie. - Przerzuciłem torbę przez ramię, założyłem kask i pojechałem. Dotarcie nie zajęło mi więcej niż pięć minut. Na parkingu było całkiem sporo osób, znalazłem wolne miejsce. Zszedłem z motocyklu i ruszyłem do budynku. W recepcji siedziała Rose, całkiem ładna blondynka. Nadawała się tylko na jedną noc. Krótka rozmowa, w której nie trzeba było nawet przez chwilę myśleć.
Przebrałem się i wyszedłem na salę. Nie było dużo ludzi, każdy był zajęty sam sobą. Ruszyłem na boisko, złapałem piłkę do kosza i zacząłem grać.
Kika minut później podeszła do mnie dziewczyna.
-Hej, mogę grać? - Zapytała.
-Hej, a umiesz?
-Nie za bardzo.
-Czyli mam Ci pomóc tak?
-No.
-Chodź tutaj. - Dziewczyna podeszła do mnie bliżej. Rzuciłem jej piłkę. - Wiesz jak się kozłuje? Czy mam Cię tego nauczyć? - Zażartowałem.
-Umiem. - Warknęła
-Dobra, dobra nie gryź tylko.
-Uważaj na słowa.
Rzuciła we mnie piłką. Złapałem ją i podszedłem bliżej do nieznajomej, miała grymas wypisany na twarzy.
-Jestem Arthur, a Ty?
Jessica  ?

Od Jessicy do Arthur'a

...I znów mnie obudził ten jebany budzik! Rzuciłam w niego poduszką, drugą naciągnęłam sobie na głowę. Ku*wa! Ciągle go słyszę! Chwyciłam leżący niedaleko horror i rzuciłam w budzik. Usłyszałam brzdęk tuczonego szkła... I kolejny do naprawy! Ku*wa super! Bo ja po prostu śpię na pieniądzach!
Trudno. Wstałam i weszłam do łazienki. Na głowie miałam istny chaos, genialnie! Spojrzałam na zegar... co, ku*wa!? 7:38? WTF!? A ja na 8:00 do pracy lecę! Budzik jak zwykle zawiódł... Chwyciłam szczotkę i rozczesałam włosy. Umyłam zęby, ubrałam się, pociągnęłam lekko rzęsy maskarą i w biegu zjadłam płatki z mlekiem na zimno... Wyleciałam jak burza z mieszkania.
- Daimor, pilnuj! - poleciłam wilkowi.
~~*~~
Boshe! Pierwszy dzień w pracy i już mam dość! NIENAWIDZĘ papierkowej roboty! 
Po pracy kupiłam sobie na szybko hot-dog'a. Byłam choler*ie głodna. 
Później poleciałam na siłownie. Planuję poćwiczyć trochę nad formą. Nie, nie chcę mieć mięśni, po prostu nie zamierzam być dalej "bezbronną dziewczynką". Przy siłowni jakiś koleś grał w kosza (koszykówkę). Nie jestem w tym za dobra, ale postanowiłam się przyłączyć.
- Hej, mogę grać? - spytałam.

Arthur?

Od Jessicy c.d. Williama

Odszedł. I dobrze nie mam czasu użerać się z takim gówno wartym śmieciem. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę centrum. Cóż jak idę do nowej pracy, to przecież muszę jakoś wyglądać.
Przechodząc obok stoiska z napojami zgarnęłam dwie stówy z puszki "Dla potrzebujących". To no sens, przecież ja też jestem "potrzebująca inaczej". Uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem i weszłam do butiku. Popatrzyłam na swoje bose stopy. Nie lubię chodzić w butach, ale zrobię wyjątek... Kupiłam czarne glany, parę luźnych, letnich bluzek i trochę innych "potrzebnych do życia" rzeczy. 
Mam tylko nadzieję, że nie trafię znowu na tego kolesia...

William?

Od Evy c.d Williama

- W sumie to mogę iść... i tak nie mam nic do roboty 
- No to świetnie widzimy się później - Jeszcze chwilę pogadaliśmy a potem wróciłam do domu. 
Zaczęłam szukać bluzki i spódniczki... ale nie znalazłam więc założyłam czarną sukienkę . Po jakimś czasie wyszłam. Kiedy zobaczyłam Williama 
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się 

William ? 
( sorry brak weny ) 

Od Luny CD Katfrin

Znowu ona... Boże, kiedy ona da mi spokój nie chce słyszeć niczego na temat rodziny, lub coś w tym stylu. Ta jednak zatrzymała się na chwilę, spojrzała na mnie zaciekawionym spojrzeniem. Chciała coś powiedzieć, nawet otworzyłam usta. Jednak jej przerwałam.
- Nie, nie chce o tym słyszeć że możemy być spokrewnione. Jeśli nawet to prawda mam to gdzieś, jestem samotnikiem. Jasne...? Zawszę chodzę sama, jak już to zabieram swoje zwierzaki ze sobą. Nie chce mieć do czynienia z żadnym moim krewnym.  Mam nadzieje, że dotarło to do Ciebie... Jeśli nie to mogę to powtórzyć jeszcze milion razy, aż w końcu zrozumiesz.

< Katfrin ? >

Od Luny CD Allena

Nie miałam sił odpowiedzieć, jeśli to wszystko prawda... to demacia teraz na mnie poluje. Moja głowa jest warta, kilka miliardów. Nie umiałam dopuścić do siebie wiadomości, że moi najwięksi wrogowie dowiedzieli się o mojej lokalizacji. 
-Luna....? - Usłyszałam głos Allena, mimowolnie pokiwałam głową. 
Czułam się teraz bezbronna, jeśli napadną mnie w grupie to będę skończona. Jestem sama, nie mam nikogo z rodziny. Szłam cały czas ze wzrokiem wlepionym w ziemię, wpadłam na kogoś. To był Allen, jego twarz mówiła że jest zdziwiony moim zachowaniem.

< Allen ? > 

Od Williama CD Jessici

Chwycił em się za nos. Na szczęście nie był złamany, ani nic poważnego. Nawet krew mi nje leciała. Puściłem nos i się uśmiechnął em
-Jestem tylko dobrym obywatelem i dbam o bezpieczeństwo wszystkich
-Ta jasne
-Wiesz, że atak na mnie  też mogę zgłosić
-To sobie zgłaszaj- warknęła- przyznasz się, że Cię dziewczyna pobiła?
-Czemu by nie?
-Zero męskości- zaśmiał em się
-Więcej niż kobiecości w tobie- mrugnąłem z uśmiechem do niej i odszedłem

Jessica?

Olivia Webb

Żyj chwilą

Od Williama CD Katfrin

Obudziłem się z kacem. Dodatowo nie wiadomo gdzie. Podniosłem się i przetarłem oczy. Zrobumiałbym gdybym obudził się z jakąś dziewczyną w jakimś łóżku, ale samemu niewiadomo gdzie? Wstałem i wyszedł z pierwszego pomieszczenia. Trafiłem do kuchni. Soro już tu jestem to skorzystam. Wziąłem tabletkę na ból głowy. Wtedy do pomieszczenia wpadłam dziewczyna ze wczoraj.
-Co ty robisz?- spytała
-Biorę coś na ból głowy- tłumaczę
-Ładnie tak szperać w moich rzeczach
-Obudziłem się nie wiadomo gdzie z bólem głowy. Możesz mi powiedzieć co tutaj robie?

Katfrin?

Arthur Lovecraft

 "Rodzimy się tylko po to by umrzeć."

Od Williama CD Evy

-William- przedstawiłem się również z lekkim uśmiechem- masz jakiejś plany na wieczór?- spytałem
 Dziewczyna lekko uniosła brew
-Raczej nie
-Może chcesz iść do klubu
-Najpoer się na mnie wydzoerazz potem przeprasz potem zaprasz na imprezę
-No tak. To idziesz?

<Eva?>

Od Allena c.d Luna

Złapałem jej telefon i otworzyłem. Trudne to nie było gdy nie ma się blokady na nim... Zastrzeżony numer. Wsadziłem telefon do kieszeni i wybiegłem za nią.
Pobiegłem, dostałem ruchów. Kiedy ją dogoniłem chwyciłem za ramię i zwolniłem. Ona też zaczęła zwalniać. Kiedy stanęliśmy
- Mówiłam że muszę iść ! - warknęła a z oczu poleciała jej łza
- Co się stało ?  - zapytałem i otarłem łzę
- Nie twój interes
- Zostawiłaś telefon - powiedziałem i z kieszenie wyciągnąłem go.
- Dzięki - zmieniła ton... co znaczyło że się uspokoiła o nie chce mnie zabić
- Przejdziemy się ?

Luna ?

Od Katfrin

Szłam właśnie na zakupy musiałam kupić jedzenie dla zwierzęta i dla siebie.Weszłam do pierwszego lepszego. Wzięłam wózek i ruszyłam kupić kilka kilko mięsa pff... Kupiłam mięsa i jedzenia na 2-3 dni nie lubiliśmy nie świeżych produktów. Zadzwoniłam po taksówkę przyjechała po kilku minutach cieszyłam się z tego powodu. Jechałam już do domu. Podjechaliśmy pod mój dom zapłaciłam kierowcy i ruszyłam rozpakować zakupy.W drzwiach przywitały mnie zwierzęta. Weszłam do kuchni  i rozpakowałam zakupy. Następnie poszłam obejrzeć jakiś film niestety nie było nic ciekawego.Postanowiłam iść do kina. Zadzwoniłam po raz kolejny po taksówkę.Przyjechała po 10 minutach.Gdy byliśmy pod kinem poczułam ze ktoś się na mnie patrzy ale nie miałam zamiaru wypatrywać kto to. Zapłaciłam i weszłam do kina,kupiłam bilet i zajęłam miejsce.Nagle ktoś się do mnie odezwał.


Ktoś?

Od Katfrin CD Dylana

Wracałam ze szkoły miałam dzisiaj zaledwie 5 lekcji tak się cieszyłam.Muszę dziś iść jeszcze do schroniska. Wracałam przez park.Zauważyłam że jakiś chłopak stroi gitarę.W sumie mogę się przesiąść.Usiadłam obok niego a ten spojrzał na mnie.Nic nie mówił ale widziałam zdziwienie na jego twarzy. Zaczął dalej stroić gitarę. Patrzyłam jak uporał się z tą czynnością w kilka chwil. Popatrzył na mnie i zaczął grać.Wstałam i rzuciłam mu 50 złoty. Ruszyłam do domu bo musiałam nakarmić jeszcze moje zwierzęta. Gdy byłam już w domu nakarmiłam je szybko.Ariel chciała iść ze mną.
-No dobrze choć,ale masz być grzeczna.-powiedziałam do niej z uśmiechem zawsze była grzeczna no oprócz kilku razy gdy chciała zaatakować psy,koty a nawet człowieka.Poszłyśmy przez park gdyż była to najszybsza droga do schroniska.Zauważyłam tego chłopaka z gitarą nadal grał. Zauważył mnie. Usiadłam obok niego a Ariel spojrzała na niego dziwnie. 
-Nie bój się jej tylko kilka razy chciała zaatakować człowieka.-powiedziałam do niego z uśmiechem.


Dylan?

Od Dylana

Stanąłem na progu mojego nowego domu. W końcu mogę poczuć smak wolności, którego już tak dawno nie czułem. Pospiesznie rzuciłem w kąt torbę i jak gdyby nigdy nic wskoczyłem na kanapę. Niestety nie było mi dane odpoczywać do wieczora, gdyż po jakimś czasie mój żołądek zaczął dawać o sobie znać. Westchnąłem i z jękiem podniosłem się na nogi. Dopiero teraz zobaczyłem, jak mój dom jest ładnie urządzony. Mogłabym pozwiedzać, co gdzie jest, ale mam ważniejszą sprawę na głowie, a mianowicie - napełnienie żołądka i ewentualne zakupy. Przydałby się jakiś współlokator, nie musiałbym co drugi dzień biegać do spożywczaka. No cóż, na razie to sobie mogę jedynie pomarzyć.
W biegu wsiadłem na swój motor (nie zapominając o zabraniu gitary, bo w końcu trzeba z powrotem zarobić stracone pieniądze) i pojechałem do najbliższej knajpy jaka była, a okazała się nią chińska restauracja niedaleko parku. Mnie pasuje, nawet bardzo. Uwielbiam chińszczyznę. Ledwie otworzyłem drzwi, a uderzył mnie zapach kurczaka i sosu słodko-kwaśnego. Siedząc na stołku barowym złożyłem zamówienie na wynos i zapłaciłem. Kilka minut później dostałem to, czego oczekiwałam.
- A może bym poszedł do parku? - zapytałem samego siebie wychodząc na świeże powietrze.

***

Znalazłszy w końcu pustą ławkę, usiadłam na samym brzegu. Zdążyłem już zjeść, wywalić opakowanie do kosza (który na moje szczęście był dwa kroki od ławki), a nawet zacząć stroić gitarę, kiedy ktoś się przysiadł. Popatrzyłem się w stronę osoby.

Ktosiu?

Od Katfrin CD Luny

Dziewczyna pojechała na swojej klaczy do pracy.Byłam blisko załamki.Myślałam że odnalazłam swoją siostrę...rodzinę.....ale jednak on nie pasowała do mnie była inna chyba że....mój ojciec zdradził jej matkę? Nie nie mogłam o tym myśleć nie.Nie dzisiaj.Podeszłam do Fafetesony.
-Poznałaś ją prawda widziałam ją raz gdy byłam mała pobiegłam do ojca a on trzymał w objęciach jakieś dziecko starsze ode mnie było do niego podobne za to,ja każdy mówił że jestem podobna do matki ale te dziecko wtedy przytuliło nie znaną mi kobietę.Mój ojciec podszedł do niej i pocałował ją jakby byli parą...małżeństwem.-powiedziałam i byłam blisko płaczu. 
-Musimy odnaleźć moją prawdziwą makie.-powiedziałam do klaczy która zarżała głośno. Poszłam na górę spakowałam kilka potrzebnych rzeczy. Położyłam na podłodze mięso dla moich zwierząt i powiedziałam do niech że niedługo wrócę. Nie wiedziałam kiedy wrócę.Wsiadłam na swoją klacz i ruszyłyśmy galopem.Po drodze minęłyśmy Lune.


Luna?

Od Luny CD Katfrin

Ta klacz była ładna, jednak nic mnie z nią nie łączyło. Zwykły koń i tyle, obróciłam się do tej dziewczyny przodem. - Ładna szkapa, a co do tego że wiesz jak moja klacz ma na imię to pewnie z wyścigów w którym startowała. Wygrała ich dziesięć, stąd jej sława... Jak mogłam o tym zapomnieć, no ale dobra. Na mnie już czas praca mnie wzywa, miło było Cię poznać. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Wybrałam się do swojej klaczy, wsiadłam na jej grzbiet. Z oddali widziałam Katfrin, przyglądała mi się zaciekawionym spojrzeniem. Jeśli myśli, że jestem jej siostrą to chyba na głowę upadła. Rodzice by mnie o tym poinformowali. Jeszcze pozostaje kwestia wieku, ja mam 20 lat ona wygląda mi na jakieś 18-19 Max. Gdyby moja mama była w ciąży, wiedziałabym o tym. Westchnęłam ciężko, pogalopowałam przed siebie.

Od Katfrin CD Luny

Zza zakrętu wyszła klacz wiedziałam jak się nazywa ale skąd?Klacz podeszła do mnie.
-Hey Luna.-powiedziałam do klaczy.Pogłaskałam ją. 
-Skąd wiesz jak moja klacz się nazywa?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Nie wiem po prostu.-powiedziałam do dziewczyny.
-Ale...jak?-zapytała się prędzej siebie niż mnie. 
-Choć za mną jeżeli ja pamiętam twoją klacz może ty pamiętasz moja.-powiedziałam do niej i ruszyłam do mojego domu.Poszła za mną.
Kiedy dotarłyśmy do mnie poszłyśmy do stajni i ukazała nam się Fafetesona jedząca siano.Po kilku minutach dołączyła do niej i Luna.Jadły razem siano.Dziewczyna była wpatrzona w moja klacz.Poznała ja czuje to.

Luna?

Od Luny CD Katfrin

No proszę, znowu ta dziewczyna z wczoraj. Przynajmniej wiedziałam jak ma na imię, nazwisko było podobne. No, ale czego mam oczekiwać po tym mieście. Równie dobrze następna dziewczyna,  którą spotkam może się nazywać Salvatore.
- No w końcu, wiem jak masz na imię. - Westchnęłam lekko. - Fajnie wiedzieć, że w mieście jest ktoś o podobnym nazwisku. - Przeciągnęłam się lekko, dziewczyna dalej czekała. Chyba zaczęła myśleć, że jestem jej siostrą czy coś w tym stylu. Hah, dobre sobie my nawet nie jesteśmy do siebie podobne. Więc jakim cudem ona ma być moją siostrą, a tak na marginesie jestem jedynaczką. Moja matka chciała mieć tylko jedno dziecko, córkę którą nauczy walczyć. Oto właśnie jestem, niebezpieczna kobieta która czasami potrafi być słodka, żeby omamić przeciwnika.
Zdałam sobie sprawę, że żadna z nas się nie odzywa, chciała coś odpowiedzieć ale przerwał jej odgłos kopyt. Zza krzaków wyszła moja klacz, Luna.

< Katfrin ? >

Od Katfrin CD Luny

Nie wierzyłam cz znalazłam swoją rodzinę swoją siostrę? Wiem że miałam siostrę miała na imię Luna ale.....nie wiem co o tym myśleć. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co mam zrobić. Znowu uciec? Nie nie dziś,już nigdy nie ucieknę od swoich problemów,przysięgam. Muszę z nią jutro porozmawiać. Ruszyłam do schroniska bo dzisiaj miałam tam być do 18. Kiedy weszłam do klatki Bastera pies rzucił się na mnie bym go pogłaskała. Traktował mnie jak....matkę? Był kochany ale tylko mnie pozwalał wchodzić do jego klatki. Więc zawsze jego karmiłam pierwsza i bawiłam się z nim. Zajęłam się szybko innymi psami i ruszyłam do stajni by zaopiekować się końmi.Wyprowadzałam je po dwa na pastwisko. Kiedy wyprowadziłam wszystkie przyniosłam im wodę.
-Za dwie godziny widzimy się z powrotem.-powiedziałam do koni a te spojrzały się na mnie i jadły dalej. Odwróciłam się i poszłam wyprowadzić psy na dwór. Załatwiłam resztę spraw i poszłam odpoczywać.
**********************************

Po 18 wyszłam ze schroniska i ruszyłam od razu do domu.Po drodze spotkałam tą dziewczynę.Podeszłam do niej i powiedziałam.
-Nazywam się Katfrin Salwatore.-powiedziałam i czekałam na jej reakcje.


Luna?

Od Jessicy CD Williama

Kur*a zabiję gościa! Jechałam sobie spokojnie, jak gdyby nigdy nic radiowozem prowadzonym przez porąbanych gliniarzy, którzy chcieli mnie wsadzić do śmierdzącego pudła... Ja nie mogę, ale wtopa. Westchnęłam głośno.
- Co tak wzdychasz, młoda panno? - odezwał się gliniarz prowadzący samochód.
- Zastanawiam się nad twoją głupotą - odszczeknęłam.
- Nie pozwalaj sobie! - oj, pan glina się wkurzył; jak przykro...
Przewróciłam oczami, ale nie odezwałam się więcej. Szepnęłam tylko:
- Schowaj S. Z. - tak, aby usłyszał to tylko mój telefon.
Dojechaliśmy na miejsce. Na komisariacie spytali mnie czemu chciałam kraść.
- Ja nie kradłam - odpowiedziałam wręczając im telefon, który teraz prezentował się jako zwykły smartfon. - szukałam sygnału wi-fi, a przecież wszyscy wiemy, że w takich wypasionych willach jest najlepszy.
To było nie do odparcia, ponieważ na moim smartfonie nie znaleźli żadnego sprzętu złodziejskiego ( mogłam go odblokować tylko ja specjalnym hasłem ). Zatrzymali mnie jeszcze 24h, przeprosili i dali mi nawet dobrze płatną pracę sekretarki. 5 000$ dostałam na zachęte, a pracę miałam zacząć od czwartku...
Idąc po parku natrafiłam znowu na tego samego kolesia. Podeszłam do niego i dałam mu pięścią w nos.
- Śmieszy cię to!? - wysyczałam.

William?

Od Katfrin CD Willima

Boże jak można tak się napić i wracać do domu po godzinie 24? Spojrzałam na chłopaka do którego podeszła Fafetesona pogłaskał ją.
-Wsiadaj i nie pytaj jak wieczór bo nie mam zamiarów ci się wyżalać.-powiedziałam chłopak posłuchał wsiadł na konia i położył się na niej i zasnął. Nie!!!! Nie wiem gdzie mieszka jest słabo. Och nie….nie wejdzie do mojego domu ale chyba tu go tak nie zostawię. Ruszyłam w kierunku domu .Po 5-10 min byliśmy. Podbiegły do mnie zwierzęta i pomogły mi zanieść tego ktosia na górę. Położyłam go na łóżku i zamknęłam drzwi. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
**************
Rano usłyszałam że ktoś jest w kuchni zeszłam prędko.



William?

Od Katfrin CD Samuela

-Z chęcią-powiedziałam i wstałam Morten zamruczał cicho. Uśmiechnęłam się lekko. Chłopak patrzył na mnie. Poszliśmy w kierunku mojego domu. Fefetesona szła obok mnie Ariel z przodu a Morten trzymał się na uboczy przyglądając się Korei która szła obok chłopaka.
-Tak w ogóle to jestem Katfrin.-powiedziałam do niego z lekkim uśmiechem.
-Ja Samuel.-powiedział do mnie. Szliśmy kawałek w milczeniu. Byliśmy już obok mojego domu.
-Może pójdziemy do mnie już ciemno.-powiedziałam do niego. Pierwszy raz zaprosiłam nieznajomego do domu ale ja go znam wiem jak ma na imię ile ma lat jak jego zwierzęta się nazywają. Uśmiechnęłam się lekko i czekałam na odpowiedź.



Samuel? Brak weny

Od Williama CD Jessici

Dziewczyna chciała biec, ale chwyciłem ją za ramię
-Co ty wyprawiasz?!
-Czekam- powiedziałem spokojnie z uśmiechem po chwili pojawił się policjant
-Co tutaj się dzieje?- spytał sięgając do paska
-Złapałem złodziejkę- powiedziałem oficjalnym tonem, którego uczyłem się w wojsku
-Skąd mam wiedzieć, że ty nic nie zrobiłeś- wyciągnąłem swoją odznakę. Nie jesten zwykłym żołnierzem latam szybowcami, ale mam takie same uprawnienia
-Rozumiem. Młoda damo nagrabiłaś sobie- po chwili pojawił się radiowóz wsadziliśmu tak dziewczynę trochę się opierała, ale daliśmy rade. Potem poszedłem przed soebie. Tak naprawdę nie interesowało mnie to, że kradnie po prostu w trakcie rozmowy uznałem, że chcę jej zrobić na złość. Bo mogę uśmiechnął em się pod nosem

<Jessica?>

Od Evy c.d Williama

Spojrzałam na chłopaka dość zdziwiona. Taki panicz postanowił powiedzieć coś miłego... Uśmiechnęłam się i 
- Tak ja też mogłam być milsza... - co prawda to prawda. Z natury jestem miła, ale jak mi nerwy puszczą no... to zachowuje się... makabrycznie. Ponieważ nastała grobowa cisza postanowiłam ją przerwać 
- A tak w ogóle to jestem Eva - przedstawiłam się 


William ? 

sobota, 27 czerwca 2015

Od Jessicy CD Williama

Wywróciłam oczami.
- Tak, tak. Wmawiaj to sobie wmawiaj - mruknełam. Nagle mój telefon niepostrzeżenie zaczął pikać. Odwróciłam się do urządzenia. Napis "Niebezpieczeństwo" dał mi dużo do zrozumienia. Szybko chwyciłam urządzenie.
- Podaj współrzędne wrogiego obiektu - powiedziałam.
" Dwadzieścia metrów na północ, człowiek, masz 1,23 minuty na ucieczkę". Jaki on dokładny...
- Zwiewamy - mruknełam do chłopaka.

William?

Od Nikodema cd Cecylie

Gdy skończyliśmy prace kolo 17 wyszliśmy z pracy.. Poszliśmy do mojego domu tam zrobiłem coś jemu jeść a o 19 wracaliśmy do jego domu... zaprowadził m go do swojego brata.. Alex poszedł spać a ja z Zac'kiem gadałem poprosił mnie bym się nim jutro zajął wiec się zgodziłem wróciłem do domu i poszłem spać. ..
*** 
Nastepnego dnia... poszłem do pracy a o 17 juz wzialem alexa z jego rzeczami bo miał u mnie nocować pojechaliśmy do niej go domu zostawiliśmy bagaże i wyszliśmy na dwór. .. postanowiliśmy iść na plac zabaw pewnie miał nadzieję że tam będzie ameli ale jej nie byli bawił się sam nagle podbiegł a do niego dziewczynka tak to amelia z siostrą zaczęły się z nim bawić po chwili usiadła obok mnie dziewczyna 
- cześć - odparłem 
- cześć - oznajmiła z uśmiechem 
- jam tam ? 

Od Samuel'a CD Katfrin

-Miło, że mnie odmładzasz. - Uśmiechnąłem się do niej.
-A Ty gdzie pracujesz? Ja powiedziałam. - Siedziała i drapała tygrysa za uchem jak małego kociaka.
-Jestem chirurgiem.
-Twoi rodzice są dumni z Ciebie.
Zaśmiałem się gdy usłyszałem jej słowa. Rozsiadłem się wygodniej na ławce i spojrzałem w gwiazdy.
-Moja matka nie żyje od szesnastu lat, ojciec od ośmiu. Nawet nie wiedzą co się teraz ze mną dzieje. Tak samo jak mój brat. - Czemu jej to mówiłem? Sam nie wiem. Czułem to, że mogę z nią pogadać. - Chcesz się przejść?
Katfrin?

Od William'a CD Evy

Spojrzałem na dziewczynę lekko zirytowany śpieszyłem się
-To nie ja powinienem uważać, ale ty- warknąłem
-To ty łazisz jak jakiś wielki pan i władca!
-Wielka damulka się znalazła może powinienem rozłożyć ci czerwony dywan i kłaniać się?- spytałem ironocznie
-Na pewno byłoby to lepsze niż zachowywanie się jak cham
-Nie mam czasu. Spadaj księżniczko- mruknął em i ominąłem ją. Przyszedłem lekko spóźniony na yrening dostałem ochrzan i dodatkowe ćwiczenia. Temu też zamiast godziny zajęło mi to pół torej godziny wracałem przez park. Idąc zobaczyłem tamtą dziewczynę co wcześniej. Westchnąłem za bardzo wtedy na nią naskoczyłem. Podszedłem- Um cześć
-Czego?
-Przepraszam zachowałem się wtedy jak cham. Śpieszyłem sie i puściły mi nerwy

<Eva?>

Od Williama CD Katfrin

-Piekło jest puste wszystkie demony są na ziemi- szepnąłem jej do ucha i odszedłem jak gdyby nigdy nic. Zadowolony z siebie. Może uzna mnie za psychopate może nie. Ruszyłem do siebie, a potem do baru. Zamówiłem whisky i spędziłem tam popołudnie i wieczór. Poźną nocą wracałem do domu. Zobaczyłem tą dziewczynę co wcześniej
-Witaj mała jak tam wieczór?- miałem lekko wsute, trochę się zataczałem, ale najgorzej nie było. Chyba..

<Katfrine?>

Od Williama CD Jessici

-A co to takiego?- spytałem chociaż podejrzewałem co to może być
-Nie twój interes
-Właśnie, że mój. Próbujesz włamać się do mieszkania
-I co z tego?- prychnęła
-To, że dzwonię na policję- jej twarz zmieniła oblicz
-Nie rób tego
-Niby dlaczego?- spytałem lecz nie czekałem na odpowiedz- jal można być takim debilem by kraść w tych czasach. Nawet bezrobotni zarabiają dobrze. Po co jeszcze kraść? Ryzyko?   Jest tyle możliwośco ryzyka, że jesteś żałosna

<Jessica?>

Od Cecile Cd Nikodema

Spokojnie spacerkiem odprowadziłam małe do domu gdzie czekał już na nią ciepły obiad. Zadowolone umyły rączki i buźkę i wzięły się do jedzenia. Ja również zjadłam ale po chwili musiałam iść do pracy. Zameldowałam się u szefa i ruszyłam do wyznaczonej mi grupie. Dziś na szczęście miałam oprowadzać seniorów więc będzie spokojnie.
Następnego dnia mam wolne i szalejemy z małymi na basenie. Mama ostatnio coraz częściej zaczyna mi kazać się nimi zajmować więc dziś zabrałam je tu
??

Od Luny CD Allena

- Tsa... dzięki... - Powiedziałam, obejmując się ramionami normalnie bym się nie przejęła jakąś tam wiadomością. Jednak to mnie zmartwiło, czułam się teraz obserwowana. Jestem córką wybitnej zabójczyni, ona mnie wszystkiego nauczyła. Teraz ja wykorzystuje jej techniki, żeby zabijać... Nikt też nie znał mojego prawdziwego imienia. Luna to tylko przykrywka, jak na zawołanie mój telefon zawibrował. Drżącą ręką wyciągnęłam urządzenie, dostałam nową wiadomość ponownie od tego samego numeru. Mimowolnie odczytałam ją na głos.
- Śliczna sesja Luna... Albo raczej Katarina...
Teraz byłam pewna, że to ktoś z moich wrogów... Nie bałam się praktycznie nikogo, poza jednym królestwem, który mieści się bardzo daleko stąd. Nazywa się demacia, a moje Noxus zawsze z nim wojowało.
- Luna...? - Dotarły do mnie słowa chłopaka.
- Muszę iść... - Zaczęłam biec w kierunku wyjścia, przez moją nieuwagę upuściłam telefon. Nie miałam ochoty, żeby po niego wracać.


< Allen ? >