- Twój geniusz mnie dobija - rzuciłam.- Wiesz co jak już tak wisimy to podsumujmy twoje przewinienia
- Dawaj - krzyknął. Najwyraźniej go to bawiło.
- Wydajesz mnie glinom, porywasz mnie, zmuszasz do wspinaczki i zostawiasz mnie wiszącą ponad osiem metrów nad ziemią na pastwę losu zmuszoną na twoje towarzystwo. Tak, Williamie Cassel, jesteś genialny! - wydarłam się... No ale trzeba przyznać, że widoki ładne. - Będę musiała po tym wszystkim zdrowo wypić. Może uda mi się o tym wszystkim zapomnieć!
Zaczęłam się wiercić i próbować odpiąć te chole*ne szelki!
Zaczęłam się wiercić i próbować odpiąć te chole*ne szelki!
William?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz