To było jak w jednym z filmów. Ale jak na złość to nie był tylko film sf tylko realność.
- Luno... a może Katherine... jak mam do ciebie mówić ? - za nie mówiła. Staliśmy tak w ciszy i to jeszcze na dodatek obserwowani. Nie lubiłem jak ktoś na mnie patrzy... obserwuje.
- O co chodzi ? - przerwałem ciszę. Nie byłem zorientowany. Miałem ochotę wziąść jakiś łuk i szczelić temu gościowi prosto w serce...
Luna ?
Sorry lekki brak weny
( jestem na telefonie wiec może być nie wyśrodkowane)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz