niedziela, 28 czerwca 2015

Od Jessicy do Arthur'a

- Ja? - spytałam z sarkazmem.
- Nie wierzba w rogu - zażartował
- Bardzo śmieszne - warknęłam
- To jak? Zdradzisz mi swoją tajemnicę? - spytał
- On nie spadł, został zepchnięty - rzuciłam bez wyrazu, choć tak naprawdę skręcało mnie ze śmiechu. Podniósł brwi i westchnął głęboko.
- Chodziło mi o twoje imię. W to kogo mordujesz nie wnikam.
- Bardzo zabawne - powiedziałam biorąc od niego piłkę i zaczynając kozłować.
- To jak? - spytał odbierając mi piłkę. Próbowałam mu ją odebrać, ale mi jej nie dał. Zamiast to zaczął kozłować.
- A oddasz piłkę? - spytałam.
- Może - rzucił.
- Jessica - odrzekłam - teraz piłka!
- Powiedziałem może - odparł wzruszając ramionami. Zaczęłam próbować mu ją odebrać, ale nie dawał za wygraną.
- To może nauczysz mnie wreszcie grać, co palancie!? - wyzywanie sygnalizowało moją bezbronność, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważy.

Arthur?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz