...I znów mnie obudził ten jebany budzik! Rzuciłam w niego poduszką, drugą naciągnęłam sobie na głowę. Ku*wa! Ciągle go słyszę! Chwyciłam leżący niedaleko horror i rzuciłam w budzik. Usłyszałam brzdęk tuczonego szkła... I kolejny do naprawy! Ku*wa super! Bo ja po prostu śpię na pieniądzach!
Trudno. Wstałam i weszłam do łazienki. Na głowie miałam istny chaos, genialnie! Spojrzałam na zegar... co, ku*wa!? 7:38? WTF!? A ja na 8:00 do pracy lecę! Budzik jak zwykle zawiódł... Chwyciłam szczotkę i rozczesałam włosy. Umyłam zęby, ubrałam się, pociągnęłam lekko rzęsy maskarą i w biegu zjadłam płatki z mlekiem na zimno... Wyleciałam jak burza z mieszkania.
- Daimor, pilnuj! - poleciłam wilkowi.
~~*~~
Boshe! Pierwszy dzień w pracy i już mam dość! NIENAWIDZĘ papierkowej roboty!
Po pracy kupiłam sobie na szybko hot-dog'a. Byłam choler*ie głodna.
Później poleciałam na siłownie. Planuję poćwiczyć trochę nad formą. Nie, nie chcę mieć mięśni, po prostu nie zamierzam być dalej "bezbronną dziewczynką". Przy siłowni jakiś koleś grał w kosza (koszykówkę). Nie jestem w tym za dobra, ale postanowiłam się przyłączyć.
- Hej, mogę grać? - spytałam.
Arthur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz