sobota, 27 czerwca 2015

Od Jessicy CD Williama

Wywróciłam oczami.
- Tak, tak. Wmawiaj to sobie wmawiaj - mruknełam. Nagle mój telefon niepostrzeżenie zaczął pikać. Odwróciłam się do urządzenia. Napis "Niebezpieczeństwo" dał mi dużo do zrozumienia. Szybko chwyciłam urządzenie.
- Podaj współrzędne wrogiego obiektu - powiedziałam.
" Dwadzieścia metrów na północ, człowiek, masz 1,23 minuty na ucieczkę". Jaki on dokładny...
- Zwiewamy - mruknełam do chłopaka.

William?

Od Nikodema cd Cecylie

Gdy skończyliśmy prace kolo 17 wyszliśmy z pracy.. Poszliśmy do mojego domu tam zrobiłem coś jemu jeść a o 19 wracaliśmy do jego domu... zaprowadził m go do swojego brata.. Alex poszedł spać a ja z Zac'kiem gadałem poprosił mnie bym się nim jutro zajął wiec się zgodziłem wróciłem do domu i poszłem spać. ..
*** 
Nastepnego dnia... poszłem do pracy a o 17 juz wzialem alexa z jego rzeczami bo miał u mnie nocować pojechaliśmy do niej go domu zostawiliśmy bagaże i wyszliśmy na dwór. .. postanowiliśmy iść na plac zabaw pewnie miał nadzieję że tam będzie ameli ale jej nie byli bawił się sam nagle podbiegł a do niego dziewczynka tak to amelia z siostrą zaczęły się z nim bawić po chwili usiadła obok mnie dziewczyna 
- cześć - odparłem 
- cześć - oznajmiła z uśmiechem 
- jam tam ? 

Od Samuel'a CD Katfrin

-Miło, że mnie odmładzasz. - Uśmiechnąłem się do niej.
-A Ty gdzie pracujesz? Ja powiedziałam. - Siedziała i drapała tygrysa za uchem jak małego kociaka.
-Jestem chirurgiem.
-Twoi rodzice są dumni z Ciebie.
Zaśmiałem się gdy usłyszałem jej słowa. Rozsiadłem się wygodniej na ławce i spojrzałem w gwiazdy.
-Moja matka nie żyje od szesnastu lat, ojciec od ośmiu. Nawet nie wiedzą co się teraz ze mną dzieje. Tak samo jak mój brat. - Czemu jej to mówiłem? Sam nie wiem. Czułem to, że mogę z nią pogadać. - Chcesz się przejść?
Katfrin?

Od William'a CD Evy

Spojrzałem na dziewczynę lekko zirytowany śpieszyłem się
-To nie ja powinienem uważać, ale ty- warknąłem
-To ty łazisz jak jakiś wielki pan i władca!
-Wielka damulka się znalazła może powinienem rozłożyć ci czerwony dywan i kłaniać się?- spytałem ironocznie
-Na pewno byłoby to lepsze niż zachowywanie się jak cham
-Nie mam czasu. Spadaj księżniczko- mruknął em i ominąłem ją. Przyszedłem lekko spóźniony na yrening dostałem ochrzan i dodatkowe ćwiczenia. Temu też zamiast godziny zajęło mi to pół torej godziny wracałem przez park. Idąc zobaczyłem tamtą dziewczynę co wcześniej. Westchnąłem za bardzo wtedy na nią naskoczyłem. Podszedłem- Um cześć
-Czego?
-Przepraszam zachowałem się wtedy jak cham. Śpieszyłem sie i puściły mi nerwy

<Eva?>

Od Williama CD Katfrin

-Piekło jest puste wszystkie demony są na ziemi- szepnąłem jej do ucha i odszedłem jak gdyby nigdy nic. Zadowolony z siebie. Może uzna mnie za psychopate może nie. Ruszyłem do siebie, a potem do baru. Zamówiłem whisky i spędziłem tam popołudnie i wieczór. Poźną nocą wracałem do domu. Zobaczyłem tą dziewczynę co wcześniej
-Witaj mała jak tam wieczór?- miałem lekko wsute, trochę się zataczałem, ale najgorzej nie było. Chyba..

<Katfrine?>

Od Williama CD Jessici

-A co to takiego?- spytałem chociaż podejrzewałem co to może być
-Nie twój interes
-Właśnie, że mój. Próbujesz włamać się do mieszkania
-I co z tego?- prychnęła
-To, że dzwonię na policję- jej twarz zmieniła oblicz
-Nie rób tego
-Niby dlaczego?- spytałem lecz nie czekałem na odpowiedz- jal można być takim debilem by kraść w tych czasach. Nawet bezrobotni zarabiają dobrze. Po co jeszcze kraść? Ryzyko?   Jest tyle możliwośco ryzyka, że jesteś żałosna

<Jessica?>

Od Cecile Cd Nikodema

Spokojnie spacerkiem odprowadziłam małe do domu gdzie czekał już na nią ciepły obiad. Zadowolone umyły rączki i buźkę i wzięły się do jedzenia. Ja również zjadłam ale po chwili musiałam iść do pracy. Zameldowałam się u szefa i ruszyłam do wyznaczonej mi grupie. Dziś na szczęście miałam oprowadzać seniorów więc będzie spokojnie.
Następnego dnia mam wolne i szalejemy z małymi na basenie. Mama ostatnio coraz częściej zaczyna mi kazać się nimi zajmować więc dziś zabrałam je tu
??

Od Luny CD Allena

- Tsa... dzięki... - Powiedziałam, obejmując się ramionami normalnie bym się nie przejęła jakąś tam wiadomością. Jednak to mnie zmartwiło, czułam się teraz obserwowana. Jestem córką wybitnej zabójczyni, ona mnie wszystkiego nauczyła. Teraz ja wykorzystuje jej techniki, żeby zabijać... Nikt też nie znał mojego prawdziwego imienia. Luna to tylko przykrywka, jak na zawołanie mój telefon zawibrował. Drżącą ręką wyciągnęłam urządzenie, dostałam nową wiadomość ponownie od tego samego numeru. Mimowolnie odczytałam ją na głos.
- Śliczna sesja Luna... Albo raczej Katarina...
Teraz byłam pewna, że to ktoś z moich wrogów... Nie bałam się praktycznie nikogo, poza jednym królestwem, który mieści się bardzo daleko stąd. Nazywa się demacia, a moje Noxus zawsze z nim wojowało.
- Luna...? - Dotarły do mnie słowa chłopaka.
- Muszę iść... - Zaczęłam biec w kierunku wyjścia, przez moją nieuwagę upuściłam telefon. Nie miałam ochoty, żeby po niego wracać.


< Allen ? >

Od Evy

Chodziłam po salonie mody pani Rejzy 
- Eva, Rejza woła - jeden z butików mody... w którym często gości Allen Grande.
- Idę...  - weszłam na piętro do gabinetu Rejzy 
- Dzień dobry 
- Masz projekty dla Kamili ? 
- Tak... już przynoszę - Przyniosłam projekty i zrobiłam to co mi kazano. Po jakimś czasie mogłam wrócić do domu. Ale jak na złość po drodze ktoś musiał mi przeszkodzić... Jakiś chłopak wpadł na mnie... na szczęście się nie przewróciłam bo nie miałam ochoty brudzić lub drzeć dość drogich i nowych ubrań. 
- Uważaj jak chodzisz ! - warknęłam na chłopaka.


Chłopak ?

Może odpisać więcej osób 

Od Allena c.d Luny

- Nie.... nic ciekawego nie powiedział
- Bardzo śmieszne - powiedział Xader - Wyłącz go - zobaczyłem strach w jej oczach.... lekko zaniepokojony musiałem poczekać aż skończą a ona się przebierze. Musiałem z nią pogadać. Sesja się kończyła ostatnie zdjęcie.  Luna nie wytrzymała odwróciła miecz w ręce i rzuciła we mnie. Chwyciłem go i wbiłem w podłogę
- Uważaj bo komuś krzywdę zrobisz - powiedziałem i potarłem skórzana część miecza 
- Dobrze na dziś koniec ! - oznajmił Xader. Luna poszła do przebieralni a ja podszedłem do Xadera 
- Niesamowita modelka... pewnie masz z nią problemy 
- Jest nowa... nie wiedziałem że aż tak agresywna 
- Ha.. to ty nie wiesz co mi wczoraj powiedziała.. 
- Jak to wczoraj ? 
- A no spotkaliśmy się długa historia 
- Dobra to opowiesz kiedy indziej 
- No musimy się spotkać 
- Musimy... - z przebieralni wyszła Amy, Cat i Ivona. A kilka minut po nich Luna
- Do zobaczenia - powiedziałem i podszedłem  do niej 
- Piękna sesja - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Dziewczyna się odwróciła do mnie 

Luna ? 

Od Luny CD Katfrin

Ehh, znowu osoba która się na mnie dziwnie patrzy. Westchnęłam głośno.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha... - Mruknęłam zirytowana.
- Po części tak jest... - Odpowiedziała po chwili namysłu.
- Trochę mi się śpieszy... Zaraz zaczynam pracę, może spotkamy się kiedyś indziej... - Ruszyłam w przeciwnym kierunku, ta dziewczyna mi się nie podobała. Zareagowałam bardzo dziwnie na wieść o moim nazwisku. Powinnam ją trzymać na dystans dopóki się nie dowiem o co jej chodzi... Nawet nie wiem jak ona ma na imię... Ale dobra, o dobre maniery zadbam potem ważniejsza jest praca... Jeszcze tylko parę zdjęć do tej walonej sesji i mogę, spokojnie rezygnować z pracy modelki. Teraz napłynęło mi bardzo dużo zleceń, żeby kogoś zabić. Więc muszę im poświęcić czas, dzisiaj miałam wypełnić jedno z nich nad pomostem. Obiecałam sobie również, że spotkam się z tą dziewczyną.


< Katfrin ? >

Od Jessicy

Mówią, że teraz świat jest lepszy, że nie ma bezrobocia, ludzi biednych... To tylko stek bzdur! Bo jaki jest świat!? Jest zakłamany! Ot co. Cóż ja chyba wiem lepiej, bo jestem bezrobotna. Ale to prawda, jest o wiele lepiej. Co miesiąc dostaję dofinansowanie od państwa w wysokości 8 000$. To wcale nie galanto, nie starczy nawet na podróż na księżyc! No ale cóż, przynajmniej jest z czego żyć. No, a do tego dorabiam jako złodziej...
Wyjęłam z kieszeni moich krótkich spodenek z dżinsu telefon. No w sumie jest to bardziej podręczny, wszystko wiedzący komputer z namierzaczem i wieloma innymi bajerami. Oparłam się o przeszkloną ścianę jednego z wieżowców biurowych.
- Pokarz najbliższe miejsce do W i S - powiedziałam do urządzenia. Na ekranie wyświetlił się dokładny plan willi. Gwizdnęłam.
- Gdzie się znajduje? - spytałam. Pojawił się napis "W prawo za najbliższym skrzyżowaniem". Szybko schowałam urządzenie do kieszeni i ruszyłam we wskazanym kierunku. Kiedy doszłam przyłożyłam urządzenie do ściany.
- Obejdź zabezpieczenia - rozkazałam. Sprzęt zaczął pobierać dane.
- Kogo my tu mamy - usłyszałam za sobą męski głos. No to klops. Odwróciłam się w stronę wysokiego gościa.
- Co tym razem do chol*ry!? - krzyknęłam zirytowana. Czy ja zawsze muszę wpadać w kłopoty!? - Nawet małego W i S nie można zrobić!?
Podniósł brwi. Westchnęłam głęboko, przecież nie będę teraz gościowi skrótów rozwijać (Włamanie i Szperanie).

Jakiś koleś?

Od Katfrin c.d Williama

Szłam właśnie do domu gdy wpadłam na jakiegoś chłopaka.Podał mi rękę skorzystałam.Chłopak podniósł mnie powoli.
-Przepraszam.-powiedział.
-Nic się nie stało w końcu to też moja wina.-powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się do niego lekko. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jestem William.-powiedział.
-Ja Kafrin.-odpowiedziałam. 
-Czemu tu jesteś?-zapytał się mnie.
-Właśnie wracam z pracy idę do domu czyżbym nie mogła tędy chodzić?-zapytałam się jego.
-Nie o to chodzi,no wiesz ciekawość.-powiedział nieśmiało.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-powiedziałam do niego już odchodziłam gdy poczułam jego ciepłą rękę na moim łokciu.

William?

Od Katfrin Do Luny

Przechadzałam się po mojej sypialni.Ariel spała sobie ale nadchodziła pora jej jedzenia. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam kawałek mięsa dobra duży kawałek.Położyłam na talerzu i zaniosłam "posiłek" do jej terrarium które zajmowało cały pokój.Wychodziłam właśnie z pokoju waran już był przy mnie. 
-Proszę iść jeść.-powiedziałam do niej chciałam zachować powagę ona zawsze zjadała swoje posiłki. Nakarmiłam też Mortena i Fafetesone. Wyszłam teraz chwilę pobiegać gdy wpadłam na jakąś dziewczynę.Czemu zawsze muszę na kogoś wpadać? Zapytałam się w myślach.
-Uważaj jak chodzisz.-powiedziała do mnie.
-Jak już to jak biegasz-powiedziałam do niej.
-Sory nie lubię jak ktoś na mnie wpada.powiedziała.
-Nic się nie stało ja też cię przepraszam że na ciebie wpadłam.
-Jestem Luna Salvatore.-powiedział do mnie. A ja spojrzałam na nią zdziwiona co????

Luna?

Od Luny CD Allena

Tego jeszcze brakowało, miałam pozować dla tego faceta którego dopiero co poznałam...? Hahahaha... Nie Jednak teraz nie było odwrotu, miałam na sobie krótkie szorty i top. Prezentowałam styl bitewny, który często jest pokazywany w grach typu Lol lub smite. Na plecach miałam sztylety, sprawiały wrażenie plastikowych. Jednak takie nie były, musiałam się z nimi obchodzić bardzo delikatnie. Wyciągnęłam jeden z nich i zaczęłam się nim bawić podrzucając do góry, wyglądałam teraz jak prawdziwa postać z gry. Allen spojrzał na mnie z zaciekawionym spojrzeniem, otworzył usta żeby coś powiedzieć, niestety dostałam powiadomienie na telefon. Zaklęłam cicho pod nosem i schowałam broń, z kieszeni wyjęłam komórkę i odblokowałam ekran. Dostałam jakąś wiadomość z numeru zastrzeżonego, zaciekawiona kliknęłam. Zwaliło mnie z nóg, ktoś wysłał mi moje zdjęcie kiedy się przebierałam w swoim pokoju. Jeszcze ten podpis...
" Ty będziesz następna " - Zniesmaczona skasowałam wiadomość i szybko wróciłam do rzeczywistości.
- Przepraszam, zapomniałam wyłączyć... Mówił pan coś do mnie..?

< Allen ? >

Od William'a

Przygniatało mnie do fotelu, ale jeszcze musiałem przyśpieszyć. Zrobiłem beczkę i parę jeszcze obrotów. Tym razem ćwiczenia na pokaz. Miał się odbyć za tydzień. Takie ćwiczenia to pikuś, wolę chyba wojskowe. Zresztą to nieważne byleby być w powietrzu. 

Przybiłem piątkę z Johnem 
-Świetna robota stary- powiedział
-Muszę jeszcze poprawić ten spad
-Tylko nie przesadź- powiedział ostrzegawczo, doskonale znałem ten wzrok John był straszy ode mnie o 10 lat i miał bzika na temat bezpieczeństwa. On się bawić nie potrafi
-Spokojnie spokojnie- zaśmiałem się- jeszcze nie zamierzam umierać- opuściłem tereny lotniska i ruszyłem do siebie. Poszedłem okrężną drogą zamyśliłem się i na kogoś wpadłem. Czy ja zawsze muszę mieć pecha, spojrzałem na osobę przede mną jakaś kobieta. Podałem jej rękę by pomóc wstać

<Ktoś?>

Od Allena c.d Luny

Można było się spodziewać że jest jakaś dziwna... chwyciłem miecz... ale nie wie z kim zadarła...
Zagwizdałem a z pokoju wybiegł Ron
- Idziemy na spacer - czekałem na odpowiedź typu NIE IDZIEMY PADA DEBILU 
Ale to przecież pies... nie odpowie mi... ale zaprotestował w swój sposób... odwrócił się i wskoczył na kanapę. Kolejnego dnia miałem dużo roboty... jakieś spotkanie z klientami . Każdy chce jak najszybciej skończyć takie spotkania. W szczególności że ma być niezbyt udane.
xXx
Każde spotkanie z tym przemysłowcem jest do bani... kończy się jedną wielką kłótnia
To była męczarnia. Wyszedłem z firmy i wsiadłem do auta. Jechałem kiedy zobaczyłem Xadera.
- Hej.. co robisz ?
- A mam sesje
- Praca... ja właśnie skończyłem
- Jak chcesz możesz wejść może uda się cię wcisnąć do branży modelingu
- Bardzo śmieszne... chętnie popatrzę na modelki... może jakąś wyrwę.
- No to parkuj i zapraszam
- Dobra... - kilka metrów dalej był parking więc zaparkowałem i podszedłem do Xadera
- Idziemy ?
- No  - Po chwili byliśmy w odpowiedniej sali. Xader zaczął swoją pracę ja oceniałem modelki... pod koniec kiedy już mieli kończyć weszła kolejna modelka... Luna... Uśmiechnąłem się do niej a ona tylko spiorunowała mnie wrogim spojrzeniem...

Luna ?

Od Nityally CD Matthew

Otarłam oczy zaspana. Nie dość, że jedna z klaczy, z którą wcześniej nie miałam styczności, zachorowała, to w nocy nie spałam najlepiej. Od kilku dni nęka mnie ten sam koszmar, przedstawiający pożar, który pochłonie wszystkich. Bez wyjątku. Najgorsze było to, że doskonale wiedziałam, co się stanie, kto pierwszy umrze, a za każdym razem budziłam się oblana zimnym potem.
Zupełnie nie wiedziałam, co mam robić z samicą. Konno jeździłam od dziecka, ale nikt nigdy nie powiedział mi, jak zachowywać się w takich sytuacjach. Obserwowałam konia stojąc w kącie boksu. Samica oddychała ciężko, ze świstem. Przed moim przyjściem, ktoś podał jej świerzą porcję owsa i wody. Nie tknęła jej w ogóle.
- Podejrzewasz zatrucie pokarmowe? - po plecach przeszedł mi ciarki.
Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos. Chłopak, na którego wczoraj wpadłam, gapił się to na mnie, to na zwierzę. Wtopiłam w niego wzrok nie wiedząc, co powiedzieć.
- Lantern kazał mi się nią zaopiekować - zaczęłam nieco nie na temat. - Nie znam się kompletnie na tych wszystkich dolegliwościach. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że od rana nic nie zjadła i wydaje się być osowiała. No i do tego dochodzi ten dziwaczny dźwięk, gdy oddycha.
Przeniosłam wzrok na konia. Nie wydawała się być szczególnie chora, ale to może być początek czegoś gorszego.
- Na pastwiskach rosną jakieś trujące roślin? - zapytał.
- Któryś z pracowników wspominał mi coś o naparsticy i jałowcu, ale nie wiem, czy mogłaby to zjeść - odparłam pewnie, a po chwili dodałam unosząc jedną brew: - Dlaczego chcesz tyle wiedzieć?
- Jestem weterynarzem - wypowiedział to bez cienia wyższości.
Rzuciłam mu szybkie spojrzenie. On? Weterynarzem? Gdyby nie fakt, że nie miałam humoru, roześmiałabym się sztucznie. Cóż, nie wyglądał na takiego, który ratuje zwierzęta z opresji. W ogóle nie wyglądał na kogoś, kto ma pracę...
Ominęłam klacz, która zwiesiła głowę i przymknęła lekko oczy. Otworzyłam chłopakowi wejście.
- A więc... Panie cudotwórco - mruknęłam do niego zapraszając ruchem ręki. - Droga wolna.

Matthew?

William Cassel

 "Słowa to tylko słowa. Rzadko zawracają z drogi kogoś, kto tego nie chce"

Eva Fronce

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą 
zostają po nich buty i telefon głuchy...

Od Katfrin c.d Samuela

Spojrzałam na chłopaka miał na oko 19-20 lat. Ma brązowe oczy. Uwielbiałam ten kolor nie kryłam się z tym. Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Leniuszek,moje zazwyczaj są przymnie.Ariel przywykła już do biegania. Próbujemy biegać codziennie ale mam dwie prace i jestem wolontariuszka w schronisku.Ale kocham miecz zajęte dni wiem że nie muszę siedzieć w domu i czytać książek.Jestem tu..nowa.-powiedziałam do chłopaka.
-Ja też.-odpowiedział. Uklękłam by pogłaskać zwierzaki.Morten stał nadal na uboczu wpatrzony w Korea.
-Morten no choć Korea nic ci nie zrobi.-powiedziałam tygrys spojrzał na mnie.Podszedł niepewnie i usiadł obok mnie.Pogłaskałam go. 
-Nie boisz się trzymać w domu warana i tygrysa,konia rozumiem ale one rodzice ci pozwalają?-zapytał się mnie.
-Rodzice wiedzą tylko o Fafetesonie ale o Mortenie i Ariel nadal nie wiedzą bardziej boje się że ich stracę to moja jedyna rodzin..można tak powiedzieć ja...uciekłam dwa lata temu.-powiedziałam do chłopaka i poszłam usiąść na ławce.Zwierzęta ruszyły za mną.Chłopak stał jeszcze przez chwilę i poszedł w moje ślady.Usiadł obok mnie. 
-To ile teraz masz lat?-zapytał się mnie.
-18.-powiedziałam tylko.
-Ja 20.-odpowiedział.
-Wyglądasz na 19.-uśmiechnęłam się do niego 

Samuel?

Od Luny CD Allena

Dobre, sobie takie zwykłe sztuczki na mnie nie działają. Był w wielkim błędzie, nawet nie wiedział na co się porywa. Nikt nie jest w stanie przebić techniki ostrza, nawet taki mężczyzna z pseudo mocami. Postanowiłam, że zacznę zgrywać wystraszoną to umiałam nawet dobrze... Chociaż w sumie, skoro jesteśmy tutaj sami.. W domu bez świateł, mogę go szybko obezwładnić i pozbawić życia.
- Chciałbyś. - Odpowiedziałam po chwili z kieszeni wyciągnęłam komórkę. Wybrałam numer do swojego domu, puściłam dwa długie sygnały. Zakończyłam połączenie, schowałam urządzenie do tylnej kieszeni. Teraz musiałam czekać na efekty mojego planu, ale tym czasem muszę się wkręcić w rozmowę. - Myślisz, że takie pseudo moce lub zjawiska paranormalne, mogą mnie wystraszyć...? - Moja twarz przybrała kamienny wyraz. " Nawet nie wiesz z kim masz do czynienia chłopczyku " - Pomyślałam.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu wycie wilka. Postanowiłam się odezwać. - Dobra, ja spadam. Nudno tutaj, dzięki za gościnę. Jutro zaczyna, pracę więc muszę się wyspać. - Wstałam z kanapy.
- Haha, boisz się mnie..? - Zapytał Allen.
- Słuchaj, gdybym się Ciebie bała to przy najmniejszej okazji wyskoczyłabym przez okno... Jak widzisz nie zrobiłam tego... - Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. - Ah, bym zapomniała. Nie trzymaj tych ostrych rzeczy na widoku. - Wskazałam palce na miecze, które wisiały na ścianie. - Nigdy nie wiesz co może zrobić przeciwnik. - Uśmiechnęłam się lekko. - No to cześć. - Wyszłam na dwór, chciałam teraz zobaczyć jego minę... W oddali widziałam swojego wilka, podbiegł do mnie posłusznie. Ja bez najmniejszego wahania wsiadłam na jego grzbiet, razem biegliśmy do domu.

< Allen ? >

Od Samuel'a CD Katfrin

Wieczór zapowiadał się dość spokojnie. Leżałem i oglądałem film w towarzystwie moich psów. Korea podniosła się z dywanu i wskoczyła na kanapę. Spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami prosząc o spacer. Uśmiechnąłem się tylko i wstałem.
-Idziesz? - Spojrzałem na Cezara. Leniwy, włochaty olbrzym przekręcił się tylko na grzbiet. Dał do zrozumienia, że nigdzie nie idzie. Zaśmiałem się i ruszyłem do drzwi. Miałem na sobie szare dresy i białą koszulkę. Założyłem buty i złapałem bluzę. Wyszedłem z mieszkania i wypuściłem suczkę. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę parku. Wokół było już całkiem ciemno, drogę oświecały nam latarnie. Nie śpieszyłem się nigdzie, Korea cieszyła się każdym krokiem. Kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Chodziłem bez najmniejszego celu po parku, suczka zniknęła gdzieś między drzewami. Nie martwiłem się o nią.
Zawróciłem i zacząłem wracać do domu. Po drodze usłyszałem warczenie i głos dziewczyny. Niewiele myśląc ruszyłem przed siebie, na drodze spotkałem warana. Nie powiem lekko się zdziwiłem tym widokiem. Nie spodziewałem się takiego zwierzaka. Kilka metrów dalej stał biały tygrys. "Co jest, cyrk przyjechał?" pomyślałem. Wtedy przy moim boku pojawiła się Korea. Suczka warknęła, uspokoiłem ją jednym ruchem dłoni. Po prawej stronie szła moja podopieczna, a po lewej waran. Podeszliśmy do dziewczyny całkiem blisko.
-Fajne zwierzaki. - Uśmiechnąłem się do niej. - Jestem Samuel, a Ty?
-Katfri. - Odpowiedziała lekko zdziwiona.
-Jak się nazywają?
-Fafetesona. - Wskazała na czarnego konia. - Morten. - Później na białego tygrysa. - Oraz Ariel. - Po tych słowach spojrzała w dół na warana. - Twój pies?
-Tak to jest Korea. Cezar został w domu, jest bardzo leniwy. - Zaśmiałem się.
Katfrin?

Od Matthew CD Nityally

Wróciłem do siebie. Otworzyłem drzwi i ledwo zdążyłem wejść gdy przywitał mnie Castiel. Pogłaskałem go po głowie i nasypałem mu karmę, którą wcześniej dostałem od ojca dziewczynki, do miski. Zabrał się za swój posiłek kiedy ja wszedłem do łazienki. Zdjąłem z siebie ubrania i zniknąłem za zasłoną od prysznica. Woda spływała po moim ciele sprawiając że każdy mięsień wracał powoli do "życia". Przez chwilę zmieniła swą barwę na jasno różową gdyż natknęła się na ranę na moim ramieniu. Był to prezent od jednego niedźwiedzia z lasu, który zaatakował mnie podczas polowania. Gdy skończyłem wyszedłem z łazienki i położyłem się wygodnie na łóżku. Już po chwili leżał na nim również Cas. Zamknąłem oczy i momentalnie zasnąłem.
Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Przetarłem twarz dłonią i chwiejnym krokiem podszedłem do drzwi. Za nimi stała mała dziewczynka. W dalszym ciągu nie miałem pojęcia jak ma na imię.
-Hej -przywitała się radosna. Ubrana była w różową sukienkę w kwiatki a włosy miała związane w dwa warkoczyki. Wyglądała uroczo szczególnie z tym wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co jest? -spytałem a dziewczynka zaczęła się śmiać.
-Jesteś w samej bieliźnie-zachichotała.-Tata mówi że masz zejść na dół bo ma dla ciebie robotę.
-Potrzebuje 5 minut -powiedziałem ale zanim odeszła zadałem jeszcze jedno pytanie.-Jak masz na imię?
-Ruby -odpowiedziała znikając za drzwiami do swojego pokoju.
Ubrałem się w ubrania,które dostałem od swojego pracodawcy po czym zszedłem na dół. Czekał na mnie patrząc to na na mnie to na zegarek na jego prawej dłoni.
 -Miało być 5 minut -westchnął. -Mój przyjaciel potrzebuje pomocy z jedną z klaczy. Miałeś kiedyś kontakt z koniem? 
-Nie szczególnie -podrapałem się za uchem gdyż wiedziałem że mogę nie sprostać zadaniu.
-W takim razie będzie to twój pierwszy raz. Ja nie mogę iść. Jakbyś potrzebował pomocy to wystarczy że zadzwonisz.
Podał mi walizkę z potrzebnymi przyrządami medycznymi. Zanim jeszcze wyszedłem dostałem małą radę.
-To najprawdopodobniej zatrucie -uśmiechnął się i wrócił do swojego gabinetu. 
Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem osobę, której nie spodziewałem się w takim miejscu. To nie przypadek że ponownie się spotykamy.

Nityally ? :>

Dylan O'Brien

Jeśli trud nie zamienia się w korzyść, traci sens. 

Od Allena c.d Samanthy

Wbiegłem na jakąś dziewczynę. Upadła więc zaproponowałem jej pomoc wstać. Nie chwyciła mojej ręki więc ją cofnąłem.
- Przepraszam... nic ci się nie stało ? - biegam rekreacyjnie i tym razem nie zdążyłem się zatrzymać... nie zauważyłem jej... Ale czasem można zrobić coś nie tak... dziewczyna zaczęła oczepywać swoją bluzkę. Miała dziurę w spodniach...  dziewczyna nie odpowiedziała. Więc zareagowałem i mówiłem dalej. - Odkupię ci je... mam czas... - spojrzałem na zegarek a potem wskazałem spodnia - A tak w ogóle Allen Grande - przedstawiłem się.


Samantha ? 

Samuel Lovecraft

"Po co ludzie są przy nas i po co my jesteśmy przy nich?"

Od Katfrin

Wyszłam na spacer a raczej na przejażdżkę. Fafetesona galopowała aż jej nie zatrzymałam Ariel była przystosowana do częstego biegania ale teraz była zmęczona słonce już zaszło więc tylko małe lampy w parku dawały nam światło.Leć ja nie bałam się ciemności bałam się o Mortena i Ariel które mogą wpaść pod samochód.Nie zniosła bym tego były przymnie o 14 roku życia 
choć nikt z rodziny o nich nie wiedział. Uciekłam z domu z kilku powodów o których rzadko rozmawia.Nawet jej przyjaciele nie wiedzieli czemu zachowuje się nieraz tak a nie inaczej.Kiedy uciekłam poczułam się inna,wolna ale uciekłam od swoich problemów poddałam się,bez walki.Wiem że te problemy do mnie przybędą teraz czy potem przybiorą na sile.Tego najbardziej się obawiam że nie będę mogła pokonać ich sama.Ale teraz nie mam z kim podzielić się swoimi przemyśleniami nie mam tu nawet znajomego.Dobrze że chociaż mam prace i w szczególności pomagam zwierzęta.Kocham swoje prace.Znam kilka języków teraz uczę się kolejnego. Nie wiem czemu od podstawówki kochałam uczyć się języków obcych.Polski język jest dla mnie obcy leć Angielski,Arabski,Rosyjski,niemiecki i kilka innych czuję się inaczej gdy mówię w tych językach.Pamiętam gdy kiedyś miałam zagrożenie z Polskiego a za to z języków obcych miałam celującą ocenę,Ale zdałam z wielkim wysiłkiem.Uśmiechnęłam się na tą myśl.Byłam zawiedziona że nikt nie może się teraz mnie spytać czemu się uśmiecham.Brakuje mi towarzystwa ale praca,zwierzęta,nauka nie wiem za mało czasu.Przytuliłam się do Fafetesony ale nagle usłyszałam ze Morten warczy,Spojrzałam na niego patrzył na kogoś pod lampą.Szedł w naszą stronę.Zeszłam z Fafetesony.
-Morten choć tutaj,Ariel nie zaatakuj tego człowieka,nie chcę żeby ktoś cię skrzywdził-powiedziałam do moich pupili.Morten posłuchał ale Ariel podeszła do człowieka za to nie atakowała wręcz przeciwnie ona była dla tego ktosia potulna jak baranek.Myślałam że taka osoba oprócz mnie nie istnieje a jednak myliłam się.


Ktosiu?

Od Allena c.d Aurory

Przełknąłem ślinę... ale moja historia nie jest jakąś tajemnicą 
- Dobrze... więc jestem Allen Jack Grande urodziłem się w tym mieście. Moja matka była znaną projektantką i prowadziła ekskluzywny butki... możemy potem do niego wstąpić... teraz prowadzi go koleżanka mamy, a ojciec był jednym z polityków. Obydwoje umarli na raka jakieś pięć lat temu. Jestem architektem i prowadzę firmę architektoniczną. Mam psa Rona - Wskazałem an Rona - I to chyba tak w skrócie tyle 
- Masz na drugie imię Jack ? 
- Tak... - Większość osób myślało że nie mam drugiego imienia ponieważ rzadko go używam
- A ty opowiesz coś o sobie ? - zapytałem i ugryzłem wafelek. 

Aurora ? 

Teagan Jones

Lepiej kochać i bać się, niż nic nie czuć.

Od Aurory c.d Allena

-Ja poproszę to samo
Powiedziałam uśmiechając się do Allena
xXx
Chodziliśmy sobie po parku i rozmawialiśmy, a psy się świetnie bawiły biegając wokół nas...
-Hej, a może mi coś o sobie opowiesz? Oczywiście, jeśli chcesz
Uśmiechnęłam sie
Więdziałam tylko, że to ten sławny Allen Grande i ma bardzo ważnych rodziców...

Od Allena c.d Luny

- A ja mam firmę architektoniczną... - uśmiechnąłem się i na chyliłem w jej stronę 
- W co ty pogrywasz ? - powiedziałem i wypiłem kolejny łyk kawy 
- Ja w coś pogrywam ? - powiedziała kpiąco. W jej oczach dojrzałe lekkie zdziwienie 
- Tak... i wiedz że nie ze mną te numery - nie wiedziała o co chodzi i kim jestem więc miałem przewagę. Uśmiechnąłem się i nagle mniej więcej w lesie gdzie byliśmy strzelił piorun. Dziewczyna lekko przerażona tym że światło zgasło zaczęła gorączkowo coś robić. WWstałem i wyciągnąłem świeczki. Zapaliłem i położyłem na stole. 
- Boisz się piorunów ? - zapytałem patrząc na nią...

Luna?  

Od Nikodema cd Cecylie

- przepraszam -mrukłem 
Odsunalem się od niej raptownie.... 
Spojrzalem na Alex i na to którą jest godzina 
- o kurde muszsimiy juz iść 
- gdzie -zapytala 
- do pracy młody będzie się uczył robić zdjęcia modelkom- oznajmilem - Alex chodź juz 
Chłopiec przybory z dziewczynką 
-nie mogę zostać - zapytał 
- innym razem się pobawicie
- czyli kiedy ? 
- nie wiem ale będzie okazja 
Oni się pożegnali na ciepło czyli przytulas wzialem go na ręce 
- to cześć do. Kiedyś - oznajmilem 
Zaczalem iść... podeszlem do samochodu wsadzilem Alex a w fotelik i ruszyłem. .. po chwili.bylem q studiu weszlismy do pokoju uczyłem Alex a co i jak