Odwzajemniłem uśmiech, ale tym razem mnie się śpieszyło. Jeden z przyjaciół obchodził urodziny i tak byłem spóźniony kilka minut... Impreza ciągła się i ciągła a my nie widzieliśmy końca... w końcu urwał mi się film... a przynajmniej zasnąłem. Kiedy się obudziłem zobaczyłem Raya i Ivo... śpiących na podłodze... moi przyjaciele a zarazem wspólnicy aż tak się upili... to nie możliwe... Ivo który pił tylko w ważne święta i to i tak tylko z dwa kieliszki mówił coś przez sen a Ray który pije tak jak normalny człowiek... teraz pijany leżał i tylko chrapał. Wystałem i otrzepałem swoje ubrania...
- Która godzina... - zapytałem sam siebie... Kiedy na ścianie dojrzałem zegar.. 11.20... - O nie,nie,nie... - chwyciłem bluzę i pobiegłem w kierunku domu... kiedy przyszedłem czekał na mnie Ron...
- Już idziemy... - przebrałem się szybko, przeczesałem włosy i umyłem zęby... wziąłem smycz i wyszedłem z Ronem... Po pół godzinnym chodzeniu... zacząłem wracać do domu... kilka zakrętów przed domem wpadłem na dziewczynę. Wyciągnąłem do niej dłoń...
Aurora ?