niedziela, 26 lipca 2015

Od Matthew CD Katfrin

Spojrzałem na Ariel.
-Z nią wszystko w porządku. Pozwoliłem sobie jednak przyciąć jej trochę pazury -uśmiechnąłem się.
-A co z Morten'em?
-Na poczatku wydawało mi się że nic mu nie jest ale... -zawahałem się -Dostrzegłem jedna nie prawidłowość. 
-To znaczy? -spytała mocniej przytulając się do tygrysa. 
-Znalazłem delikatne odbarwienie sierści. Myślę jednak ze to nic poważnego. Wystarczy zimny okład na noc, a jeśli to nie pomoże to będziesz musiała tu wrócić jak będzie już doktor.
-Rozumiem -odpowiedziała i wstała.-Bardzo dziękuję.
Wręczyła mi banknot, który włożyłem do kasy. Nie lubię brać pieniędzy od ludzi ale mój szef strasznie by się zdenerwował. Po za tym nie miał by z czego mi zapłacić. 
-Przyjemność po mojej stronie. 
Zanim jednak zdążyłem otworzyć drzwi dziewczyna się odwróciła.

Katfrin?

Od Katfrin CD Matthew'a

Na pierwszy ogień poszła Ariel.Czekałam kilka minut i chłopak wyszedł z moim zwierzakiem.
-Hey i jak bardzo źle było.-powiedziałam do Ariel która wykręciła oczami co znaczyło że przyznaje mi racje.
-Mówiłam a rano mi uciekałaś.-powiedziałam do niej i cicho się zaśmiałam.
-A teraz...?-zapytał chłopak.
-Morten.-odpowiedziałam i przekazałam zwierzaka.Po około 20 minutach.Wyszedł Morten skoczył mi na kolana i przytulił się do mnie.
-Morten-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-No więc jak tam moje zwierzaki.-zapytałam się chłopaka.Był miły więc pomyślałam że zaproszę go potem na kawę.

Matthew?

Od Matthew CD Katfrin

Wstałem dziś wcześniej gdyż mój szef wyjechał z miasta i to ja miałem przejąć jego obowiązki. Pewnie i dziś bym zaspał gdyby nie Castiel, który szczekał mi prosto do ucha.
-Cas zamknij się -mruknąłem próbując go pogłaskać. Pies nie przestawał.-Dobra, rozumiem.
Wstałem, przeciągnąłem się i założyłem czyste ubranie. Castiel kręcił się w kółko. Wyszedłem z nim na krótki spacer gdyż i tak byłem już spóźniony. Zrobiłem sobie kanapkę, którą wziąłem ze sobą do pracy. Budynek znajdował się ulicę dalej. Był on mały, a jednak mieścił wszystko co potrzebne. Wyjąłem klucze i wszedłem do środka gdzie powitał mnie zapach detergentów. Mój szef miał fobie na temat czystości. Gdy tylko widział że siedzę bezczynnie dawał mi ścierkę i płyn, a później zaganiał do roboty. Otworzyłem spis na stronie oznaczoną dzisiejszą datą. za chwile miała przyjść kobieta o imieniu Katfrin. Gdy zobaczyłem zarys klientki otworzyłem z uśmiechem drzwi i zaprosiłem ją do środka. Jej zwierzaki były dość nietypowe biorąc pod uwagę że najczęściej spotyka się tu kotki albo pieski. 
-Też czekasz w kolejce? -spytała siadając w poczekalni.
-Nie jestem dziś w zastępstwie za pana Toronto.
Jej oczy świdrowały mnie na wylot. Nie wiedziałem co mogę więcej powiedzieć.
-Może najpierw Ariel.-Spojrzała na swojego warana i podała mi smycz, a ja zabrałem ja do gabinetu.

Katfrin?