Kiedy mężczyzna odszedł uznałam, że dalszy trening jest bez sensu. Poszłam zobaczyć jak trenują boks. Może będzie Arthur i trochę się z niego ponabijam? Ale w sumie koleś nie jest zły, gdyby jednak nie okazał się podrywaczem, byłby z niego fajny gość, może coś więcej... Kurna, pier*ole, o czym ja myślę!?
Na ringu jakiś słabo umięśniony chłopak, dosłownie patyczak, machał pompki, a Arthur rozmawiał z jakimś kolesiem.Podeszłam do nich.
- A Ty co, nową uczennice sobie znalazłeś? - zagadał Arthur'a jego znajomy i spojrzał na mnie.
- Co Ty pier... Al?- chyba zauważył, że człowiek nazwany Al'em wpatrywał się w kogoś za jego plecami, Arthur odwrócił się do mnie.
- Co Ty pier... Al?- chyba zauważył, że człowiek nazwany Al'em wpatrywał się w kogoś za jego plecami, Arthur odwrócił się do mnie.
- Koszykówka się znudziła? - spytał zgryźliwie.
- Jakiś ty śmieszny - wywróciłam oczami. Podeszłam do jednego z rogów ringu i usiadłam w siadzie skrzyżnym. Oparłam głowę na rękach i zaczęłam liczyć razem z patyczakiem pompki.
- Dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć...
Arthur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz