Odszedł. I dobrze nie mam czasu użerać się z takim gówno wartym śmieciem. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę centrum. Cóż jak idę do nowej pracy, to przecież muszę jakoś wyglądać.
Przechodząc obok stoiska z napojami zgarnęłam dwie stówy z puszki "Dla potrzebujących". To no sens, przecież ja też jestem "potrzebująca inaczej". Uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem i weszłam do butiku. Popatrzyłam na swoje bose stopy. Nie lubię chodzić w butach, ale zrobię wyjątek... Kupiłam czarne glany, parę luźnych, letnich bluzek i trochę innych "potrzebnych do życia" rzeczy.
Mam tylko nadzieję, że nie trafię znowu na tego kolesia...
William?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz