poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Jessicy CD Williama

- Twój geniusz mnie dobija - rzuciłam.- Wiesz co jak już tak wisimy to podsumujmy twoje przewinienia
- Dawaj - krzyknął. Najwyraźniej go to bawiło.
- Wydajesz mnie glinom, porywasz mnie, zmuszasz do wspinaczki i zostawiasz mnie wiszącą ponad osiem metrów nad ziemią na pastwę losu zmuszoną na twoje towarzystwo. Tak, Williamie Cassel, jesteś genialny! - wydarłam się... No ale trzeba przyznać, że widoki ładne. - Będę musiała po tym wszystkim zdrowo wypić. Może uda mi się o tym wszystkim zapomnieć!
Zaczęłam się wiercić i próbować odpiąć te chole*ne szelki!

William?

Od Williama CD Jessici

-Oczywiście, że śmieszy. Wyglądasz słodko tak widząc
-Spadaj
-Jak tam chcesz- powiedziałem i odepchnąłem się od ścianki i zawisnąłem trochę pod dziewczyną
-Coś ty narobił?!
-Wykonuje twoje polecenia. Przecież kazałaś mi spadać.
-Ale miałeś najperw mi pomóc- warknęła
-Jestem tylko mężczyzną. Musisz mówić jaśniej. Ale popatrz na plusy. Mamy piękny widok- spojrzałem w dal. Pofoda była wprost idealna i było widać nawet sylwetkę miasta

Jessica?


Od Williama CD Katfrin

Uśmiechnął em się i sam zabrałem się za jedzenie
-Cóż musze niestety odmówić- powiedziałem- mam wiele na głowie
-Co takiego?
-No naprzyklad narąbywanie się by znaleźć się w domu jakieś pięknej panny- skończyłem jeść. Mój telefon zaprzeczał- przeproszę cię na chwilę- powiedziałem i wyszedłem (nadal wsamym rręczniku). Na dworze czekał John. Rzucił mi ciuchy
-Gdzieś ty wylądował?
-Późnej ci opowiem- powiedziałem i wróciłem do dziewczyny-no to na czym ja skończyłe? Ach tak na alkoholu. Musisz się kiedyś wybrać ze mną. 

Katfrin?


Od Jessicy CD Katfrin

Byłam wściekła!
- Jak chcesz - fuknęłam - łaski ci nie robię!
Wściekła chwyciłam klamkę jej własnych drzwi i zatrzasnęłam jej je przed nosem. Później ruszyłam biegiem na drugą stronę ulicy. Zamknęłam się w moim "domu". Raczej była to tara rudera. Jedynym urządzonym pomieszczeniem była łazienka. Sypialnia miała tylko skromną szafę, toaletkę, dwa materace i worek treningowy powieszony na środku pokoju.Do tego wiało zimnem i... jak to niektórzy określali; zgrozą. Do niedawna był tu jeszcze budzik... ale go rozwaliłam. Zaczęłam uderzać w worek, a później rzuciłam się na "łóżko". I zasnęłam...
~~*~~
Rano ktoś zapukał do drzwi. 
- Zamknij się! - krzyknęłam do drzwi, ale jakiś baaardzo natrętny człowiek nie przestawał w nie walić. Cho*era! Poszłam otworzyć.

Katfrin?

Od Jessicy CD Williama

- Jaki dżeltelmen - mruknęłam zirytowana i chwyciłam się pierwszego lepszego uchwytu na skale. Zaczęłam się wspinać. Szło mi całkiem nieźle, choć najchętniej zdjęłabym z siebie te durne szelki. Nie, żeby mi przeszkadzały. Po prostu mnie irytowały! Chłopak wspinał się tuż za mną. 
Weszliśmy już na wysokość jakieś... czy ja wiem...osiem metrów? Cała skałka ma chyba z piętnaście (w najlepszym wypadku). Zsapałam się. Żadko kiedy miałam czas na wspinaczki, teraz za to nie miałam wyboru. Gdyby nie to, że zostałam zmuszona do  wspinaczki, uznała bym to za niezły pomysł i... fajny wypad. Jednak biorąc pod uwagę, że koleś już raz wydał mnie policji...
Nagle straciłam równowagę. Stopa mi się zsunęła z uchwytu i runęłam w dół. Na szczęście miałam szelki, więc zamiast spaść zawisłam w powietrzu. William się zaśmiał.
- Śmieszy cię to!? - warknęłam. - lepiej mi pomóż!

William?

Od Katfrin CD Jessicy

-Hey mogłaś po prostu powiedzieć nie chce pomocy zostaw mnie w spokoju i odejść.-powiedziałam nie chciałam się z nią kłócić ale przez te kilka godzin potraktowałam ja jak....młodsza siostrę którą zawsze chciałam mieć. Wzięłam głęboki oddech.
-Jeżeli chcesz przyjąć moją ostatnią pomoc to przyjmij nie musisz robić prawka wtedy wkurzyłam się na ciebie mogę ci kupić ten motor jutro jadę kupić sobie mogę przy okazji i tobie.-powiedziałam do dziewczyny.


Jessica?

Od Katfrin CD Williama

Chłopak smażył naleśniki.
-Może naleśnika?-zapytał się mnie.
-Z chęcią.-powiedziałam do niego i usiadłam przy stole. Zrobił mi dwa naleśniki.Podał mi je na talerzu.Wzięłam widelec i skosztowałam.Były dobre nawet bardzo.
-Hmmm może zostaniesz u mnie na dłużej dobrze gotujesz.-powiedziałam z uśmiechem.


William?Brak weny xd

Od Williama CD Jessici

Uśmiechnąłem się
-William Cassel zawsze do usług- skłoniłem się lekko- a ty szanowna damo?- dziewczyna przewróciła oczami
-Jessica- ruszyłem ręką by kontynuowała- Nightmare- westchnęła. Zapiołem ją dokładnie, a potem siebie. Sprawdziłem liny 
-Panie przodem- mrugnąłem do niej

Jessica? Sr nie mam pomysłu


Od Jessicy CD Katfrin

Chol*ra! Zupełnie nie tak miało się to wszystko potoczyć. Nie chcę robić żadnego, durnego prawka! Ta dziewczyna myśli, że może sobie mną rządzić!? Wstałam mimo ogromnego bólu w łepetynie. Iść w tych ciuchach? Nie, lepiej nie... jeszcze uznają mnie za wariatkę z psychiatryka a tak źle nie jest... nie? No więc teraz jak wyjść? Oknem czy przez drzwi? Raczej nie chcę skakać z pierwszego piętra,   więc wymyknę się tradycyjnie. A szczęście raczej nie było problemów, wystarczyło wyłączyć to pikające ustrojstwo i już po chwili wszyscy lekarze z okolicy zlecieli się do pustego pokoju a ja spokojnie sobie wyszłam. Jestem geniuszem zbrodni nie?Więc teraz już tylko znaleźć normalne ubrania.Wemknęłam się do... nie wiem jak to nazwać... jakiejś sali z ubraniami pacjentów. 
Przebrana wyszłam ze szpitala i udałam się do domu Katfrin. Zapukałam i po chwili dziewczyna otworzyła.
- Cześć, więc chciałam tylko powiedzieć, że przykro mi z powodu motoru, i sorry, że od początku naciągałam cię na wydatki, ale NIE BĘDĘ cię słuchać, a ty NIE BĘDZIESZ MI ROZKAZYWAĆ! TO MOJE ŻYCIE I TO MOJA SPRAWA JAK BARDZO SOBIE JE SPIE*DOLĘ, ZROZUMIANO!? - wydarłam się na Katfrin.

Katfrin?

Od Jessicy CD Williama

- Dup*k - mruknęłam i wyrwałam się. Popatrzyłam na motor. Gówno! Nie da rady go sobie "pożyczyć". Wiedziałam to po tej całej elektronice... Pewnie działa na głos czy coś...
- To jak? - spytał.
- Nienawidzę cię - wysyczałam wściekle i ruszyłam do skały wspinaczkowej. Wow! Ale to wielkie. Zaplotłam ręce na piersiach. Chciałam poinformować Daimora o tym gdzie jestem, ale zorientowałam się, że moja torba, zakupy i telefon zostały przed sklepem.
- Chol*ra - mruknęłam.
- Orientuj się! - usłyszałam krzyk chłopaka. Odwróciłam się w stronę tego półgłupka i złapałam rzucony przez niego sprzęt do wspinaczki. Spróbowałam go założyć. Akurat byłam przy zapinaniu chole*nych szelek, które widać "nie lubią mnie".
- Pomóc? - spytał chłopak widząc moje starania. Prychnęłam z pogardą, ale skinęłam twierdząco głową.
- A w ogóle to jak się nazywasz? No wiesz. Nie, że mnie to interesuje, ale wypadało by wiedzieć, skoro i tak mam być na ciebie skazana.

William?

Od Williama CD Katfrin

Skoro już tu jestem to czemu by nie wziąść prysznicu. Nieźle śmierdziałem po wczorajszy. Najpier puścił em zimną wodę by się ożeźwić dopiero potem puściłem ciepłą. Od razu się odprężyłem dokładnie się umyłem. Trochę mi to zajęło. W końcu wyszedłem z prysznica. Spojrzałem na swoje ciuchy i westchnął em. Nie ubiorę tego. Wziąłem jeden ręcznik i przecoazałem go na biodrach potem wyszedłem. Słychać było jeszcze wodę. Chyba ta dziewczyna też brała prysznic. Rozejrzałem się trochę i wyciągnąłem telefon. Zadzwoniłem do kumpla by przywiózł mi ubrania. Przejrzałem zawartość jej lodówki i zrobiłem naleśniki. Skoro już mi pizwala to mogę skorzystać. Woda przestała lecieć . Po chwili dzieczyna przyszła do mnie przebrana. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je gdy mnie zobaczyła. Lata ćwiczeń się opłaciły właśnie dla takich momentów, ale i tam spojrzałem za siebiw by się upewnić czy któreś z jej zwierząt może się na mnie czai na szczęście nie. Zwróciłem się znowu do niej
-Może naleśnika?- spytałem

Katfrin?


Od Katfrin CD Jessicy

Dowiedziałam się że Jessica miała wypadek.Boże wstałam szybko umyłam się ubrałam itp. Wzięłam wodę i trochę jedzenia dla dziewczyny.Jedzenie w szpitalu jest .....nie dobre.Wsiadłam szybko do swojego samochodu.Wyjechałam z garażu.Pod drodze zobaczyłam swój motor.A zresztą i tak miał już 2 lata miałam go wymienić ale był to prezent na imieniny.Pojechałam do szpitala.Tam okazało się że Jessica nie miała prawka.O nie.....Weszłam do jej pokoju.
-Jessica oszukałaś mnie powiedziałaś że masz prawko.-powiedziałam do niej.
-Wiem sory.-powiedziała.Chodziłam po całym pokoju.
-Jak tam motor?-zapytała się mnie.
-Nie chodzi o ten cholerny motor,chodzi o to ze mnie oszukałaś i mogłaś się zatrzymać zapłaciła bym za ten cholerny mandat.-powiedziałam a raczej krzyknęłam.
-Przepraszam.-powiedziała.
-Dobra zrobimy inaczej zapiszesz się na nauki a potem zdasz prawko na motor.-powiedziałam.
-Ale...-powiedziała.
-Zapłacę ci za naukę jeżeli zdasz za pierwszym razem może nawet kupie ci motor.-powiedziałam i wyszłam.


Jessica?

Od Williama CD Jessici

Wróciłem do swojego mieszkania. Miałem zamiar pójść na wspinaczkę. Wolałem tą górską, ale narazie nie mogłem sobie na ro pozwolić to wyjazd na parę dni. Wsiadłem na swój motor i ruszyłem drogą. Smigałem łamiąc chyba jakiś zakaz, ale kogo to interesuje. Przejeżdzałem obok centrum gdy zobaczyłem tamtą dziewczynę. Wpadłem na genialny (głupi) pomysł. Zatrzymałem się przed nią i za nim się zorientowała była już na moim motorze. Spróbowała zjeść czy coś, ale od razu ruszyłem pełna prędkością. Z tyłu od razu wysunął się drugi kask i wylądował na jej głowie. Musiała się mnie chwycić. Zaczęła coś mówić. W kasku był głośnik
-Co t...- wyciszyłem ją. W końcu dojechaliśmy za miasto. Była tutaj stworzona prze władze wydoka skała wspinaczkowa. Nie było tu nikogo. Zszedł em z motoru ściągając kask. Dozewzyna też wstała i prawie kd razu się na mnie żuciła. Chwyciłem ją tak, że nie mogła się ruszyć
-Spokojnie. Mamy piękny dzień nie uważasz?
-Ty d...u co ty sobie wyobrażasz?
-Nic. Zabieram cię na wspinaczkę
-Pożałujesz- Spróbowała się wyrwać
-Masz do wyboru iść na piechotę.droga zajmie jakieś 4 h albo zostać ze mną i się po wspinać. Mam dość sprzętu. Co wybierasz?- nie miała co liczyć na uprowadzenie mojego motoru bo dział tylko na mój odcisk i pin

<Jessica?>

Od Williama CD Evy

Przyjrzałem się dziewczynie i uśmiechnął em
-Hej. Pieknie wygląsasz- mrugnąłem do niej
-Nie schlebiaj sobie
-Ja tylko stwierdzam fakty- wzroszyłem ramionami nadal z uśmiechem na twarzy. 
-Jak tam chcesz- mimo słów także się uśmiechnęła- to gdzie idziemy?
-Zobaczysz- powiedziałem i ruszyliśmy. Dotarliśmy do mojego ulubionego klubu "Hades". Zchodziło się na dół po czarno czerwonych schodach. Wokół były namalowane diabły semony itp. Przed wejściem było coś co miało imitować Styks. Nawet Cerber był. No może spał sobie teraz, ale i tak wyglądał groźnie. Weszliśmy. Tutaj też kolory były czerwone czarne. Grała głośna muzyka. Podeszliśmy do baru- czego sobie życzysz?- spytałem

Eva?




Od Jessicy CD Katfrin

Prawka nie mam, ale jeździć umiem...
- Jasne, że mam prawko - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
~~*~~
Pojechałam do pracy na motorze Katfrin. Niezła maszyna. Licznik pokazywał 250 km/h. Włosy co jakiś czas przesłaniały mi widoczność, ale co tam. Nie przejmowałam się takimi błahostkami!
Nagle zatrzymała mnie policja i... zaczęłam uciekać. Rozpędziłam motor do maksymalnej prędkości i... Poczułam szarpnięcie, poleciałam do przodu i nagle wszystko zniknęło. Potem już tylko słyszałam stłumione krzyki. Dźwięk syren i pikanie. Tak, cholerne pikanie. W kółko i w kółko i w kółko.
~~*~~
W kółko tylko na przemian spałam i się budziłam... No znaczy się... To całe "budzenie" było na zasadzie słyszenia wszystkiego co się dzieje wokół mnie... Łącznie z tym zasranym pikaniem! To było najgorsze... Po kiego to coś było cały czas włączone? Słyszałam jak ludzie wchodzili i wychodzili... Mnie to strasznie wkurzało...  No ale nijak nie mogłam się obudzić choć bardzo chciałam... Często śniły mi się wydarzenia z przeszłości a całe życie tego unikałam. No to teraz się obudź geniuszu! Powodzenia życzę! No i tak mi mijał czas... Aż w końcu się obudziłam. Tym razem tak naprawdę jednak szybko tego pożałowałam. Jak mnie rypało w czaszkę! Usiadłam z niejakim trudem na brzegu łóżka zaczęłam się rozglądać za jakąś aspiryną czy czymś.. Nic nie widziałam, tak swoją drogą jest noc.
- Egh... Co ja mam na sobie?- warknęłam.... Kocham te szpitalne koszule! Pewnie nie mam co liczyć na odzyskanie normalnych ubrań co nie?

Katfrin? xD

Od Allena c.d Luny

To było jak w jednym z filmów.  Ale jak na złość to nie był tylko film sf tylko realność.  
- Luno... a może Katherine... jak mam do ciebie mówić ? - za nie mówiła. Staliśmy tak w ciszy i to jeszcze na dodatek obserwowani. Nie lubiłem jak ktoś na mnie patrzy... obserwuje. 
- O co chodzi ?  - przerwałem ciszę. Nie byłem zorientowany.  Miałem ochotę wziąść jakiś łuk i szczelić temu gościowi prosto w serce... 

Luna ? 
Sorry lekki brak weny 
( jestem na telefonie wiec może być nie wyśrodkowane) 

Od Katfrin CD Dylana

-Jasne.-wstałam z ławki i poszliśmy w kierunku miasta. 
-Hmmm....gdzie idziemy?-zapytał się.
-Hmm...lubisz lody?-zapytałam się go.
-Załatwione.-powiedział. Poszliśmy do najbliższej lodziarni. Zamówiliśmy sobie kilka gałek i usiedliśmy przy oknie w koncie.Oczywiście ja wybrałam miejsce gdzie będziemy siedzieć.
-Czemu akurat tu?-zapytał się.
-Nie lubię siedzieć w centrum uwagi,jest to dla mnie dziwne dla mnie siadanie na środku jest zwracaniem na siebie uwagi. -powiedziałam."Kelnerka" przyniosła nam lody.
-Ariel proszę.-powiedziałam i położyłam na podłodze loda z jedną gałką.Waran liznął nie pewnie loda.
-Czy warany mogą jeść lody?-zapytał się chłopak.Spojrzałam na niego.
-Nie wiem ale Ariel je wtedy gdy ja jeżeli ja coś jem ona też musi jeść nieraz nie jem śniadania ona wtedy swojego też nie tknie ale nie pozwala zjeść go Mortenowi.-powiedziałam.


Dylan? Brak weny 

Od Dylana CD Katfrin

- Masz tygrysa? - wytrzeszczyłem oczy.
- Taaak, a co? - Katfrin wzruszyła ramionami, jakby było to zupełnie normalne. - Jest jeszcze koń.
- A myślałem, że orzeł jest wystarczająco... oryginalny. - nagle w parku zebrało się okropnie dużo ludzi. - Strasznie ciasno, idziemy gdzieś?

Katfrin?

Od Katfrin CD Dylana

Zaśmiałam się cicho.
-No przecież Ariel jest bardzo miłym i przyjaznym waranem, ja jestem Katfrin-powiedziałam do niego z uśmiechem.
-Ile razy chciała zaatakować człowieka?-zapytał.
-Tylko 5 razy nie licząc 7 kolejnych gdzie przewróciła ich do wody lub w błoto.-powiedziałam do chłopaka.
-No tak czyli 12 razy zaatakowała człowieka.-powiedział.
-Nom Morten jest miej agresywny.-powiedziałam do chłopaka.
-Kto?-zapytał.
-Mój tygrys jest albinosem.-powiedziałam.


Dylan? moje nie lepsze 

Od Dylana CD Katfrin

Kiedy dziewczyna to powiedziała, z początku myślałem, że chodzi o psa. Nic bardziej mylnego. Gdy zerknąłem w stronę zwierzęcia, okazało się, że to... ekhm... niezbyt przypomina psa. Cóż, niezbyt znam się na zwierzętach, ale to chyba waran.
- O. Milusia - parsknąłem śmiechem. - Jestem Dylan.

Katfrin?
Długość opowiadania powala, wiem. xd

Od Katfrin Do Arthura

Dzisiaj poszłam wyjątkowo pobiegać.Wstałam specjalnie rano.Była godzina 5:15.Musiałam powoli wracać no cóż praca to praca.Muszę dzisiaj przetłumaczyć jakiemuś facetowi Łacinę. To był najłatwiejszy język jakiego się uczyłam na oprócz angielskiego.Po drodze spotkałam jakiegoś chłopaka na którego wpadłam.Powiedziałam tylko przepraszam i pobiegłam do domu.Wzięłam prysznic ubrałam się i poszłam do "pracy".Dzisiaj wyjątkowo pojechałam samochodem zazwyczaj zamawiałam taksówki. Podjechałam pod dom i czekałam aż chłopak wyjdzie.Podobno ma 22 lata i nazywa się Arthur. Nie interesowało mnie to.Z domu wyszedł chłopak na którego wpadłam dziś rano.


Arthur? 

Od Katfrin CD Samuela

-Z chęcią.-powiedziałam do niego. Już miałam wejść do domu.
-A i masz mój numer jak coś.-powiedziałam podałam mu szybko numer. Stałam tak i czekałam aż powie ok zapisałem czy coś w tym stylu. Ale wiedziałam że już tego nie powie bo schował telefon do kieszenie.
-Dobra cześć. -powiedziałam podeszłam do niego i przytuliłam go. Kiedyś ze znajomymi tak się żegnałam nie miałam zamiaru tego nie powtarzać.

Samuel? Spoko ja też nie raz pisze krótkie opowiadania ;)

Od Samuel'a CD Katfrin

Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Dzisiaj już trochę za późno na odwiedziny. Jutro dyżur mam do piętnastej, może spotkamy się o szesnastej? - Zaproponowałem.
Katfrin? Przepraszam, że takie krótkie ale nie wiem czy się zgadzasz czy nie.

Od Katfrin CD Jessicy

Byłam w kuchni gdy usłyszałam jak Jessica gra na pianinie babci.Poszłam na strych. Jessica spojrzał na mnie.
-Pamiątka po babci,dawno tu nie byłam zawszę kojarzyło mi się to z tym że jestem mała siedzę na kolanach babci a ona gra na pianinie. Kochałam ją najmocniej na świecie była mi bliższa niż matka czy ojciec.A ona.....ja nie nie mogę tego dokończyć może kiedyś ci to powiem ale nie dziś gdy jesteśmy w jej ulubionym pokoju.
-To był jej pokój?-zapytała się mnie.
-Tak te pomieszczenie było inne dużo rzeczy przeniosłam do piwnicy bym nie załamała się do końca.-powiedziałam do niej.
-Może lepiej będzie jeżeli zostawię te pianino.-powiedziała.
-Ma około 30 lat,jeżeli lubisz grać możesz wykorzystać ten w salonie na dole jest nowszy. -powiedziałam i zeszłam na dół.
-Dzięki.-powiedziała cicho.
-A i jutro jadę do pracy swoim samochodem mogę ci pożyczyć motor jeżeli chcesz i jeżeli masz prawko.-powiedziałam do niej.

Motor:


Jessica? Xd 

Od Katfrin CD Luny

Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Jedyna osoba która wiedziała by co robić właśnie leży pod gruzami swojego domu. Fajnie!
-A tak w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Dobra opowiem ci co dzisiaj się dowiedziałam.-powiedziałam do niej.
-Tylko szybko.-powiedziała. Powiedziałam jej wszystko co dzisiaj mnie spotkało.No oprócz tego że lekko płakałam.
-Dobra nie czekam teraz na twoją odpowiedź,mam zamiar iść do domu bo jutro mam pracę od 7 rano więc znając życie do zobaczenia jutro o 19.-powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. 

Luna?

Od Katfrin CD Nikodema

Nie przeszkadzało mi to że siedzi obok mnie nieznajomy chłopak bez koszulki i to jeszcze w moim wieku. Byłam zdziwiona że nie przedstawił się czy coś w tym stylu.
-Jestem Katfrin.-powiedziałam do niego i zamknęłam oczy dalej wygrzebując się na słońcu.
-Ja Nikodem.powiedział tylko.
-Jesteś fotografem?-zapytałam się go.
-Tak a ty jaką masz pracę?-zapytał.
-Jestem nauczycielką angielskiego,niemieckiego i tłumaczką jestem także wolontariuszką.-odpowiedziałam.
-Masz mało czasu dla siebie,prawda?-zapytał się mnie.
-Tak ale kocham mieć za razem zajęty dzień jak i wolny.-powiedziałam do niego.
-Hmmm.
-Jeżeli chcesz możesz mi jutro pomóc w schronisku.-powiedziałam do niego.

Nikodem?

Od Luny CD Katfrin

- Oh, znowu ty... - Spojrzałam na nią. - Co Cię tu znowu sprowadza, mam mało czasu ale wejdź. - Otworzyłam drzwi szerzej, żeby dziewczyna mogła wejść. Sama je potem zamknęłam, usiadłam w fotelu. Zaraz przybiegł do mnie Simba i Jacob, zmierzyli dziewczynę wzrokiem. - Chcesz się czegoś napić, zanim zasypiesz mnie szeregiem pytań lub coś w tym stylu. - Dziewczyna nie odpowiedziała, dalej patrzyła się na mnie w osłupieniu. - Ehh... No dobra, simba przynieś nam tutaj dwie Herbaty jak możesz.
- Tak jest. - Odpowiedział.
- Chyba nie masz zamiaru, stać tak cały czas.


< Katfrin ? >

Od Jessicy CD Katfrin

Pytanie czy w łazience też ma telewizor było z sarkazmem, a ona mi szczerze odpowiada, że tak. Kurna, zazdro domu! Weszłam na górę. Nie mając co robić chodziłam w tę i z powrotem po domu. I doszłam... na strych? W każdym bądź razie do pomieszczenia, które tak wyglądało.
Po drugiej stronie pokoju, pod ścianą stało pianino. Przypomniało mi się, jak kiedyś grałam po objedzie w salonie w moim domu. Podeszłam do instrumentu i usiadłam na jakimś taborecie przed nim. Wytarłam ręce o spodnie i zaczęłam grać.
W połowie utworu poczułam czyjąś obecność. Gdy tylko skończyłam grać odwróciłam się i spojrzałam w stronę drzwi.

Katfrin?

Od Jessicy CD Arthur'a

Wywróciłam oczami.
- Ze słabszymi nie walczę - powiedziałam.
- No pokaż na co cię stać! - zaśmiał się. Było widać, że chce po prostu zaimponować koledze.
Wstałam i podeszłam do patyczaka. Czemu ja się dałam w to wciągnąć!?
- Watawaj i garda! - Al podszedł do patyczaka i podniósł go siłą z ziemi - Ręce!
Stanęłam przed chłopakiem.
- Jessica trzymaj gardę! - usłyszałam krzyk Arthur'a. Przewróciłam oczami.
- Po co - odburknęłam. Wątpię czy to usłyszał. Przez lata treningów tanecznych wypracowałam sobie kocie ruchy. Postanowiłam to teraz wykorzystać. Zaczęłam obchodzić patyczaka w kółko cały czas zmieniając kierunek. Próbował mnie trafić. Kiedy za chyba setnym razem w końcu dostałam na mojej twarzy pojawił się mimowolny grymas bólu. Usłyszałam za sobą śmiechy. Dobra dość tego! Niepostrzeżenie podłożyłam chłopakowi nogę. Kiedy leżał na ziemi walnęłam go pięścią w nos i... chyba mu go złamałam. Patyk jęknął z bólu... jak przykro (sarkazm). Przeszłam przez patyczaka i podeszłam do Arthur'a.
- Że niby bezbronna dziewczynka, tak? - spytałam sarkastycznie.

Arthur?