niedziela, 28 czerwca 2015

Od Teagan

- Tysiące lat temu ludzie żyli zupełnie inaczej niż my teraz - siedząc na biurku, wpajałam wiedzę uczniom na mojej ostatniej, piątkowej lekcji - W tym roku przerobimy trzy pierwsze epoki: prehistorię, starożytność i średniowiecze. W każdej z tych epok działy się inne rzeczy, ludzie prowadzili inny tryb życia, technologia się zmieniała.
- A ile dokładnie jest tych epok? - spytał lekko znudzony chłopiec, chyba Troy.
- Łącznie z naszą sześć - odpowiedziałam. Z klasy dobiegł rozpaczliwy jęk.
- Zapowiada się wieeelka nuda - westchnął chłopak.
- Zapowiada się wieeelki egzamin za parę lat - przedrzeźniłam go - Jeśli nie zaczniesz nauki teraz, to go oblejesz.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Większość dzieci wypadła z klasy po kilku sekundach, a pozostałe trochę się ociągały.
- No szybciej, dzieciaki - zawołałam, pakując książki do torby - Ja też mam weekend.
Gdy już wszyscy wyszli, napełniłam dzbanek wodą i zaczęłam podlewać kwiaty. Nie ufałam woźnym co do tego. Po chwili usłyszałam kroki.
- Dzień dobry - odezwał się głos.


Ktoś?

Raven Silence

 "Życie ze mną to ciągły balans pomiędzy chęcią zabójstwa, a samobójstwa"

Od Nikodema cd Katrine

Po pracy poszłem z aparatem do parku.. grało mocn i ci mi się podobało zobaczyłem że jakaś dziewczyna siedzi sama wiec stanął otworzyła oczy
- mogę -A pytałem
- tak
Usiadłem obok niej zdjąłem torbe z pleców zdjąłem koszulkę i wyjalem aparat zrobiłem parę zdjęć i schowałem sprzęt. . Oparlem się wygodnie o oparcie i zamknąłem oczy nie zwazajac na dziewczynę
Kafrine?

Od Katfrin CD Jessicy

-Jasne kocham zwierzęta.-powiedziałam do niej.Weszłyśmy do domu. Weszłam od razu do kuchni. 
-Jeżeli chcesz to idź na górę i wybierz film a jak nie to mi pomóż nakarmić zwierzęta i zrobić jedzenie.-powiedziałam do dziewczyny.Od razu ruszyła na górę.
-Który pokój?-zapytała się mnie.
-Obojętnie w każdym jest telewizor.-powiedziałam do niej.
-W łazience też masz telewizor?-zapytała się mnie.
-W jednej tak w dwóch kolejnych nie.-powiedziałam do niej. Nakarmiłam zwierzęta i zrobiłam jakieś jedzenie.


Jessica?

Od Arthur'a CD Jessicy

Razem z Al'em popatrzyłem na dziewczynę.
-Widzę, że się nudzisz. Może chcesz poćwiczyć? - Wskazałem ręką chłopaka który ledwo dobijał z pompkami do trzydziestu. Szczerze mówiąc obstawiałem, że zrobi max. dwadzieścia.
-Nigdy nie walczyłam. - Przestała liczyć i przeniosła spojrzenie na mnie.
-Spokojnie, on dużej krzywdy Ci nie zrobi. Ty mu chyba też. - Zaśmiałem się, mój kolega tak samo.
-Dupek. - Fuknęła na mnie.
-To jak chcesz spróbować? Mogą być niezłe jaja.
Jessica?

Od Jessicy CD Katfrin

No tak... Kiedy tylko Katfrin powiedziała o swoich zwierzętach od razu przypomniało mi się o Daimorze siedzącym w domu i najpewniej niewyobrażalnie się nudzącym. Chwyciłam smartfona i pościłam sygnał. Daimor nosił niewidoczną obrożę, dzięki której mogłam się z nim kontektować myślami.
"Przyjdź do mnie" - poleciłam mu w myślach.
"Się robi" - usłyszałam w głowie.
- Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli dołączy do nas wilk? - spytałam dziewczyny.

Katfrin?

Od Katfrin CD Luny

Weszłam do domu i zadzwoniłam od razu na numer która podała mi ciotka 547 364 753 zadzwoniłam ale nikt nie odbierał.Za to wysłali mi SMS był to adres.Wzięłam kurtkę i wyszłam zadzwoniłam po taksówkę mój mały zwyczaj.Podałam adres.Jechaliśmy 20 min wysiadłam i powiedziałam żeby nie odjeżdżał. Zapukałam do drzwi.Otworzyła mi Luna. SERIO! Dzięki ciociu po prostu dziękuje ci nad życie.
 
 
Luna?

Od Luny CD Katfrin

Nie obchodziło mnie to, czy ona była ze mną spokrewniona czy też nie. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie, dziś trzeba wykonać zlecenie na zabójstwo trzech osób. Z tego co mi wiadomo, są to głównie chłopacy, którzy wybrali się na wieczór kawalerski. Miałam ze sobą ich zdjęcia, więc odnalezienie ich nie stanowiło żadnego problemu. Moje zwierzaki siedziały sobie wygodnie na dywanie, wyglądały nawet słodko. Tylko one mnie rozumiały, ja praktycznie nikomu nie ufałam.
- Zamierzasz dalej zabijać...? - Simba spojrzał na mnie zaciekawiony.
- No chyba muszę z czegoś żyć... Dobrze wiesz, że to mam już we krwi... Matka wychowała mnie na zabójcę, nikt już tego nie zmieni.
- Oj Luna, Luna...- Zaśmiał się lekko.
- No co.?
- Nic, skoro masz zamiar dalej siać zniszczenie to proszę bardzo, ale uważaj żeby Cię nikt nie przyłapał... Katarino..
- Spoko, da się zrobić.
- Ah, jeszcze jedno Ta dziewczyna tutaj idzie... Będzie za dziesięć minut. - Mruknął.

< Columbiana ? >

Od Jessicy CD Arthur'a

Kiedy mężczyzna odszedł uznałam, że dalszy trening jest bez sensu. Poszłam zobaczyć jak trenują boks. Może będzie Arthur i trochę się z niego ponabijam? Ale w sumie koleś nie jest zły, gdyby jednak nie okazał się podrywaczem, byłby z niego fajny gość, może coś więcej...  Kurna, pier*ole, o czym ja myślę!?
Na ringu jakiś słabo umięśniony chłopak, dosłownie patyczak, machał pompki, a Arthur rozmawiał z jakimś kolesiem.Podeszłam do nich.
- A Ty co, nową uczennice sobie znalazłeś? - zagadał Arthur'a jego znajomy i spojrzał na mnie.
- Co Ty pier... Al?- chyba zauważył, że człowiek nazwany Al'em wpatrywał się w kogoś za jego plecami, Arthur odwrócił się do mnie.
- Koszykówka się znudziła? - spytał zgryźliwie.
- Jakiś ty śmieszny - wywróciłam oczami. Podeszłam do jednego z rogów ringu i usiadłam w siadzie skrzyżnym. Oparłam głowę na rękach i zaczęłam liczyć razem z patyczakiem pompki.
- Dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć...

Arthur?

Od Katfrin CD Jessica

Zapłaciłam korowcowi.
-Ja jestem Katfrin.-powiedziałam do niej. Ruszyłyśmy do mojego domu. 
-A i taki drobiazg mam w domu trzy zwierzaki,-powiedziałam.
-Spoko to nie żaden problem.-powiedziała do mnie z lekkim uśmiechem.
-Tak tylko to jest koń,waran i tygrys.-powiedziałam gdy otworzyłam drzwi z domu wybiegł Morten i Ariel.Przywitał mnie i spojrzały na dziewczynę.
-To jest Jessica dzisiaj u nas nocuje.-powiedziałam do zwierząt.
-Musze je jeszcze nakarmić.-powiedziałam do dziewczyny.
-Co jedzą?-zapytała.
-Mięso.-powiedziałam do niej z lekkim uśmiechem.


Jessica?

Od Jessicy CD Katfrin

Popatrzyłam niezdecydowana na dziewczynę.
- No dobra - powiedziałam. Chwilę się wahałam, po czym dodałam słowo, które zawsze z trudem przechodziło mi przez gardło - dzięki.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Masz jakąś pracę? - stytała.
- Sekretarka u gliniarzy - odparłam wzruszając ramionami - nic specialnego.
- A masz gdzie mieszkać?
- Coś taka ciekawska!? - zdenerwowałam się. Przecież nie będę się teraz spowiadać jakiejś obcej babie z mojego zasranego życia!
- Okej, okej - odparła szybko.
~~*~~
Gwizdnęłam. 
- Niezły domek - mruknęłam, nawet przeszło mi przez myśl okradzenie dziewczyny, ale zaraz skarciłam się za to w duchu.
- W ogóle to Jessica jestem - mruknęłam rozglądając się po budynku.

Katfrin?

Od Arthur'a CD Jessicy

Domyśliłem się, że dziewczyna uważa mnie za typowego podrywacza. Cóż wszystkie tak uważają. W pewnym momencie przestałem zwracać uwagę na nią jak na kobietę i zaczęła być mi obojętna.
Trafiła trzy razy na dziesięć rzutów.
-Dobra, na dzisiaj koniec. - Zarządziłem i złapałem piłkę która odbiła się od kosza.
-Co? Jeszcze nie. - Zaczęła protestować.
-Dobra, to ćwicz sama. Na dzisiaj u mnie jest koniec kosza. - Oznajmiłem i podałem jej piłkę. Sam ruszyłem w stronę ringu bokserskiego. Zaśmiałem się widząc jak mój dobry znajomy (też trener boksu), uczy chłopaka jak trzymać gardę. Nie miał więcej niż siedemnaście lat, był strasznie chudy, nie miał prawie mięśni. Oczywiście urodą też nie grzeszył. Widać było, że jest szkolnym popychadłem.
Wskoczyłem na podest, oparłem się o jeden z narożników.
-Uważaj Al bo Cię pobije. - Zaśmiałem się.
-Żebyś się nie zdziwił jak on zajmie Twoje miejsce. - Próbował się odgryźć. - Jak trzymasz ręce? Pytam się jak trzymasz ręce?! - Warknął na dzieciaka. - Na ziemię i pięćdziesiąt. - Wydał polecenie i podszedł do mnie. - A Ty co, nową uczennice sobie znalazłeś?
-Co Ty pier... - Al wpatrywał się w kogoś za moimi plecami, odwróciłem się, stała tam Jessica. - Koszykówka się znudziła?
Jessica?

Od Katfrin CD Jessicy

Wiedziałam że dziewczyna chce mnę wykorzystać ale nie przeszkadzało mi to lubię pomagać i przysięgłam że będę to robić.
-Choć zrobimy dla ciebie małe zakupy.-powiedziałam i chwyciłam ją za ramię była zdziwiona ale tylko przez chwilę. Poszłyśmy najpierw do sklepu z ubraniami kupiłam jej parę rzeczy.Następnie poszłyśmy do zwykłego po jedzenie. Kupiłam jej parą potrzebnych rzeczy.Zadzwoniłam po taksówkę.Jechałyśmy teraz do mnie do domu.
-Chcesz u mnie zanocować,mamy popcorn i fajne filmy.-powiedziałam do niej i czekałam na odpowiedź.


Jessica?

Od Luny CD Allena

Znowu ten prywatny numer, odebrałam połączenie. Allen wyciągnął rękę w moją stronę, odchylił telefon i włączył głośnik.
- No, w końcu odebrałaś Katarina... - Usłyszałam. - Zastanawiałem się kiedy to zrobisz.
Nie wiedziałam co zrobić, musiałam zacząć się zastanawiać nad tym co powiedzieć. Zaraz może się wydać moja praca... - Chyba mnie pan z kimś pomylił...
- Wątpię, jak można zapomnieć osobę która zabiła ze sto ludzi... - Zaśmiał się - Nie ukryjesz się Katarina, nawet zmiana imienia nic Ci nie pomoże... Ah... A ten kolega obok ciebie, chyba nie jest Twoim ochroniarzem..?
Zamurowało mnie, rzuciłam komórką o ziemię chwyciłam swoje sztylety, które miałam na plecach. Zajęłam pozycje bojową, miałam to w nosie że się ujawniłam. Rozejrzałam się dookoła, nikogo nie było... Chciałam się puścić biegiem przed siebie, ale chłopak złapał mnie za rękę.


< Allen ? >

Od Jessicy CD Katfrin

Nagle ruszyło mnie sumienie... Dziwne, zawsze myślałam że go nie mam.
- Ej, ty! - krzyknęłam do dziewczyny. Ta zwolniła kroku, a później odwróciła się do mnie. Potem ruszyła w moją stronę.
- Słuchaj sorry, że tak na ciebie nakrzyczałam - powiedziałam... W sumie postanowiłam ją wykorzystać.
- Nie ma sprawy, chciałam być tylko miła - powiedziała z uśmiechem. Odwzajemniłam ten gest. Chwyciłam dwa jabłka, bułkę słodką, Coca-Colę i rzeczy, które mi zostawiła.
- Jak chcesz możesz zapłacić - uśmiechnęłam się złośliwie.

Katfrin?

Od Katfrin CD Jessicy

Chciałam być tylko miła ale cóż niektórzy mnie nie szanują. Ruszyłam do kasy.Zapłaciłam szybko i wyszłam ze sklepu. Zauważyłam tamtą dziewczyna.Podeszłam do niej.
-Przepraszam jeżeli to co powiedziałam cię uraziło lubię pomagać,wiec oferowałam pomoc.-powiedziałam do niej. I wyjęłam z torby picie i jakiegoś batona podałam dziewczynie.Ta nie wzięłam więc położyłam obok niej i odeszłam.Naglę dziewczyn mnę zawołała.
-Ej ty!-krzyknęła 

Jessica?

Od Katfrin Do Allena

Dzisiaj maiłam cały dzień dla siebie cieszyłam się z tego powodu. Wreszcie pójdę na spacer ze zwierzętami bez pośpiechu że nie zdążę do pracy.Zjadłam śniadanie i oczywiście nakarmiłam swoje zwierzęta. Dzisiaj miałam ochotę na bieganie. Przebrałam się szybko w dresy i podkoszulek i wyszłam do ogródka tam czekał na mnie Morten. 
-Co chcesz iść ze mną?-zapytałam się go. Pobiegł do furtki oznaczało to tak.Otworzyłam szybko furtkę i wyszłam na piaszczystą drużkę.Ruszyłam w kierunku lasu. Biegliśmy 30 min i ruszyliśmy w kierunku miasta w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka.

Allen? 

Od Jessicy CD Katfrin

Poszłam do sklepu spożywczego. Chciałam kupić coś do żarcia, ale po co kupować, jak można kraść? Cóż, to prawda mam pieniądze, nową dobrze płatną pracę, ale od niektórych nawyków trudno się odzwyczaić... Chwyciłam 7-dejsa i schowałam go do kieszeni.
-Hmmm....mogę ci za to zapłacić.- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Stała przede mną kobieta, mniej więcej w moim wieku.
- Nie dzięki, nie chcę, abyś się nade mną litowała - wysyczałam i odwróciłam się od niej. Kur*a, czy ludzie nie mogę mnie choć na chwilę zostawić w spokoju!? Czy o tak wiele proszę!?

Katfrin?

Od Katfrin Do Jessicy

Dzisiaj idę do szkoły mam zaledwie 6 lekcji.Pierwszy był angielski. Postanowiłam że dzisiaj zrobię im dzień "wolny" obejrzeli bajkę po angielsku.I miałam 45 min dla siebie.Patrzyłam jak dzieci oglądają z zaciekawieniem bajkę.Po chwili zadzwonił dzwonek.Dzieci wyszły na przerwę.A ja postanowiłam że dzisiaj dzieci będą oglądały bajki.Każda klasa była zadowolona ze zamiast ćwiczeń oglądały bajkę lub film.Gdy byłam na ostatniej lekcji. Jakieś dziecko dziwnie się zachowywało. Gdy zadzwonił dzwonek zebrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju nauczycielskiego by wziąć książki które tam zostawiłam.Gdy wyszłam ze szkoły ruszyłam jeszcze do jakiegoś sklepu by kupić sobie wodę. Nagle zobaczyłam że jakaś dziewczyna kradnie. 
-Hmmm....mogę ci za to zapłacić.-powiedziałam do niej.Dziewczyna spojrzał się na mnie.


Jessica?

Od Allena c.d Luny

Coś było z nią nie halo. Jakaś zdekoncentrowana...
- Co się stało ?
- A ty co policja ?
- Nie... ale możesz powiedzieć
- Och... nie interesuj się
- Dobra - stwierdziłem że odpuszczę... nie chce żebym jej pomógł to nie... ruszyłem. Dziewczyna lekko zaniepokojona poszła za mną. Nie wiem czy czuła się przy mnie bezpieczniejsza czy to tylko jakieś chore moje złudzenie. Po kilku minutach zrobiło się dziwnie... coś było w powietrzu zaniepokojony zacząłem się rozglądać... nagle usłyszałem dźwięk telefonu. I nie był to mój tylko Luny... dziewczyna się zatrzymała, ja też. Spojrzałem na nią i bez głośnie powiedziałem " Odbierz"

Luna ?

Od Katfrin Do Nikodema

Byłam w domu postanowiłam że się przejdę. Poszłam wiec do jednego z polecanych barów. Zmówiłam polecane danie i czekałam aż mi je przyniosą. Czekałam 30 min i moje danie zostało zrobione.Przynieśli mi je w pośpiechu. Cieszyłam się z tego powodu.Jadłam powoli.Poz jedzeniu zapłaciłam i ruszyłam do parku dzisiaj miałam cały wolny dzień jutro tylko miałam przetłumaczyć 3 osobą język arabski,hiszpański i chiński.Usiadłam na ławce.Dzisiaj było bardzo ciepło słońce grzało moje ciało. Było mi gorąca ale nie obchodziło mnie to. Zamknęłam oczy na kilka chwil ale nagle poczułam na sobie czyjś cień otworzyłam oczy.

Nikodem? 

Od Katfrin CD Luny

-Hej to ja próbuje rozwiązać ten gówniany problem nie ty więc łaskawie się zamknij i jedź do tej twojej gównianej pracy chciałam ci tylko powiedzieć że jadę szukać swojej zajebistej matki!!Krzyknęłam do niej i pojechałam dalej.Miałam jej dość jeżeli to moja siostra to zajebiście. Pojechałam najpierw do znajomej ojca. Jej dom był w gruzach.Nie.... zeszłam z konia i podbiegłam do pozostałościach po domu. Byłam bliska płaczu. Była moją matką chrzestną.Ruszyłam do ogrodu.Tyle wspomnień.... usiadłam na krześle.Podleciał do mnie ptak ciotki z kartką w dziobie.Napisane było
  "Droga Katfrin jeżeli tu jesteś chciałaś się czegoś dowiedzieć niestety ale wiedziałam że mój dom zostanie zniszczony ale chciałam tu zostać i zostałam.Teraz musisz się dowiedzieć od kogoś innego informacji. Tu masz pewien numer na który zawsze możesz dzwonić......zawszę i proszę zajmij się przez parę dni Kirem po 1-2 tygodniach przyjedzie po niego pewien człowiek oddaj go mu.
Ciocia która zawszę cię kochała"
Byłam blisko płaczu.Ruszyłam do domu.
-Kir idziesz z nami.-powiedziałam do niego ptak osiadł mi na ramieniu.Ruszyłam do domu.



Luna?

Od Katfrin CD WIlliama

Hmmm cóż zrobić za bardzo się wczoraj nachlałeś zasnęłaś na mojej klaczy wcześniej gadałeś mi o jakiś demonach normalnie jestem twoją fanką.Zamiast tego powiedziałam tylko.
-Było tyle nie picz to byś wszystko pamiętał.-powiedziałam do niego. Zrobiłam sobie śniadanie.
-Hmm masz do dyspozycji pokój w którym spałeś,kuchnie i łazienkę na górze tą z lewej prawa jest moja.-powiedziałam do niego.
-A ty gdzie idziesz?-zapytał się mnie.
-Nakarmić moje zwierzaki.-pomachałam mu przed nosem kawałkiem mięsa dla Mortena.Drugi kawałek leżał już w misce Ariel.
-Twoje zwierzaki to?-zapytał sie mnie.
-Koń,waran i tygrys.-odpowiedziałam na jego pytanie.
-Zajebi*cie spałem w domu w którym mieszka waran i tygrys.-powiedział do mnie.
-Nie zapomnij o koniu.-powiedziałam do niego i wyszłam z kuchni.
-Przepraszam.-powiedział do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ręczniki masz w swoim pokoju.-powiedziałam do niego i weszłam do "terrarium" Ariel leżała sobie na swoim posłaniu. Gdy mnie zobaczyła podbiegła i rzuciła się na miskę. Ruszyłam teraz do pokoju Mortena który bawił się teraz ulubioną zabawką. Uśmiechnęłam się lekko. Położyłam miskę i wyszłam z pokoju.Usłyszałam że chłopak wchodzi do łazienki.Chwilę potem usłyszałam jak woda wlewa się do wanny miał do dyspozycji także prysznic no cóż. Ruszyłam także do łazienki wziąć prysznic.

William? Brak weny 

Od Jessicy CD Arthur'a

- Tak - odparłam i chciałam wziąść piłkę. Podniósł ją wysoko. Kurna! Był wyższy o co najmniej 10cm ode mnie.
- No oddaj! - krzyknęłam i zaczęłam skakać jak głupia, żeby ją dosięgnąć. Zaśmiał się, ale oddał mi ją.
- To tera pacz! - krzyknęłam rzuciłam do kosza... prawie idealnie. Gwizdnął i złapał piłkę.
- Jeszcze raz - powiedział oddając mi piłkę - i nie zapominaj o odpowiedniej postawie.
Przybrałam pozycję i chciałam rzucać, ale chłopak stanął za mną, złapał mnie za barki i pochylił lekko do przodu poprawiając tym samym moją pozycję. Przewróciłam oczami, ale się nie odezwałam. Rzuciłam i znów chybiłam.
- Poczekaj skarbie - odezwał się odbierając mi piłkę.
- Możesz przestać tak do mnie mówić!? - zdenerwowałam się.
- Dobrze, złotko - pierdzielę! Czy ten człowiek nie może choć na chwilę przestać!? Jak znam życie to po prostu typowy podrywacz. Przewróciłam oczami, a głupek-Arthur jak gdyby nigdy nic kontynuował:
- Musisz złapać mocno piłkę o tak -chwycił ją w obie ręce i rzucił do kosza - później nauczę cię rzucać jedną ręką - dodał.
Chwyciłam piłkę i wykonałam jego polecenie. Co prawda trafiłam tylko trzy na dziesięć razy, ale to i tak najlepszy wynik jaki udało mi się w życiu osiągnąć.

Arthur?

Od Arthur'a CD Jessicy

Zrobiłem kilka kroków, dziewczyna starała się cały czas zabrać mi piłkę. Muszę przyznać, była uparta. Zatrzymałem się i podniosłem ręce z piłką nad głowę.
-Nauczę Cię skarbię. - Zrobiłem kilka kroków w tył i rzuciłem do niej piłkę.
-Czas najwyższy. - Złapała ją a ja podszedłem bliżej. Jessica trzymała piłkę w rękach i patrzyła na mnie nieufnie jakbym miał zaraz zabrać jej największy skarb. Uśmiechnąłem się tylko.
-Rozstaw stopy na szerokość bioder, równolegle do siebie. - Lekko przesunąłem jej nogę, swoją nogą. Poprawiając ją. - Ugnij się lekko w kolanach. - Wykonywała moje polecenia bardzo dobrze. - Pochyl się do przodu, proste plecy. - Zrobiłem wokół niej kółko. - Bardzo dobrze. - Uśmiechnąłem się, delikatnie podniosłem jej brodę do góry tak aby patrzyła mi w oczy. - Głowa wysoko.
-Co dalej? - Odsunęła moją rękę od swojej twarzy.
-Jak na razie stoisz w poprawnej pozycji. - Kolejne kółko, wokół dziewczyny. Zabrałem jej piłkę, ona znowu próbowała mi ją odebrać. Zacząłem ją blokować wolną ręką.
-Miałeś mnie uczyć a nie się za mną dup*u droczyć! - Warknęła. Oddałem jej piłkę.
-Widziałaś co robiłem skarbie? Zrób to samo.
Jessica przybrała odpowiednią postawę i zaczęła powoli łapać o co chodzi z ręką. Chwilę poudawałem, że jest w tym znakomita i znowu zabrałem piłkę.
-Rzucać umiesz? - Spytałem. Przyjąłem pozycję i rzuciłem.

Od Jessicy do Arthur'a

- Ja? - spytałam z sarkazmem.
- Nie wierzba w rogu - zażartował
- Bardzo śmieszne - warknęłam
- To jak? Zdradzisz mi swoją tajemnicę? - spytał
- On nie spadł, został zepchnięty - rzuciłam bez wyrazu, choć tak naprawdę skręcało mnie ze śmiechu. Podniósł brwi i westchnął głęboko.
- Chodziło mi o twoje imię. W to kogo mordujesz nie wnikam.
- Bardzo zabawne - powiedziałam biorąc od niego piłkę i zaczynając kozłować.
- To jak? - spytał odbierając mi piłkę. Próbowałam mu ją odebrać, ale mi jej nie dał. Zamiast to zaczął kozłować.
- A oddasz piłkę? - spytałam.
- Może - rzucił.
- Jessica - odrzekłam - teraz piłka!
- Powiedziałem może - odparł wzruszając ramionami. Zaczęłam próbować mu ją odebrać, ale nie dawał za wygraną.
- To może nauczysz mnie wreszcie grać, co palancie!? - wyzywanie sygnalizowało moją bezbronność, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważy.

Arthur?

Od Arthur'a CD Jessicy

Obudziło mnie upierdliwe i głośne szczekanie. Otworzyłem oczy, nade mną stał mój pit bull. Wczoraj trochę za mocno zabalowałem. Cholernie bolała mnie głowa.
-Spier*alaj. - Mruknąłem i odkręciłem się do niego plecami. Pies nie dał za wygraną i zaczął wyć. - Już ku*wa wstaję. 
Podniosłem się niechętnie i ruszyłem do kuchni. Złapałem butelkę z wodą i ugasiłem pragnienie. Odstawiłem ją na blat stołu i usiadłem na jednym z krzeseł. Naprzeciwko mnie usiadły moje trzy psy. Niechętnie podniosłem się i je nakarmiłem, sam zjadłem jakieś szybkie śniadanie. Wziąłem prysznic, spakowałem torbę i wypuściłem psy do ogródka. Zamknąłem dom i wyprowadziłem z garażu swój motocykl. Zamknąłem za sobą bramę, spojrzałem na psy.
-Pilnujcie. - Przerzuciłem torbę przez ramię, założyłem kask i pojechałem. Dotarcie nie zajęło mi więcej niż pięć minut. Na parkingu było całkiem sporo osób, znalazłem wolne miejsce. Zszedłem z motocyklu i ruszyłem do budynku. W recepcji siedziała Rose, całkiem ładna blondynka. Nadawała się tylko na jedną noc. Krótka rozmowa, w której nie trzeba było nawet przez chwilę myśleć.
Przebrałem się i wyszedłem na salę. Nie było dużo ludzi, każdy był zajęty sam sobą. Ruszyłem na boisko, złapałem piłkę do kosza i zacząłem grać.
Kika minut później podeszła do mnie dziewczyna.
-Hej, mogę grać? - Zapytała.
-Hej, a umiesz?
-Nie za bardzo.
-Czyli mam Ci pomóc tak?
-No.
-Chodź tutaj. - Dziewczyna podeszła do mnie bliżej. Rzuciłem jej piłkę. - Wiesz jak się kozłuje? Czy mam Cię tego nauczyć? - Zażartowałem.
-Umiem. - Warknęła
-Dobra, dobra nie gryź tylko.
-Uważaj na słowa.
Rzuciła we mnie piłką. Złapałem ją i podszedłem bliżej do nieznajomej, miała grymas wypisany na twarzy.
-Jestem Arthur, a Ty?
Jessica  ?

Od Jessicy do Arthur'a

...I znów mnie obudził ten jebany budzik! Rzuciłam w niego poduszką, drugą naciągnęłam sobie na głowę. Ku*wa! Ciągle go słyszę! Chwyciłam leżący niedaleko horror i rzuciłam w budzik. Usłyszałam brzdęk tuczonego szkła... I kolejny do naprawy! Ku*wa super! Bo ja po prostu śpię na pieniądzach!
Trudno. Wstałam i weszłam do łazienki. Na głowie miałam istny chaos, genialnie! Spojrzałam na zegar... co, ku*wa!? 7:38? WTF!? A ja na 8:00 do pracy lecę! Budzik jak zwykle zawiódł... Chwyciłam szczotkę i rozczesałam włosy. Umyłam zęby, ubrałam się, pociągnęłam lekko rzęsy maskarą i w biegu zjadłam płatki z mlekiem na zimno... Wyleciałam jak burza z mieszkania.
- Daimor, pilnuj! - poleciłam wilkowi.
~~*~~
Boshe! Pierwszy dzień w pracy i już mam dość! NIENAWIDZĘ papierkowej roboty! 
Po pracy kupiłam sobie na szybko hot-dog'a. Byłam choler*ie głodna. 
Później poleciałam na siłownie. Planuję poćwiczyć trochę nad formą. Nie, nie chcę mieć mięśni, po prostu nie zamierzam być dalej "bezbronną dziewczynką". Przy siłowni jakiś koleś grał w kosza (koszykówkę). Nie jestem w tym za dobra, ale postanowiłam się przyłączyć.
- Hej, mogę grać? - spytałam.

Arthur?

Od Jessicy c.d. Williama

Odszedł. I dobrze nie mam czasu użerać się z takim gówno wartym śmieciem. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę centrum. Cóż jak idę do nowej pracy, to przecież muszę jakoś wyglądać.
Przechodząc obok stoiska z napojami zgarnęłam dwie stówy z puszki "Dla potrzebujących". To no sens, przecież ja też jestem "potrzebująca inaczej". Uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem i weszłam do butiku. Popatrzyłam na swoje bose stopy. Nie lubię chodzić w butach, ale zrobię wyjątek... Kupiłam czarne glany, parę luźnych, letnich bluzek i trochę innych "potrzebnych do życia" rzeczy. 
Mam tylko nadzieję, że nie trafię znowu na tego kolesia...

William?

Od Evy c.d Williama

- W sumie to mogę iść... i tak nie mam nic do roboty 
- No to świetnie widzimy się później - Jeszcze chwilę pogadaliśmy a potem wróciłam do domu. 
Zaczęłam szukać bluzki i spódniczki... ale nie znalazłam więc założyłam czarną sukienkę . Po jakimś czasie wyszłam. Kiedy zobaczyłam Williama 
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się 

William ? 
( sorry brak weny ) 

Od Luny CD Katfrin

Znowu ona... Boże, kiedy ona da mi spokój nie chce słyszeć niczego na temat rodziny, lub coś w tym stylu. Ta jednak zatrzymała się na chwilę, spojrzała na mnie zaciekawionym spojrzeniem. Chciała coś powiedzieć, nawet otworzyłam usta. Jednak jej przerwałam.
- Nie, nie chce o tym słyszeć że możemy być spokrewnione. Jeśli nawet to prawda mam to gdzieś, jestem samotnikiem. Jasne...? Zawszę chodzę sama, jak już to zabieram swoje zwierzaki ze sobą. Nie chce mieć do czynienia z żadnym moim krewnym.  Mam nadzieje, że dotarło to do Ciebie... Jeśli nie to mogę to powtórzyć jeszcze milion razy, aż w końcu zrozumiesz.

< Katfrin ? >

Od Luny CD Allena

Nie miałam sił odpowiedzieć, jeśli to wszystko prawda... to demacia teraz na mnie poluje. Moja głowa jest warta, kilka miliardów. Nie umiałam dopuścić do siebie wiadomości, że moi najwięksi wrogowie dowiedzieli się o mojej lokalizacji. 
-Luna....? - Usłyszałam głos Allena, mimowolnie pokiwałam głową. 
Czułam się teraz bezbronna, jeśli napadną mnie w grupie to będę skończona. Jestem sama, nie mam nikogo z rodziny. Szłam cały czas ze wzrokiem wlepionym w ziemię, wpadłam na kogoś. To był Allen, jego twarz mówiła że jest zdziwiony moim zachowaniem.

< Allen ? > 

Od Williama CD Jessici

Chwycił em się za nos. Na szczęście nie był złamany, ani nic poważnego. Nawet krew mi nje leciała. Puściłem nos i się uśmiechnął em
-Jestem tylko dobrym obywatelem i dbam o bezpieczeństwo wszystkich
-Ta jasne
-Wiesz, że atak na mnie  też mogę zgłosić
-To sobie zgłaszaj- warknęła- przyznasz się, że Cię dziewczyna pobiła?
-Czemu by nie?
-Zero męskości- zaśmiał em się
-Więcej niż kobiecości w tobie- mrugnąłem z uśmiechem do niej i odszedłem

Jessica?

Olivia Webb

Żyj chwilą

Od Williama CD Katfrin

Obudziłem się z kacem. Dodatowo nie wiadomo gdzie. Podniosłem się i przetarłem oczy. Zrobumiałbym gdybym obudził się z jakąś dziewczyną w jakimś łóżku, ale samemu niewiadomo gdzie? Wstałem i wyszedł z pierwszego pomieszczenia. Trafiłem do kuchni. Soro już tu jestem to skorzystam. Wziąłem tabletkę na ból głowy. Wtedy do pomieszczenia wpadłam dziewczyna ze wczoraj.
-Co ty robisz?- spytała
-Biorę coś na ból głowy- tłumaczę
-Ładnie tak szperać w moich rzeczach
-Obudziłem się nie wiadomo gdzie z bólem głowy. Możesz mi powiedzieć co tutaj robie?

Katfrin?

Arthur Lovecraft

 "Rodzimy się tylko po to by umrzeć."

Od Williama CD Evy

-William- przedstawiłem się również z lekkim uśmiechem- masz jakiejś plany na wieczór?- spytałem
 Dziewczyna lekko uniosła brew
-Raczej nie
-Może chcesz iść do klubu
-Najpoer się na mnie wydzoerazz potem przeprasz potem zaprasz na imprezę
-No tak. To idziesz?

<Eva?>

Od Allena c.d Luna

Złapałem jej telefon i otworzyłem. Trudne to nie było gdy nie ma się blokady na nim... Zastrzeżony numer. Wsadziłem telefon do kieszeni i wybiegłem za nią.
Pobiegłem, dostałem ruchów. Kiedy ją dogoniłem chwyciłem za ramię i zwolniłem. Ona też zaczęła zwalniać. Kiedy stanęliśmy
- Mówiłam że muszę iść ! - warknęła a z oczu poleciała jej łza
- Co się stało ?  - zapytałem i otarłem łzę
- Nie twój interes
- Zostawiłaś telefon - powiedziałem i z kieszenie wyciągnąłem go.
- Dzięki - zmieniła ton... co znaczyło że się uspokoiła o nie chce mnie zabić
- Przejdziemy się ?

Luna ?

Od Katfrin

Szłam właśnie na zakupy musiałam kupić jedzenie dla zwierzęta i dla siebie.Weszłam do pierwszego lepszego. Wzięłam wózek i ruszyłam kupić kilka kilko mięsa pff... Kupiłam mięsa i jedzenia na 2-3 dni nie lubiliśmy nie świeżych produktów. Zadzwoniłam po taksówkę przyjechała po kilku minutach cieszyłam się z tego powodu. Jechałam już do domu. Podjechaliśmy pod mój dom zapłaciłam kierowcy i ruszyłam rozpakować zakupy.W drzwiach przywitały mnie zwierzęta. Weszłam do kuchni  i rozpakowałam zakupy. Następnie poszłam obejrzeć jakiś film niestety nie było nic ciekawego.Postanowiłam iść do kina. Zadzwoniłam po raz kolejny po taksówkę.Przyjechała po 10 minutach.Gdy byliśmy pod kinem poczułam ze ktoś się na mnie patrzy ale nie miałam zamiaru wypatrywać kto to. Zapłaciłam i weszłam do kina,kupiłam bilet i zajęłam miejsce.Nagle ktoś się do mnie odezwał.


Ktoś?

Od Katfrin CD Dylana

Wracałam ze szkoły miałam dzisiaj zaledwie 5 lekcji tak się cieszyłam.Muszę dziś iść jeszcze do schroniska. Wracałam przez park.Zauważyłam że jakiś chłopak stroi gitarę.W sumie mogę się przesiąść.Usiadłam obok niego a ten spojrzał na mnie.Nic nie mówił ale widziałam zdziwienie na jego twarzy. Zaczął dalej stroić gitarę. Patrzyłam jak uporał się z tą czynnością w kilka chwil. Popatrzył na mnie i zaczął grać.Wstałam i rzuciłam mu 50 złoty. Ruszyłam do domu bo musiałam nakarmić jeszcze moje zwierzęta. Gdy byłam już w domu nakarmiłam je szybko.Ariel chciała iść ze mną.
-No dobrze choć,ale masz być grzeczna.-powiedziałam do niej z uśmiechem zawsze była grzeczna no oprócz kilku razy gdy chciała zaatakować psy,koty a nawet człowieka.Poszłyśmy przez park gdyż była to najszybsza droga do schroniska.Zauważyłam tego chłopaka z gitarą nadal grał. Zauważył mnie. Usiadłam obok niego a Ariel spojrzała na niego dziwnie. 
-Nie bój się jej tylko kilka razy chciała zaatakować człowieka.-powiedziałam do niego z uśmiechem.


Dylan?

Od Dylana

Stanąłem na progu mojego nowego domu. W końcu mogę poczuć smak wolności, którego już tak dawno nie czułem. Pospiesznie rzuciłem w kąt torbę i jak gdyby nigdy nic wskoczyłem na kanapę. Niestety nie było mi dane odpoczywać do wieczora, gdyż po jakimś czasie mój żołądek zaczął dawać o sobie znać. Westchnąłem i z jękiem podniosłem się na nogi. Dopiero teraz zobaczyłem, jak mój dom jest ładnie urządzony. Mogłabym pozwiedzać, co gdzie jest, ale mam ważniejszą sprawę na głowie, a mianowicie - napełnienie żołądka i ewentualne zakupy. Przydałby się jakiś współlokator, nie musiałbym co drugi dzień biegać do spożywczaka. No cóż, na razie to sobie mogę jedynie pomarzyć.
W biegu wsiadłem na swój motor (nie zapominając o zabraniu gitary, bo w końcu trzeba z powrotem zarobić stracone pieniądze) i pojechałem do najbliższej knajpy jaka była, a okazała się nią chińska restauracja niedaleko parku. Mnie pasuje, nawet bardzo. Uwielbiam chińszczyznę. Ledwie otworzyłem drzwi, a uderzył mnie zapach kurczaka i sosu słodko-kwaśnego. Siedząc na stołku barowym złożyłem zamówienie na wynos i zapłaciłem. Kilka minut później dostałem to, czego oczekiwałam.
- A może bym poszedł do parku? - zapytałem samego siebie wychodząc na świeże powietrze.

***

Znalazłszy w końcu pustą ławkę, usiadłam na samym brzegu. Zdążyłem już zjeść, wywalić opakowanie do kosza (który na moje szczęście był dwa kroki od ławki), a nawet zacząć stroić gitarę, kiedy ktoś się przysiadł. Popatrzyłem się w stronę osoby.

Ktosiu?

Od Katfrin CD Luny

Dziewczyna pojechała na swojej klaczy do pracy.Byłam blisko załamki.Myślałam że odnalazłam swoją siostrę...rodzinę.....ale jednak on nie pasowała do mnie była inna chyba że....mój ojciec zdradził jej matkę? Nie nie mogłam o tym myśleć nie.Nie dzisiaj.Podeszłam do Fafetesony.
-Poznałaś ją prawda widziałam ją raz gdy byłam mała pobiegłam do ojca a on trzymał w objęciach jakieś dziecko starsze ode mnie było do niego podobne za to,ja każdy mówił że jestem podobna do matki ale te dziecko wtedy przytuliło nie znaną mi kobietę.Mój ojciec podszedł do niej i pocałował ją jakby byli parą...małżeństwem.-powiedziałam i byłam blisko płaczu. 
-Musimy odnaleźć moją prawdziwą makie.-powiedziałam do klaczy która zarżała głośno. Poszłam na górę spakowałam kilka potrzebnych rzeczy. Położyłam na podłodze mięso dla moich zwierząt i powiedziałam do niech że niedługo wrócę. Nie wiedziałam kiedy wrócę.Wsiadłam na swoją klacz i ruszyłyśmy galopem.Po drodze minęłyśmy Lune.


Luna?

Od Luny CD Katfrin

Ta klacz była ładna, jednak nic mnie z nią nie łączyło. Zwykły koń i tyle, obróciłam się do tej dziewczyny przodem. - Ładna szkapa, a co do tego że wiesz jak moja klacz ma na imię to pewnie z wyścigów w którym startowała. Wygrała ich dziesięć, stąd jej sława... Jak mogłam o tym zapomnieć, no ale dobra. Na mnie już czas praca mnie wzywa, miło było Cię poznać. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Wybrałam się do swojej klaczy, wsiadłam na jej grzbiet. Z oddali widziałam Katfrin, przyglądała mi się zaciekawionym spojrzeniem. Jeśli myśli, że jestem jej siostrą to chyba na głowę upadła. Rodzice by mnie o tym poinformowali. Jeszcze pozostaje kwestia wieku, ja mam 20 lat ona wygląda mi na jakieś 18-19 Max. Gdyby moja mama była w ciąży, wiedziałabym o tym. Westchnęłam ciężko, pogalopowałam przed siebie.

Od Katfrin CD Luny

Zza zakrętu wyszła klacz wiedziałam jak się nazywa ale skąd?Klacz podeszła do mnie.
-Hey Luna.-powiedziałam do klaczy.Pogłaskałam ją. 
-Skąd wiesz jak moja klacz się nazywa?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Nie wiem po prostu.-powiedziałam do dziewczyny.
-Ale...jak?-zapytała się prędzej siebie niż mnie. 
-Choć za mną jeżeli ja pamiętam twoją klacz może ty pamiętasz moja.-powiedziałam do niej i ruszyłam do mojego domu.Poszła za mną.
Kiedy dotarłyśmy do mnie poszłyśmy do stajni i ukazała nam się Fafetesona jedząca siano.Po kilku minutach dołączyła do niej i Luna.Jadły razem siano.Dziewczyna była wpatrzona w moja klacz.Poznała ja czuje to.

Luna?

Od Luny CD Katfrin

No proszę, znowu ta dziewczyna z wczoraj. Przynajmniej wiedziałam jak ma na imię, nazwisko było podobne. No, ale czego mam oczekiwać po tym mieście. Równie dobrze następna dziewczyna,  którą spotkam może się nazywać Salvatore.
- No w końcu, wiem jak masz na imię. - Westchnęłam lekko. - Fajnie wiedzieć, że w mieście jest ktoś o podobnym nazwisku. - Przeciągnęłam się lekko, dziewczyna dalej czekała. Chyba zaczęła myśleć, że jestem jej siostrą czy coś w tym stylu. Hah, dobre sobie my nawet nie jesteśmy do siebie podobne. Więc jakim cudem ona ma być moją siostrą, a tak na marginesie jestem jedynaczką. Moja matka chciała mieć tylko jedno dziecko, córkę którą nauczy walczyć. Oto właśnie jestem, niebezpieczna kobieta która czasami potrafi być słodka, żeby omamić przeciwnika.
Zdałam sobie sprawę, że żadna z nas się nie odzywa, chciała coś odpowiedzieć ale przerwał jej odgłos kopyt. Zza krzaków wyszła moja klacz, Luna.

< Katfrin ? >

Od Katfrin CD Luny

Nie wierzyłam cz znalazłam swoją rodzinę swoją siostrę? Wiem że miałam siostrę miała na imię Luna ale.....nie wiem co o tym myśleć. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co mam zrobić. Znowu uciec? Nie nie dziś,już nigdy nie ucieknę od swoich problemów,przysięgam. Muszę z nią jutro porozmawiać. Ruszyłam do schroniska bo dzisiaj miałam tam być do 18. Kiedy weszłam do klatki Bastera pies rzucił się na mnie bym go pogłaskała. Traktował mnie jak....matkę? Był kochany ale tylko mnie pozwalał wchodzić do jego klatki. Więc zawsze jego karmiłam pierwsza i bawiłam się z nim. Zajęłam się szybko innymi psami i ruszyłam do stajni by zaopiekować się końmi.Wyprowadzałam je po dwa na pastwisko. Kiedy wyprowadziłam wszystkie przyniosłam im wodę.
-Za dwie godziny widzimy się z powrotem.-powiedziałam do koni a te spojrzały się na mnie i jadły dalej. Odwróciłam się i poszłam wyprowadzić psy na dwór. Załatwiłam resztę spraw i poszłam odpoczywać.
**********************************

Po 18 wyszłam ze schroniska i ruszyłam od razu do domu.Po drodze spotkałam tą dziewczynę.Podeszłam do niej i powiedziałam.
-Nazywam się Katfrin Salwatore.-powiedziałam i czekałam na jej reakcje.


Luna?

Od Jessicy CD Williama

Kur*a zabiję gościa! Jechałam sobie spokojnie, jak gdyby nigdy nic radiowozem prowadzonym przez porąbanych gliniarzy, którzy chcieli mnie wsadzić do śmierdzącego pudła... Ja nie mogę, ale wtopa. Westchnęłam głośno.
- Co tak wzdychasz, młoda panno? - odezwał się gliniarz prowadzący samochód.
- Zastanawiam się nad twoją głupotą - odszczeknęłam.
- Nie pozwalaj sobie! - oj, pan glina się wkurzył; jak przykro...
Przewróciłam oczami, ale nie odezwałam się więcej. Szepnęłam tylko:
- Schowaj S. Z. - tak, aby usłyszał to tylko mój telefon.
Dojechaliśmy na miejsce. Na komisariacie spytali mnie czemu chciałam kraść.
- Ja nie kradłam - odpowiedziałam wręczając im telefon, który teraz prezentował się jako zwykły smartfon. - szukałam sygnału wi-fi, a przecież wszyscy wiemy, że w takich wypasionych willach jest najlepszy.
To było nie do odparcia, ponieważ na moim smartfonie nie znaleźli żadnego sprzętu złodziejskiego ( mogłam go odblokować tylko ja specjalnym hasłem ). Zatrzymali mnie jeszcze 24h, przeprosili i dali mi nawet dobrze płatną pracę sekretarki. 5 000$ dostałam na zachęte, a pracę miałam zacząć od czwartku...
Idąc po parku natrafiłam znowu na tego samego kolesia. Podeszłam do niego i dałam mu pięścią w nos.
- Śmieszy cię to!? - wysyczałam.

William?

Od Katfrin CD Willima

Boże jak można tak się napić i wracać do domu po godzinie 24? Spojrzałam na chłopaka do którego podeszła Fafetesona pogłaskał ją.
-Wsiadaj i nie pytaj jak wieczór bo nie mam zamiarów ci się wyżalać.-powiedziałam chłopak posłuchał wsiadł na konia i położył się na niej i zasnął. Nie!!!! Nie wiem gdzie mieszka jest słabo. Och nie….nie wejdzie do mojego domu ale chyba tu go tak nie zostawię. Ruszyłam w kierunku domu .Po 5-10 min byliśmy. Podbiegły do mnie zwierzęta i pomogły mi zanieść tego ktosia na górę. Położyłam go na łóżku i zamknęłam drzwi. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
**************
Rano usłyszałam że ktoś jest w kuchni zeszłam prędko.



William?

Od Katfrin CD Samuela

-Z chęcią-powiedziałam i wstałam Morten zamruczał cicho. Uśmiechnęłam się lekko. Chłopak patrzył na mnie. Poszliśmy w kierunku mojego domu. Fefetesona szła obok mnie Ariel z przodu a Morten trzymał się na uboczy przyglądając się Korei która szła obok chłopaka.
-Tak w ogóle to jestem Katfrin.-powiedziałam do niego z lekkim uśmiechem.
-Ja Samuel.-powiedział do mnie. Szliśmy kawałek w milczeniu. Byliśmy już obok mojego domu.
-Może pójdziemy do mnie już ciemno.-powiedziałam do niego. Pierwszy raz zaprosiłam nieznajomego do domu ale ja go znam wiem jak ma na imię ile ma lat jak jego zwierzęta się nazywają. Uśmiechnęłam się lekko i czekałam na odpowiedź.



Samuel? Brak weny

Od Williama CD Jessici

Dziewczyna chciała biec, ale chwyciłem ją za ramię
-Co ty wyprawiasz?!
-Czekam- powiedziałem spokojnie z uśmiechem po chwili pojawił się policjant
-Co tutaj się dzieje?- spytał sięgając do paska
-Złapałem złodziejkę- powiedziałem oficjalnym tonem, którego uczyłem się w wojsku
-Skąd mam wiedzieć, że ty nic nie zrobiłeś- wyciągnąłem swoją odznakę. Nie jesten zwykłym żołnierzem latam szybowcami, ale mam takie same uprawnienia
-Rozumiem. Młoda damo nagrabiłaś sobie- po chwili pojawił się radiowóz wsadziliśmu tak dziewczynę trochę się opierała, ale daliśmy rade. Potem poszedłem przed soebie. Tak naprawdę nie interesowało mnie to, że kradnie po prostu w trakcie rozmowy uznałem, że chcę jej zrobić na złość. Bo mogę uśmiechnął em się pod nosem

<Jessica?>

Od Evy c.d Williama

Spojrzałam na chłopaka dość zdziwiona. Taki panicz postanowił powiedzieć coś miłego... Uśmiechnęłam się i 
- Tak ja też mogłam być milsza... - co prawda to prawda. Z natury jestem miła, ale jak mi nerwy puszczą no... to zachowuje się... makabrycznie. Ponieważ nastała grobowa cisza postanowiłam ją przerwać 
- A tak w ogóle to jestem Eva - przedstawiłam się 


William ?