sobota, 4 lipca 2015

Od Katfrin Do Matthew'a

Wstałam przeciągając się lekko.Obok mnie leżał Morten.
-Wiesz chyba że powinieneś być u siebie.-powiedziałam do tygrysa.A ten w odpowiedzi schował pod łapy pysk.Jedną łapą lekko odchylił by się mi przyglądać.Pogłaskałam go.
-Dobra wygrałeś zostajesz.-powiedziałam do niego z uśmiechem.Jeżeli jeden z moich zwierząt jest gdziesz i nie chce wyjść zawsze przegram zawsze tam zostaną jestem z miętka.Musze dzisiaj iść z nimi do weterynarza.Dawno tam nie były.Zjadłam śniadanie.Poszłam do łazienki tam wzięłam długi prysznic.Wyszłam i wytarłam się szybko.Ubrałam się,uczesałam włosy i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni.Wyjęłam mięso dla zwierząt.Nałożyłam je do misek.Miski położyłam na odłodze.
-Morten Ariel śniadanie!-zawołałam do zwierząt.Wiedziały co ich czeka.Ale i tak przyszły choć nie chętnie ale były głodne.Morten był pierwszy.Chciał podejść i ukraść mięso i uciec leć byłam szybsza.Nałożyłam mu "obroże i smycz".
-No zjedz.-powiedziałam do niego nadal zakładając mu smycz z obrożą.Uporałam się z tym.
-Ariel pora na ciebie.-powiedziałam do warana.Ta nie była na to chętna i uciekła.No nie będę ją ganiać po całym domu? Poszłam po nią.Zagrodziłam jej wszystkie drogi.Jest moja.Po około godzinie byliśmy już pod weterynarzem.Na spotkanie wyszedł nam jakiś chłopak.

Matthew?

Od Allena c.d Luna

Spojrzałem na dziewczynę
- Tyle się domyśliłem... - mruknąłem pod nosem.  Odwróciłem się i w tym momencie zobaczyłem strzałę. Odruchowo ją złapałem... chlera w co ja się wplątałem ? Pytałem sam siebie.  Miałem ochotę teraz pojechać do jakiegoś lasu i przy ognisku pograć na gitarze a nie walczyć z jakimiś psychopatami, modelkami i innymi.  Rzuciłem strzałą w drzewo a ona celnie się w nie wbiła. Poszedłem dalej.  Zrobiłem co zawsze ale trochę ostrożniej.  Zacząłem nosić miecz i łuk i kilka drobiazgów typu noże do rzucania.  Byłem ostrożny ale chyba coś mi nie wyszło z tą ostrożnością... bo jak na nieszczęście poznałem tę modelkę czy morderczynie z czym ona tam jest.  Nagle usłyszałem jak ktoś naciąga cięciwe i wypuszcza strzale.  Miał dobrego cela bo jak bym nie wyciągnął ręki po tę strzałe by wbiła się ki w głowę.
- O mój Boże czy to się skończy ? - zapytałem się w duchu i odwróciłem. Naciagnąłem tę samą strzałe i wychowałem w chłopaka który starał się mnie zabić.  Strzała zrobiła mu wile bólu gdy wbiła się mu w obojczyk.  Nagle usłyszałem krzyk... wiedziałem do kogo należy.Ale muszę jej pomóc mimo wszystko. Pobiegłem w stronę krzyku.  Kiedy dobiegłem do czerwonego ferrari jej głos stał się głośniejszy i dochodził z bagażnika. Otworzyłem go i dostałem w twarz...

Luna ?