Szłam właśnie do domu gdy wpadłam na jakiegoś chłopaka.Podał mi rękę skorzystałam.Chłopak podniósł mnie powoli.
-Przepraszam.-powiedział.
-Nic się nie stało w końcu to też moja wina.-powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się do niego lekko. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jestem William.-powiedział.
-Ja Kafrin.-odpowiedziałam.
-Czemu tu jesteś?-zapytał się mnie.
-Właśnie wracam z pracy idę do domu czyżbym nie mogła tędy chodzić?-zapytałam się jego.
-Nie o to chodzi,no wiesz ciekawość.-powiedział nieśmiało.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-powiedziałam do niego już odchodziłam gdy poczułam jego ciepłą rękę na moim łokciu.
William?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz