środa, 24 czerwca 2015

Od Matthew Cd Nityally

Minęły już trzy lata odkąd wysłałem Clarke do ciotki. Nie potrafiłbym się nią zająć, pomóc czy wychować. Była zaledwie dziewczynką, która potrzebowała matki. Miałaby ją gdyby nie ten cholerny pożar. Nie dość że cały świat spłonął to i tak niektórych pochłonął ogień. Zaczęło się od niewinnej zabawy zapałkami a zakończyło się na zapachu spalonego mięsa. Przeniosłem się do większego miasta by znaleźć pracę. Nie miałem nic, zaczynałem od zera. Posiadałem podstawową wiedzę jednak brakowało mi doświadczenia. Można powiedzieć że miałem szczęście. Gdy siedziałem przy fontannie zobaczyłem jak małą dziewczynkę goni wściekły pies. Krzyczała lecz wszyscy byli zajęci czymś innym. Wstałem i ruszyłem w pościg za zwierzęciem. Im bardziej się zbliżałem tym widoczniejsze były wielki kły stworzenia oraz białej śliny cieknącej z pyska. Udało mi się złapać psa, który zaczął się rzucać. Próbował mnie ugryźć. Dziewczynka zatrzymała się i ze łzami w oczach powiedziała:
-To mój piesek. Proszę nie zabijaj go. 
Dłonią otarła policzek. 
-Jest chory -odpowiedziałem spokojnym głosem.-Jeśli go puszczę zrobi ci krzywdę. 
-Na pewno jest jakiś sposób. Mój tata mówił że potrzeba...
-Odrobiny listków mięty z mlekiem kozim -dokończyłem. Ojciec przed śmiercią nauczył mnie wielu rzeczy. Mieszkaliśmy na farmie i nie byliśmy bogaci. Hodowaliśmy zwierzęta, a psy były naszymi pasterzami. Zabrałem jednego ze sobą lecz pewnie teraz biega między uliczkami i szuka mnie. Niedługo znajdzie trop i ponownie go zobaczę. Teraz jednak widziałem psa, który potrzebuje mojej pomocy. Trzymałem zwierzę podczas gdy dziewczynka wróciła ze składnikami. Udało się go uratować. Później zaprowadziła mnie do swojego ojca, który zatrudnił mnie u siebie w gabinecie. Darzył mi zaufaniem gdyż wiedział co potrafię. Mogłem wraz z nim ratować kolejne zwierzęta. Zaproponował mi bym wynajął u niego mieszkanie. Nie miałem gdzie spać więc zgodziłem się od razu. Gdy Cas mnie znalazł pozwoliłem mu wejść do środka a sam wyszedłem. Musiałem poczuć miejskiego życia więc moim celem stał się jeden z miejscowych barów. Gdy wszedłem do środka poczułem zapach alkoholu i kobiecych perfum. Zawsze byłem wrażliwy pod tym względem.Za pierwszego zarobionego miedziaka kupiłem piwo, które podała mi kelnerka. Jak wszystkie kobiety w tej sali miała na sobie skąpy strój. Uśmiechnąłem się do niej łobuzersko i usiadłem przy jednym ze stolików. Byłem kobieciarzem lecz jednocześnie szanowałem każdą z nich.  Żadna nie sprawiała że poczułem się jak osoby zakochane. Nigdy nie kochałem a chciałem poczuć coś więcej niż samo pożądanie. Westchnąłem upijając łyk piwa. Na scenę weszła dziewczyna o blond włosach. Gdy tylko zaczęła śpiewać jej głos sprawił że poczułem dreszcze. Jej pierwszą piosenkę słyszałem już wcześniej lecz jej wykonanie było równie dobre co oryginał, jeśli nie lepsze. Wyszedłem gdy skończyła by móc przez chwile z nią porozmawiać przez główne drzwi. Wpadła na mnie a ja cicho się zaśmiałem. Ominęła mnie a ja delikatnie złapałem ją za ramię i obróciłem w swoją stronę. 
-Dokąd się śpieszysz?
-Puść mnie -warknęła cicho wyrywając rękę. Już teraz wiedziałem z kim mam do czynienia. 
-Chyba jesteś odrobinę za bardzo ubrana -prychnąłem. Uniosła jedną brew.
-Co cię to obchodzi?
-Gdyby to był mój bar byłoby widać znacznie więcej twego pięknego ciała.
-Na szczęście nie jest - uśmiechnęła się sztucznie. Dziwiłem się że dalej ze mną rozmawia. Zachowywałem się jak kretyn, który próbuje zaciągnąć kogoś do łóżka. 

Nityally? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz