Spojrzałem na odchodzącą dziewczynę... wpadłem na nią drugi raz a rzadko mi się zdarza spotkać kogoś dwa razy... no chyba że pracuje ze mną lub jest moim sąsiadem.
- Co ona tu mogła robić ?
zapytałem sam siebie w głębi duszy. Zobaczyłem jednego z moich sąsiadów
- Dzień dobry
Powiedziałem i uśmiechnąłem się
- Dzień dobry Allenie
Starszy pan szedł z Lili na spacer.
- Widzę że Lili wyzdrowiała
- Tak, na szczęście to było tylko zatrucie
Powiedział, nie do końca wiedziałem co to zatrucie bo go nie przeżyłem, a jeżeli tak to przecież są nasze wspaniałe tabletki. Przymusowo trzeba nosić niebieską i zieloną, ale jeszcze są żółte, czerwone, pomarańczowe i kilka jeszcze ale mało. Jak czytałem jakieś akta apteczne z przed pożaru to tabletek było pełno a i tak nie pomagały. Pogłaskałem psa i zwróciłem się do pana Frosta
- Jedzie pan gdzieś w tym roku ?
Pan Frost był nie samo wicie bogaty i stary więc rzadko robił sobie wycieczki
- Nie... w tam tym roku robiłem ostatnie wakacje
- To ja bym miał prośbę
- Jaką ?
- Czy zaopiekował by się pan Ronem, nie lubi latać... na wszelki wypadek lecę na marsa... więc to tylko 30 mil świetlnych...
- Oczywiście... zajmę się nim
- To ja panu dam znać kiedy wylatuję i podrzucę klucz do mieszkania
- Dobrze...
Panu Frostowi mogłem zaufać. Był bogatszy ode mnie więc nic mi nie ukradnie po za tym stary i chyba ze mną spokrewniony ale tego nie jestem pewien...
- Do widzenia Allenie
- Do widzenia
Poszedł w stronę pola. A ja wszedłem do domu.
Kiedy usłyszałem szczekanie Rona. Reszta dnia minęła na spacerze z Ronem i małej wycieczki do Francji na krótko bo tyko piętnaście minut. Jak wróciłem poszedłem odnieść Jetpack. Te średniej jakości należące do wszystkich były darmowe. Te wyższej jakości były płatne i były jeszcze najlepsze za które się raz płaciło i się je miało do domu były tak drogie że ledwo stać na dwa było pana Frosta... odłożyłem Jetpack, i spokojnym krokiem wróciłem do domu. Jutro miałem wolne bo jest jakiś dzień pracy czy coś takiego...
xXx
Rano poszedłem po bułki. W sklepie spotkałem tę samą dziewczynę
- To się robi dziwne
mruknąłem sam do siebie i szybko dodałem
- Dzień dobry pani
Ekspedientka spojrzała na mnie a za jej wzrokiem powędrował wzrok dziewczyny. Uśmiechnąłem się i podeszłe do nich
Aurory ?
Tylko mi już nie uciekaj, proszę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz