W końcu nastał pierwszy dzień pracy. Westchnąwszy oparłam się o blat baru. Trwałam tak kilka minut obserwując ludzi, którzy mogli sobie pozwolić na odprężenie się i rozmowę z najbliższymi. Wchodzili... Wychodzili... Czasem znów wracali, ponieważ czegoś zapomnieli. Potem zwykle przychodził któryś z pracowników w celu posprzątania. A ja nic. Ja miałam tylko przynosić menu i zamówienia. Minuty wlekły się niemiłosiernie.
Nie minęło sporo czasu, kiedy w końcu ktoś się zjawił. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo nareszcie mam coś do roboty. Zgarnęłam pierwszą leżącą na stosie i podeszłam do klienta.
- Dzień dobry - poszerzyłam uśmiech. - Proszę.
Ktoś? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz