Uśmiechnąłem się
- Można... po prostu nie wiele osób ma tygrysa i to na dodatek żywego
- Aha... - Zamówiliśmy kawę, ludzie przestali się gapić. Zapłaciłem i wyszliśmy.
- No to ja muszę lecieć do zobaczenia - powiedziałem i ruszyłem w kierunku mojej firmy. Dopiero wieczorem... ledwo żywy wróciłem do domu.
- Morten ! - usłyszałem ale chyba się przesłyszałem. Nagle coś mnie przewróciło. Odwróciłem się i zobaczyłem tygrysa.
- Morten ? - zapytałem jak głupi
- Jezu Morten coś ty zrobił ? - nagle zza zakrętu wyszła Katfrin
- Auł.. zdejmiesz go ?
- Allen ?
- Nie no kurde duch święty... - byłem zmęczony a do tego przygnieciony przez tygrysa...
Katfrin ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz