wtorek, 23 czerwca 2015

Od Allena

Szedłem jak zawsze do pracy... kiedy wpadłem na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam... - zawahałem się i podałem jej rękę. Skrzywiła się i bez mojej pomocy wstała. Cofnąłem rękę uśmiechnąłem się i poszedłem dalej. Nie miałem czasu, mieli przyjść dziś urzędnicy więc się śpieszyłem. Po jakiś piętnastu minutach doszedłem do budynku, co prawda mogłem pojechać ale rano najlepiej pobiegać lub się przejść. Jakiś urzędnik którego nazwiska nie potrafię zapamiętać... omówił ze mną szczegóły końca budowy. Po kilku godzinach pracy wróciłem do domu. Zjadłem obiad i wziąłem Rona na spacer. Szliśmy na pole tam gdzie zawsze... każdą z tych ulic znam nie zgubił bym się w tym mieście nawet z zawiązanymi oczami. Wakacje się zbliżają... biorę urlop... i wypoczywam. 
- Mamo to tylko 10 mil świetlnych !!
- Nie... możesz jesteś za młoda 
- Ale mamo, wszyscy lecą - usłyszałem rozmowę... pamiętam jak wykłócałem się w dzieciństwie o lot na księżyc... matka się nie zgadzała... teraz latam na Urana i Neptuna... i nic w tedy było jeszcze jakieś zagrożenie a teraz już nic... Przeszły koło mnie dwie kobiety 
- Witam 
- Wi...- dziewczyna nie skończyła, tylko się uśmiechnęła a za jej wzrokiem powędrowała jej matka. Uśmiechnąłem się 
- Allen... Grande... - mruknęła dziewczynka 
- We własnej osobie - nie wiedziałem dlaczego, ale niektórzy właśnie tak reagowali na moje imię i nazwisko... może dlatego że moja matka była jedną z ważnych osób w świecie mody a ojciec w świecie polityki... ale obydwoje zginęli jako ostatni na raka. - przepraszam ale muszę iść... Ron - wskazałem Rona i poszliśmy dalej... Na polanie odpiłem Ronowi smycz i w tym momencie już go nie widziałem... zaczęłam chodzić po terenach... było tu dużo osób z zwierzętami... kiedy doszedłem do ławki usiadłem na niej... wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać SMSa do wspólnika. Kiedy usłyszałem kogoś głos 
- Czy mogę się dosiąść ? 
- Oczywiście - odpowiedziałem i spojrzałem na tę osobę 

<Ktoś ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz