Spojrzałem na dziewczynę
- Tyle się domyśliłem... - mruknąłem pod nosem. Odwróciłem się i w tym momencie zobaczyłem strzałę. Odruchowo ją złapałem... chlera w co ja się wplątałem ? Pytałem sam siebie. Miałem ochotę teraz pojechać do jakiegoś lasu i przy ognisku pograć na gitarze a nie walczyć z jakimiś psychopatami, modelkami i innymi. Rzuciłem strzałą w drzewo a ona celnie się w nie wbiła. Poszedłem dalej. Zrobiłem co zawsze ale trochę ostrożniej. Zacząłem nosić miecz i łuk i kilka drobiazgów typu noże do rzucania. Byłem ostrożny ale chyba coś mi nie wyszło z tą ostrożnością... bo jak na nieszczęście poznałem tę modelkę czy morderczynie z czym ona tam jest. Nagle usłyszałem jak ktoś naciąga cięciwe i wypuszcza strzale. Miał dobrego cela bo jak bym nie wyciągnął ręki po tę strzałe by wbiła się ki w głowę.
- O mój Boże czy to się skończy ? - zapytałem się w duchu i odwróciłem. Naciagnąłem tę samą strzałe i wychowałem w chłopaka który starał się mnie zabić. Strzała zrobiła mu wile bólu gdy wbiła się mu w obojczyk. Nagle usłyszałem krzyk... wiedziałem do kogo należy.Ale muszę jej pomóc mimo wszystko. Pobiegłem w stronę krzyku. Kiedy dobiegłem do czerwonego ferrari jej głos stał się głośniejszy i dochodził z bagażnika. Otworzyłem go i dostałem w twarz...
Luna ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz